Ciemną nocą w Bronowicach

"Wędrowanie cz. I Wesele" - reż. Krzysztof Jasiński - Krakowski Teatr Scena STU

Wszyscy znamy historię wesela pewnego inteligenta z piękną chłopką. Na bronowickiej zabawie zderza się świat miasta i wsi, inteligencji i prostoty, realności i niezwykłości. W tę ciemną noc do tańca porywają nie tylko weselni goście. Dokoła sady, strzechy, łąki, gaje – oto polska wieś zaciszna, polska wieś spokojna...

Barwne stroje, chusty, czapki jak z cepelii. Nawet drewniane wiadro na wodę takie nowe i czyste. Dokoła muzyka - co chwilę wraz z roztańczoną parą wpadają z parkietu urywki tanecznych przebojów. Ciekawe było wykorzystanie współczesnej muzyki popularnej i hitów weselnych. Powodowało to zbliżenie do dzisiejszych realiów, dawało też moment rozluźnienia i wytchnienia od trudności tekstu wierszowanego. Gitarzyści Piotr Grząślewicz i Marcin Hilarowicz tworzą akompaniament na żywo przez cały spektakl znajdując się w zasięgu wzroku widza. Będąc integralną częścią spektaklu, dodają mu niesamowitej, pulsującej energii.

Akcja toczy się gdzieś między parkietem, a weselnym stołem. Tutaj dzieje się to, co najbardziej interesujące i żywe - ukradkowe rozmowy, spotkania, wyznania. Całe szczęście, że udało się uniknąć usadzenia bohaterów za weselnym stołem. Dzięki temu akcja jest wartka, a co chwilę pojawiają się inni goście - jest zamieszanie i wesołość, jak to na udanym weselu.

Ogromne wrażenie zrobiła na mnie scenografia zaprojektowana przez Macieja Rybickiego - oryginalna i funkcjonalna, lecz pozostawiająca miejsce dla wyobraźni. Linie okien zdobionych witrażami splatały się z kształtami gałęzi drzew będących tuż za nimi, w wyobrażonym sadzie. Było w tym coś tajemniczego, może nawet upiornego. Dobrym rozwiązaniem było stworzenie przejścia z sali weselnej do ogrodu, uchylone tylko troszkę, wpuszczające do środka odrobinę mrocznych tajemnic, a przez to - jeszcze bardziej interesujące. Szczególnie zapada w pamięć przybycie przez to przejście Racheli z lampą w ręce. W drugiej części spektaklu o szyby okien stukają krople deszczu przeradzające się w ulewę. Widać przez nie błyskawice, może zbyt częste, i ze zbyt głośnym towarzystwem grzmotu, by ciągle być wstrząsającymi. Ukłonem w stronę technologii było niezwykłe widowisko laserowe – niebieskie promienie przecinały ciemność z ogromną precyzją. Dobrym zabiegiem było także przedstawienie zjaw w formie wyświetlanych obrazów. Rozmowy z widziadłami stawały się przez to mniej realne, a wręcz bliskie szaleństwa.
Ciekawy efekt dało wyświetlanie obrazów na przeciwległych ścianach sali – każdy z nich dodawał znaczenia i kontekstu do akcji scenicznej. Podczas przerwy w głównym holu na ścianach także wisiały obrazy – fotografie aktorów. Miało się wrażenie, że jest się gościem weselnym i przygląda się wiszącym gdzieś w pokoju fotografiom rodziny i przyjaciół.

Sztukę w reżyserii Krzysztofa Jasińskiego zdominowały kobiety, ale – nie w sensie zagłuszania, czy przesadnego gwiazdorstwa. Kreacje aktorskie kobiet były tak charakterystyczne, przemyślane i zręczne, że pewne szczegóły na długo pozostają w pamięci - ton głosu panny młodej (Agata Myśliwiec), przyśpiewki gospodyni (Beata Rybotycka), ruchy rąk Racheli (Monika Kępka) czy śmiech Maryny (Dorota Kuduk). Na długo pozostanie w pamięci również atmosfera niezwykłego splątania świata realnego z nadprzyrodzonym, a także refleksja o naszej tożsamości i tym, co jako Polacy nosimy pod sercem. Nasuwa się jeszcze pytanie co „Wesele" Wyspiańskiego, tekst ponadczasowy i aktualny z pokolenia na pokolenie mówi o nas teraz, szczególnie w 25. rocznicę odzyskania wolności?

Agnieszka Bednarz
Dziennik Teatralny Kraków
7 stycznia 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia