Czego nie widać w teatrze?

"Randez-vous z Melpomeną"

Gdyby wszyscy chętni mogli wziąć udział w "Rendez-vous z Melpomeną", tegoroczna Noc Kultury musiałaby w Teatrze Osterwy trwać zapewne całą dobę. Wejściówki na dwie tury wędrówki po tych częściach gmachu teatru, których na co dzień publiczność nie odwiedza, rozeszły się błyskawicznie. Czym wytłumaczyć to nadzwyczajne zainteresowanie?

Najprościej byłoby naturalną ciekawością miejsc zazwyczaj niedostępnych, zobaczenia tego, „Czego nie widać”, że posłużę się tytułem sztuki Michaela Frayna, granej zresztą kiedyś na scenie Osterwy. To jednak wytłumaczenie niepełne. Teatr bowiem to miejsce szczególne, otoczone magią, wypełnione historią i anegdotami, które czasem przenikają poza jego mury, stając się częścią kulturowego klimatu miasta. A to przyciąga. Zwłaszcza wtedy, gdy jest to teatr dobry, a lubelski należy do najlepszych. Ale to jeszcze nie wszystko. Przewodnikiem wycieczek po przybytku Melpomeny był Szymon Sędrowski, nie tylko znakomity aktor, lecz także jeden z ulubieńców publiczności, a szczególnie jej żeńskiej części. Któż zgadnie, dla ilu zwiedzających decydującym powodem odwiedzenia w sobotni wieczór teatru była właśnie chęć zobaczenia Szymona z bliska i prywatnie?

Wędrówka po teatrze rozpoczynała się w foyer, gdzie wraz z Szymonem Sędrowskim zwiedzających witali: dyrektor artystyczny Krzysztof Babicki oraz Małgorzata Gnot, sekretarz literacki, a do niedawna nasza redakcyjna koleżanka. Trasa wiodła przez miejsca, do których widzowie nie zaglądają. Szymon Sędrowski powiódł gości przez pierwszy balkon i poczekalnię, z której aktorzy wychodzą na scenę, do swojej garderoby. Pokazał kostiumy, rekwizyty, a także niektóre z pamiątek chętnie gromadzonych przez artystów i przypominających im spektakle, które już zeszły z afisza. Ujawnił przy tym jeszcze jeden ze swych talentów - okazał się świetnym gawędziarzem, nader zajmująco opowiadającym zarówno o teatralnej codzienności, jak i zdarzeniach nie-zwyczajnych, czasem wręcz anegdotycznych. Opowiadał tak barwnie, że nie dziwi, iż niektórzy ze zwiedzających utrwalali owe opowieści za pomocą podręcznych kamer wideo lub telefonów komórkowych.

Na szlaku wędrówki był też bufet. Bufet w teatrze to coś więcej niż miejsce, w którym się jada. To „centrum plot i obmowy”, jak mówi dyr. Babicki. W takich przypadkach na myśl przychodzi zwrot: „gdyby ściany mogły mówić”… W Lublinie mówią. Bowiem właśnie w bufecie znalazło swoje miejsce „drzewo genealogiczne” Teatru Osterwy, czyli galeria żartobliwych konterfektów postaci z nim związanych. Przygotowanych i wykonanych z benedyktyńską cierpliwością przez Annę Nowak i Barbarę Wołosiuk. Naprawdę szkoda, że mogą je zobaczyć tylko nieliczni.

Wreszcie miejsce najważniejsze - scena. Z ustawioną dekoracją do najnowszej realizacji - sztuki „Bóg” Woody\'ego Allena, która miała premierę w ostatni piątek. Możliwość zobaczenia całej teatralnej maszynerii, od sztankietów do opuszczania dekoracji, po sceniczną zapadnię. A nade wszystko okazja do przeżycia i poczucia momentu podniesienia kurtyny oraz spojrzenia na widownię z tego miejsca, z którego patrzą na nią aktorzy. Po takim doświadczeniu z pewnością zmienia się nieco perspektywa, nawet po powrocie na zazwyczaj zajmowane przez publiczność miejsce. I już na koniec tego niecodziennego spotkania z teatrem - bonus w postaci krótkiego koncertu. Przypomnę, że dla lubelskiego teatru muzykę pisali najlepsi, jak zdobywca Oscara Jan A.P. Kaczmarek, Zygmunt Konieczny, Jerzy Satanowski. 

Nagrody 2008

Podczas Nocy Kultury prezydent miasta ogłosił nazwiska laureatów: Adam W. Kulik - Nagroda Artystyczna 2008. Łukasz Witt-Michałowski - za upowszechnianie kultury, Włodzimierz Staniewski, Gardzienice - za całokształt.
(mb)

Andrzej Z. Kowalczyk
Kurier Lubelski
9 czerwca 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...