Czas gna i pędzi

„Alicji Kraina Czarów" reż. Sławomir Narloch – Teatr Narodowy w Warszawie

Alicja w Krainie Czarów to historia znana każdemu z nas. Jedni ją czytali, drudzy oglądali...Wydaje mi się, że większość małych dziewczynek i chłopców, marzyło o podróży do magicznej krainy i spotkaniu szalonych, enigmatycznych przyjaciół. O podróży, która nigdy się nie kończy, jest szczęśliwa i trwa na wieki.

Przedstawienie „Alicji Kraina Czarów" opowiada historię znaną nam wszystkim z perspektywy dorosłej Alicji (Ewa Konstancja Bułhak), która wraca do zaczarowanej krainy oraz z perspektywy jej dorosłego syna (Cezary Kosiński), który jest narratorem w spektaklu. Na scenie widzowie spotykają się z Szalonym Kapelusznikiem (Paweł Paprocki), Królową (Anna Lobedan) i Królem (Hubert Paszkiewicz) Kier, wieloma zwierzętami i kartami kier. Postacie grają w krykieta. Wszystko stworzone jest w klimacie istno bajkowym.

Wzrok widza od razu przyciąga ruchoma, ogromna, zmienna scenografia i kolorowe, niezwykle wymyślne kostiumy w wykonaniu Martyny Kander. Uroku dodaje gra światła. Wiele scen odbywa się w mroku, ale to światło świecące smugami dodaje tajemnoczości do fabuły. Wszystko spaja muzyka Jakuba Gawlika, którą zespół gra na żywo.

Jest to przedstawienie muzyczne. W jego repertuarze znajdują się zarówno wzruszające piosenki, jak i te rozrywkowe z szaloną choreografią Anny Hop, która mnie zachwyciła. Oprócz tańca na scenie ważna była praca ciałem. Maleńkie gesty miały wielkie znaczenie. Bardzo ciekawie się na to patrzyło. Wszystko było dopracowane z najmniejszymi szczegółami. Pomogło na pewno to, że aktorzy byli zespołem i wspólnie pracował na „Alicję".

Część scen jest zabawna, część smutna. Dużo w spektaklu mówi się o czasie, jego przemijaniu, zatrzymywaniu się, dorastaniu, przyjaźni, marzeniach i fantazjach, strachu przed nieznanym. Fabuła jest zawiła, język potoczny, z elemantami mini komizmu, na który reagowali głównie dorośli. Dzieci z teatru wychodziły zachwycone, co mnie bardzo cieszy, bo to im jest dedykowana ta historia.

Bohaterowie są bardzo tajemniczy. Cezary Kosiński jako narrator uczestniczył w większości scen, opowiadał, utrzymywał kontakt z publicznością ani razu nie wydawał się być nieobecnym. Urzekająco wykreowana rola. Ciekawym zabiegiem było wprowadzenie do spektaklu Alicji jako dojrzałej kobiety po przejściach, która nie zatraciła w sobie dziecinnej radości. Ewa Konsancja Bułhak była niezwykle lekka w swojej kreacji - niczym bohaterka książki Lewisa Carrolla.

Kontrastowi byli Państwo Kier. Anna Lobedan i Hubert Paszkiewicz byli z swoich postaciach niezwykle elastyczni, energetyczni. Ona niby straszna, bo przecież kazała wszystkim ściąć głowy, On zakochany racjonalista, który bronił dobrego imienia żony. Stworzyli ciekawy duet, który odbiegał od tego książkowego, ale przez to był zauważalny, a nie zniknął w mroku „czarnych charakterów". Król i Królowa oczywiście byli ubrani na czerwono. Wyglądali świetnie. Ich kostiumy były zdecydowanie najbardziej zachwycające.

Mnie urzekła końcowa scena. Wydaje mi się, że w XXI wieku czas pędzi nieubłaganie. Człowiek gna przez obowiązki, problemy, przyjemności...dzień za dniem...nawet niewiadomo kiedy mija kolejny rok naszego życia...dorastamy...starzejemy się...
Nie da się zatrzymać czasu. Trzeba umieć go wykorzystać! Tylko tyle i aż tyle.

 

Zuzanna Styczeń
Dziennik Teatralny Warszawa
22 maja 2023

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...