Chochoł w kapeluszu

Oj, nie zabawicie się na tym "Weselu".
Bodolay jest Węgrem i nie używa swojego imienia, przynajmniej w teatrze. Podobno wystawił, z sukcesem, "Wesele" u siebie w ojczyźnie. Ale to jeszcze nie powód, żeby powierzać mu "Wesele" w Krakowie. Wiele widziałem zwyczajnie niedobrych "Wesel", ale tak bezsensownego nigdy. Jeszcze trzyma się - dzięki ofiarności aktorów - akt I, ten realistyczny. Rzecz dzieje się całkiem współcześnie, więc Bodolay odział miastowych i wsiowych w podobne stroje wizytowe, a nie żadne tam fraki albo sukmany. Dlaczego w takim razie chłopi mówią gwarą? Nawet Samoobrona nie używa już przecież "śtucek" ani "chyćta". Reszta była postępującą tragedią. Zjawy z aktu II przyszły nie z historii, ale z głupawego teatrzyku amatorskiego i długo nie dały się spędzić ze sceny. W finale biały kapelusz Chochoła i czerwona róża w celofanie dopełniły idiotyzmu całości. Kurtyna spadła, ale nie była to kurtyna miłosierdzia. Teatr im. Słowackiego w Krakowie "Wesele" Reyseria:. Bodolay.
Tadeusz Nyczek
Przekrój 6/08
12 lutego 2008

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia