Co za ciszą się kryje

"Szarp pan bas" - Teatr im. Juliusza Osterwy w Lublinie

Ewa Konstancja Bułhak nie zrobiła kabaretu ani tym bardziej musicalu. W spektaklu ,,Szarp pan bas" w lubelskim teatrze im. Juliusza Osterwy zabrała nas w sentymentalną podróż po mało znanych utworach Jerzego Wasowskiego. Było lirycznie, zabawnie i w dobrym guście.

W klimat rewii z lat 50. wprowadziła nas już pierwsza piosenka. Marta Ledwoń w długim płaszczu, zasłonięta kapturem, zaśpiewała ,,Zmierzch" Kaliny Jędrusik. Liryzm i nostalgia zawarte w tym utworze szybko ustąpiły miejsca żartowi scenicznemu. Między piosenki wpleciono bowiem fragmenty scenariuszy wieczorów Kabaretu Starszych Panów, tj. ,,Przerwa w podróży", ,,Niespodziewany koniec lata" oraz ,,Kwitnące szczeble". Bułhak nie zrobiła jednak kabaretu. Spektakl był raczej sentymentalną podróżą pełną humoru i liryzmu. Kompilacja piosenek o różnej tematyce i fragmenty kabaretowych występów zostały ułożone w niebanalny sposób, tworząc spójną całość narracyjną.

Reżyserka przedstawienia sięgnęła po mało znaną twórczość Wasowskiego. W spektaklu słyszymy szesnaście piosenek, ale tylko pięć - tytułowa ,,Szarp pan bas", ,,Zmierzch", ,,Panienka z temperamentem", ,,A ta Tola" i ,,Piosenka jest dobra na wszystko" - pochodzi z Kabaretu Starszych Panów. Różnorodność okazała się dobrym pomysłem. Publiczność wyraźnie ożywiła się, gdy usłyszała znane szlagiery. Ludzie lubią to, co jest znane. Aranżacje utworów przygotował Jakub Lubowicz. Muzyk do piosenek Wasowskiego dodał dzisiejszy sznyt, ale nie zmienił ich klimatu. Dobrze wiedział, że kompozycje twórcy Kabaretu Starszych Panów bronią się same, nie potrzebują nowatorskich aranżacji.

Na scenie usłyszeliśmy trójkę aktorów: Martę Ledwoń, Wojciecha Rusina i Marka Szkodę. Każdy miał popisową solówkę: Ledwoń zachwycała w śpiewanej mocnym, pełnym głosem piosence ,,Utwierdź mnie" Kaliny Jędrusik. Wojciech Rusin porwał publiczność "Torreadorem i kastanietami". Precyzyjnie i brawurowo wykonana choreografia była tu podstawą piosenki. Marek Szkoda budził zaś rozbawienie ,,A ta Tolą". Utwór zaśpiewany w nieco szybszym tempie niż oryginał wymagał od aktora świetnej dykcji. W pamięć zapada też doskonałe wykonanie ,,Manilli" - utwór był najmocniejszym punktem przedstawienia. Aktorzy tworzyli tutaj zgrane trio: Ledwoń pokazała możliwości głosowe, a Rusin i Szkoda jako jej chórek bawili się muzyką i tekstem. Uwagę zwróciła też interpretacja ,,Złotej maski" Violetty Villas. Ironia i lekki pastisz, dotąd nieodkryte w utworze, pozwoliły na nowo odczytać tekst piosenki. Artyści wiedzieli, o czym śpiewają i to była największa zaleta przedstawienia. W kompozycjach Wasowskiego znaleźli swoje emocje i udowodnili, że piosenki twórcy Kabaretu Starszych Panów wciąż są aktualne, potrafią cieszyć i bawić.

W spektaklu ,,Szarp pan bas" nostalgia mieszała się z pełnym finezji humorem, wprowadzając nas w klimat widowiska muzycznego z lat 50. Nastrój podkreślały też kostiumy: Ledwoń w błyszczącej różowej sukni, Rusin i Szkoda w płaszczach i kapeluszach niczym z dawnych, kolorowych rewii. Twórcy spektaklu postawili przede wszystkim na ruch sceniczny i grę światłem. Te dwa elementy były bardzo dobrze dopracowane. Na scenie panował minimalizm, po lewej stronie orkiestra, po prawej niestety mało efektowny bukiet kwiatów.

Ewa Konstancja Bułhak przedstawieniem ,,Szarp pan bas" pokazała, że nie boi się sentymentalizmu. Dzięki temu powstał spektakl urokliwy - pełen nastrojów, przewrotności i finezyjnego humoru, którego dziś w wielu sztukach brakuje. Poetycko-muzyczna mozaika zaprezentowana w teatrze Osterwy nie przekazuje wyższych tez i przesłań. I dobrze, bo takie przedstawienia, wnoszące subtelny humor i liryzm, też są potrzebne.

Aleksandra Pucułek
Dziennik Teatralny Lublin
11 listopada 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia