Cios naostrzoną saperką

"Na wschodzie i zachodzie" - reż: Marek Brand - Teatr Zielony Wiatrak w Sopocie

"Na wschodzie i zachodzie" premiera teatru Zielony Wiatrak. O tym, że wojna nie ma sensu, że cierpią przez nią niewinni, że nie powinna się nigdy więcej powtórzyć, pokazał w sobotę na Sopockiej Scenie Off de BICZ zespół teatru Zielony Wiatrak. "Na wschodzie i zachodzie" jest spektaklem na podstawie powieści Ericha Marii Remarque\'a

Powieść Remarque\'a dokumentuje brutalność I wojny światowej z punktu widzenia dwudziestoletniego żołnierza, ale występuje z uniwersalnym przesłaniem przeciwko każdej wojnie. Marek Brand i Bartosz Frankiewicz, autorzy scenariusza spektaklu "Na wschodzie i zachodzie", dysponowali doskonałym materiałem, zresztą wielokrotnie filmowanym i adaptowanym w teatrze. Popularyzatorstwo nie mogło być celem autorów spektaklu. Niestety, oprócz zainscenizowanej treści książki Remarque\'a w pokazanym w sobotę spektaklu nie dostrzegłam żadnej nowej myśli. Oglądamy ciąg wydarzeń kadrowanych punktowym światłem, niekiedy z kilku stron sceny. Czas pokoju musi minąć - informuje odczytane przez jednego z bohaterów (Marek Brand) obwieszczenie, a efekt słów potęguje zainscenizowana obok scena narodzin. Zbliża się epidemia śmierci, trwają przygotowania do zabijania. Widzimy Bartosza Frankiewicza w roli Pawła, który słuchając poleceń musztry, przebiera się w mundur. Komenderujący oficer (Marek Brand) uderza miarowo szerokim pasem po dłoniach, a o "potrzebującej ofiar ojczyźnie" wykrzykuje rozpaczliwie kobieta (Katarzyna Sowala). Główny bohater męczy się podczas musztry, składa obietnice bez pokrycia narzeczonej przyjaciela, na froncie bierze udział w absurdalnej rzezi.

Piątka aktorów odgrywa wiele ról, do których są dobrze przygotowani. Część zdarzeń poznajemy poprzez rozmowy Pawła z towarzyszem broni, wydarzenia z udziałem postaci kobiecych (Agnieszka Kazimierska, Katarzyna Sowala, Agata Stucka) koncentrują się w przestrzeni wyodrębnionej parawanem. Muzyczne tło scen odgrywa duet Małgorzata Wnęk (skrzypce) Krzysztof Pajka (gitara).

Konkretowi historii towarzyszy minimalizm środków. Rekwizyty zmieniają swe role lub nabierają funkcji metafory. Urabiane jak ciasto na stolnicy w kuchni polowej kamienie, posłużą jako materiał do ostrzenia saperek, potem staną się znakiem umarłego.

Wróg ginie i cierpi nie mniej, a myślenie o przeciwniku wiąże się z poczuciem winy. Scena w okopie, w którym Paweł jest zmuszony zabić człowieka i być świadkiem jego umierania, miała pewnie być kluczową dla spektaklu. Odgrywają ją Bartosz Frankiewicz i Marek Brand. Obaj aktorzy stoją do siebie plecami spleceni ramionami. Obaj wypowiadają słowa Pawła, młodego człowieka, któremu przyszło zostać mordercą. W finałowej scenie śmierci głównego bohatera, przyjdzie nam ujrzeć zapowiedzianą kolej rzeczy, mimo milionów bezsensownych śmierci wybuchnie nowa wojna. Naostrzona przez jednego z bohaterów saperka posłuży do oddania ostatecznego ciosu. 

"Na wschodzie i zachodzie" to spektakl raczej przeciętny, choć wiele scen go uatrakcyjnia. Remarque pisał już o tym, co przynosi ze sobą wojna. Dlaczego akurat teraz temat ten stał się ważny dla teatru? Na to pytanie, niestety, spektakl moim zdaniem nie odpowiada.
(zs)

Agata Kirol
Gazeta Wyborcza Trójmiasto
4 maja 2007

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...