Chwaląc boga

"Śpiewy Eurypidesa" - reż: Tomasz Rodowicz - Stowarzyszenie Teatralne Chorea w Łodzi

"Śpiewy Eurypidesa" Stowarzyszenia Teatralnego Chorea są połączeniem ciekawej choreografii, pięknego śpiewu i interesujących wizualizacji. Słowo "chorea" oznacza wywodzący się z Grecji grupowy taniec w kole, któremu towarzyszy śpiew chóralny.

Stowarzyszenie próbuje odnowić tradycje starożytne i połączyć je ze współczesnością. Istotne jest, że zaprezentowana grupa wywodzi się z Gardzienic, gdzie znajduje się ośrodek teatru eksperymentalnego. Członkowie zespołu mieli tam okazję zetknąć się ze stylistyką silnie czerpiącą z greckiej kultury, będącej źródłem naszej cywilizacji.

Spektakl wyreżyserowany przez Tomasza Rodowicza oparty został na „Bachantkach” Eurypidesa, dramacie opowiadającym o przegranych losach Penteusa, sprzeciwiającego się wprowadzeniu dionizyjskiego kultu w Tebach. Scena, podczas której między chórzystów zastygniętych niczym posągi wkracza nagi Dionizos, która ma zdolność „ożywiania” każdej z nich po kolei, rozpoczyna przedstawienie. Nagle następuje zmiana nastroju, który staje się typowo bachiczny. Na scenę pojawia się Penteus poruszający się między czterema żywiołowymi bachantkami. Tancerze całym ciałem wyrażają tkwiące w nich silne emocje, wykorzystując szczególnie gesty rąk oraz ekspresywną mimikę twarzy. Niektóre momenty są wyjątkowo widowiskowe, choćby scena, gdzie mężczyźni utrzymują na ramionach odwrócone do góry nogami partnerki oparte o ścianę. W tańcu kobiet ciekawie zostaje wykorzystana także ławka, wokół której ciała bachantek układają się w interesujące figury.

Obok ruchu tancerzy równie ważne są wizualizacje tworzone na żywo przez Pawła Passiniego. Na trzech ścianach okalających scenę pojawiają się projekcje z powielonymi, rozmytymi postaciami lub twarzami występujących. Ciekawa jest także zabawa słowem Dionizos – imieniem boga, któremu poświęcony jest spektakl. Pomost pomiędzy nowoczesnością i antykiem stanowią kostiumy zaprojektowane przez Weselinę Nikołow, uznaną projektantkę mody. Mężczyźni ubrani zostali w ciemne marynarki, a kobiety w krótkie suknie z elementami stylizowanymi na antyczne. Choć dodatki świecące niebiesko w ultrafiolecie wydały mi się tandetne i całkowicie zbyteczne.

Warta uwagi jest muzyka skomponowana przez Macieja Rychłego. Mężczyźni grający na bębnie, trąbce, waltorni i rodzaju starożytnej liry nadawali rytm przedstawieniu. Nawet jeśli nie rozumiało się słów wyśpiewanych w starożytnym języku (poza krótkimi fragmentami przetłumaczonymi na polski przez Jana Łanowskiego), można było wsłuchać się w zachwycające brzmienie otaczających dźwięków, tworzących magię tego wydarzenia. 

Pozostaje pytanie – czy był to odpowiedni spektakl do zaprezentowania na tym festiwalu? Wydaje mi się, że część widzów nastawiona była wyłącznie na obserwowanie ruchu scenicznego, a nie traktowanie „Śpiewów Eurypidesa” całościowo jako spektakl. Niestety zdolności ruchowe aktorów wydawały się najsłabszą jego stroną. Mimo to, publiczność dała się ponieść chóralnym śpiewom, świetnie brzmiącym w hali Elektrociepłowni Szombierki. Bo według pieśni bachantek życie człowieka jest krótkie, więc trzeba bawić się i cieszyć każdą jego minutą.

Wioleta Rybak
Gazeta Festiwalowa
4 lipca 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia