Czechow po raz pierwszy, po raz drugi, po raz...

"Wiśniowy sad" - reż. Paweł Łysak - Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy

Paweł Łysak po raz drugi reżyseruje "Wiśniowy sad" Antoniego Czechowa i przyznaje, że zmiany w kraju oraz bagaż osobistych doświadczeń miały wpływ na odczytanie sztuki.

- Przymierzając się 16 lat temu do realizacji "Wiśniowego sadu" zachwycałem się: Czechow tak genialnie skomponował sztukę, że wystarczy tylko znaleźć doń klucz - wspomina Paweł Łysak jedno ze swoich pierwszych zadań reżyserskich. Już wtedy jednak okazało się, że utwór - nawet z idealnie zazębiającą się akcją, która konsekwentnie prowadzi do sprzedaży sadu za długi - nie istnieje bez swoistej Czechowowskiej metafizyki...

- A wygranie tych wszystkich emocji, kryjących się pod prostymi zdarzeniami, spoczywa na aktorach i nie jest zadaniem łatwym - zauważa reżyser.

Minęły lata i wydaje się, że współczesne odczytanie "Wiśniowego sadu", choć pozostaje zadaniem niełatwym, jest jeszcze bardziej pociągające. W Polsce Anno Domini 1997 wiele było nadziei, związanych z rodzącym się kapitalizmem, co odzwierciedlało hasło "Bierzmy swój los w swoje ręce". Dziś mamy rozczarowanie, "ruchy oburzonych" i nierzadkie poczucie wykluczenia, co musiało wpłynąć na interpretację "Wiśniowego sadu", zapowiadającego przecież schyłek starego porządku...

- U bohaterów Czechowa widzimy dwie postawy wobec nieuchronnego końca ich świata: nowobogackiego Łopuchina, który szuka okazji do interesów nie bawiąc się w sentymenty, i zrezygnowanej Raniewskiej, która żyje wspomnieniami - wyjaśnia Łysak, dodając, że 16 lat temu, gdy był na początku drogi zawodowej, bliższa mu była filozofia młodego rekina biznesu, ale po latach doświadczeń ma więcej wątpliwości.

Wszystko to wiedzie nas do "Wiśniowego sadu", gdzie nic nie będzie proste, oczywiste i jednoznaczne. Rzec można, że głowy bohaterów, pozbawione znanych dotąd z realizacji Czechowa słomkowych kapeluszy, będą aż gęste od myśli rozdartych i wątpliwości. Takiej przede wszystkim należy się spodziewać Lubowny Andrejewnej Raniewskiej, kreowanej przez Anitę Sokołowską.

- Zakładając, że Raniewska, wróciwszy po latach do wiśniowego sadu, jest szczęśliwa, wszyscy oczekują od niej działań dla jego uratowania, a mnie zainteresowały rzeczywiste emocje, którym podlega ta kobieta - zdradza Sokołowska. I przypomina, że bohaterka uciekła do Paryża po traumie, jaką była śmierć męża, a przede wszystkim syna. Dziś żyje na uczuciowej huśtawce z kochankiem - utracjuszem, co bynajmniej nie czyni jej spełnioną. Ale czy do końca obojętną na to co dzieje się wokół?

Rozmawiając "między nami dyrektorami", Paweł Sztarbowski zapytał Łysaka, jaką rolę w jego interpretacji "Wiśniowego sadu" odgrywa student Trofimow, który w ostatniej sztuce Czechowa wieszczy nadejście rewolucji. Nie bez kozery, bo Paweł Łysak w dzisiejszej Polsce zarzewie niepokojów społecznych przecież dostrzega...

Katarzyna Kabacińska
Express Bydgoski
9 lutego 2013
Portrety
Paweł Łysak

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia