Czesi po naszemu

"Dubbing Street" - reż. Robert Talarczyk - Teatr Śląski im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach

Dubbing i lalkarstwo to w Czechach dwie bardzo ważne dziedziny sztuki. Marionetki, pacynki i kukły można spotkać nie tylko w teatrze, ale i na ulicy czy w piwnicy zabytkowego zamku. Nie inaczej jest z dubbingiem, który występuje w telewizji tak często jak u nas lektor. Czesi mają też specyficzne poczucie humoru. Polski aktor będzie budował swoje postaci, opierając się na bardziej rozdmuchanych emocjach, których czeski aktor unika. Po premierze spektaklu w Teatrze Śląskim Petr Zelenka przybliżył widzom tę mentalność: - Aktorzy Dejvickiego Divadla skupiają się na dialogu, tutaj było więcej psychologii - porównywał oba teatry. - Co nie znaczy, że było gorzej, po prostu inaczej.

Różnice na własnej skórze poczuli także aktorzy Śląskiego: - Na początku próbowaliśmy poczuć czeski klimat, ale szybko okazało się, że zamiast lekkości wyszedł z tego dramat. Zrobiliśmy to po swojemu - wspomina Katarzyna Błaszczyńska, grająca postać Lady. Studio dubbingowe w sztuce prowadzą aktorka Ewa (Barbara Lubos) i związany z nią Paweł (doceniony przez Zelenkę Marcin Szaforz), jest też realizator dźwięku Karol (Dariusz Chojnacki). Każdy robi to, co sam umie najlepiej, ale jak trzeba się z kimś dogadać, porozumieć się, wyznać miłość - to już problem.

"Dubbing Street" to świat ludzi poobijanych, mówiących cudzymi słowami, bo na własne ich nie stać. Michał (Grzegorz Przybył), znana persona dziennikarskiego światka, ciągle ucieka: najpierw przed kobietą, potem przed alkoholem - bezskutecznie jednak. Na szczęście jest Jana (Anna Kadulska), która pojawia się w studiu dubbingowym - jako jedyna - z jasnym pragnieniem. Ona przeżyła już jego ucieczki z domu, detoksy, szukała go po mieście i znowu zawoziła do domu. Nieprzypadkowo autor zapisał jej epizodyczną rolę. W końcu kto by się przejmował kimś, kto jest na każde nasze zawołanie. Spektakl daje nam okazję do zobaczenia się w tych bohaterach.

Nie zdradzając już nic więcej, odsyłam na widownię Teatru Śląskiego, bo warto. Szczególnie dla tych, co wybierają teatr przemyślany, a nie przesadnie eksperymentalny. Najbliższe spektakle 4 i 5 grudnia.

Tomasz Bieniek
Gość Niedzielny
28 listopada 2014

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia