Czy można oceniać?

"Porwanie Sabinek" - Teatr Muzyczny w Łodzi

Godne pochwały jest, iż Teatr Muzyczny z Łodzi nie rozstaje się z publicznością na czas remontu swojej siedziby. Spektakle, w miarę możliwości, prezentowane są na zaprzyjaźnionych scenach innych placówek kulturalnych w mieście. Pomimo długo trwającego remontu repertuar teatru obfituje w muzyczno-teatralną rozrywkę. Takie działania są niezbędne, aby nie stracić kontaktu z publicznością i nawet na chwilę nie pozwolić o sobie zapomnieć.

„Porwanie Sabinek” jest komedią Franza Schonthana, którą przetłumaczył na język polski i opracował na nowo Julian Tuwim. To bardzo lekka i przyjemna farsa, która niesie ze sobą wiele zaskakujących zwrotów akcji i przezabawnych sytuacji. Bo któż będąc młodym nie wierzy, że „dzieła młodości” trzymane przez nas w szufladzie są wybitne i godne pokazania całemu światu? Trudno jednak miarodajnie oceniać przedstawienie, jeżeli nie widziało się go w warunkach, do jakich zostało stworzone. Przecież właśnie spektakl muzyczny jest niezwykle skrupulatnie dopracowywany pod względem możliwości, jakie daje sala widowiskowa, na której będzie wystawiany. Czy można przymknąć oko na pewne niedoskonałości i założyć, że tak powinno być? Wybaczyć pewne niedociągnięcia i zadowolić się tym, co jest nam przedstawiane? Można wywnioskować, że skoro realizatorzy zdecydowali się na granie w innych warunkach oznacza to, że zaakceptowali nową formę spektaklu. 

„Porwanie Sabinek” grane jest na scenie w Łódzkim Domu Kultury i niestety z tego powodu owej inscenizacji można bardzo dużo zarzucić. Złe oświetlenie, przez które na widowni było cały czas bardzo jasno, nie stwarzało odpowiedniej atmosfery do obioru spektaklu. Zespół kameralny Orkiestry Teatru Muzycznego, który akompaniował do przedstawienia, brzmiał bardzo cicho - zbyt skromnie, jak na spektakl muzyczny. Akustyka sali nie jest wystarczająca dla takich widowisk i kwestie wypowiadane przez aktorów czy wykonywane przez nich songi czasem nie były do końca zrozumiałe. 

Teatr muzyczny to bardzo trudna dziedzina, gdyż wymaga połączenia ze sobą dobrego aktorstwa i umiejętności wokalnych na wysokim poziomie. Trzeba przyznać, że te dwa kryteria zostały jak najbardziej poprawnie spełnione w łódzkim „Porwaniu Sabinek”. Wyjątkowo elegancka i dostojna Ernestyna (Anna Dzionek), komiczny Leonard Strzyga-Strzycki (Andrzej Orchewo), czy wszystkowiedząca pomoc domowa Weronika (Anna Borzyszkowska) jawili się jako niezwykle barwne postaci, bawiąc wypowiadanym tekstem i dowcipem sytuacyjnym. 

Spektakl przebiega bardzo sprawnie. Napięcie towarzyszy widzom już od pierwszych chwil przedstawienia. Bo cóż może się wydarzyć, jeżeli do miasta przyjeżdża teatr? Ciągła dynamizacja fabuły poprzez mówienie kwestii w ruchu, a nawet w biegu (co nieczęste w teatrze muzycznym), przeprowadza nas sprawnie przez trwające prawie dwie godziny widowisko. Na pół godziny przed spektaklem łódzki Teatr Muzyczny zaprosił swoją publiczność na prelekcję dotyczącą twórczości kabaretowej Juliana Tuwima - tej części poetyckiej spuścizny „łódzkiego wieszcza”, która współcześnie nie jest nam tak dobrze znana. W trakcie wykładu zostały przybliżone najważniejsze daty i wydarzenia związane z poetą i omawianym okresem twórczości. Taka forma wprowadzenia do przedstawienia jest niezwykle ciekawa i pouczająca. W obliczu faktu, że wielu widzów poświęca na teatr jedynie programowe dwie godziny, które spędza oglądając spektakl, takie działania okazują się niezbędne do pełnego odbioru sztuki.

Agata Siuta
Dziennik Teatralny Łódź
10 kwietnia 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia