Czekamy na obrońcę, który obroni nas od nas samych

"Trylogia" - reż: Jan Klata - Stary Teatr w Krakowie

Anna Dymna hajduczkiem, Michał Wołodyjowski to 77-letni Andrzej Kozak, Skrzetuski-legenda Teatru Starego w Krakowie-Jerzy Grałek. "Trylogia" Klaty to przefiltrowane odbicie Sienkiewiczowskiej wizji wydarzeń z XVII wieku i ich hoffmanowskiej wizji.

Klata zupełnie zmienia naszą wizję bohaterów sienkiewiczowskiej "Trylogii". Gdy w pierwszym akcie wiekowy Skrzetuski smali cholewki do młodziutkiej Heleny salwy śmiechu na widowni zagłuszają miłosne wyznania płynące ze sceny. Podczas trzygodzinnego spektaklu przekonujemy się, że postaci, których wizja dominuje w naszych głowach to ci, których narzucił nam Hoffman w filmowych ekranizacjach powieści. Piękni, młodzi, zgrabni. Aktorzy Starego udowadniają, że oni też nimi są. A my im wierzymy. Bo jak nie wierzyć Krzysztofowi Globiszowi, Jerzemu Peszkowi, wspomnianej już Annie Dymnej? Każdy z nas wydział jak przez trzy godziny aktorzy wywracają mit na lewą stronę i wytrząsają z niego wszystkie fałszywe klejnoty naszej sarmackiej polskości. Mieli słomiany zapał, dawali się przekupić i chytrze sięgali po mało wyszukane postępki, jak upicie wroga, by wyciągnąć potrzebną informację. A to wszystko groteskowo i z przeuroczą gębą.

Trzy w jednym

A jak zmieścić te trzy narodowe tomiska, w trzy godziny plus dwie przerwy? Trzeba mieć takiego scenografa jak Justyna Łagowska, być Janem Klatą i mieć za pomocnika Sebastiana Majewskiego, z którym Klata powieści zaadaptował na teatralne deski.

Scenografia jest umowna, jak to u Łagowskiej bywa. Uwielbiam jej pomysły. Przez trzy akty nic się nie zmienia. Na scenie stoją szpitalne łóżka, bohaterowie niczym kombatanci w lazarecie na łóżkach leżą, toczą boje, jeżdżą konno (w rytm głośnej rytmicznej muzy, co jest charakterystyczne dla teatru Klaty, co bardzo lubię, bo też lubię np. Joy Division). Anna Dymna wspomniała Justynie, że to najgorsza scenografia w jej życiu, bo leżąc myśli o relaksie, ciało chce odpoczywać, a z drugiej strony podczas spektaklu głowa musi ciągle pracować, być w pełnej gotowości przez cały czas. Na ścianach wiszą złote serduszka i kule ozdrowionych jako dowody cudów i wdzięczności zdobiące bazylikę jasnogórską. Na przeciw widowni replika obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, bez twarzy, w miejsce której pojawia się twarz aktorki i jest narratorem, wieszczem, chórem.

Sami zjemy własny ogon

Tekst jest mocno przepracowany przez adaptatorów, w związku z czym spektakl nie jest ilustracją literatury, a osobnym niezależnym konstruktem przygotowanym na scenę. Klata wyśmiewa nasze narodowe przywary, wskazuje na problemy, które przerażały nas przed czterema wiekami, które w innym kontekście straszą nas do dziś. Na "przerażone słowa" wieszczące zalew meczetów w miejsce chrześcijańskich świątyń niejednemu Polakowi włos na głowie dęba staje.

Zwłaszcza, że spektakl zamyka tęskna wypowiedź Kmicica (Globisza) z offu, który woła za obrońcą, za kimś, kogo cały czas nie ma. Co by nas przed wrogiem obronił, ale przede wszystkim przed nami samymi.

(domi) [Dominika Kiss-Orska]
Gazeta Pomorska
10 października 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...