Czy o dżungli można opowiedzieć bez ani jednego drzewa?

"Księga dżungli", Białostocki Teatr Lalek

Czy o dżungli można opowiedzieć bez ani jednego drzewa? Można. I to tak, że dzieci siedzą jak trusie, zachwycone tajemnicą.

W Białostockim Teatrze Lalek aktorzy pokazują "Księgę dżungli" Rudyarda Kiplinga. Dla jednych dzieło klasyka to przestarzała ramota, dla innych - świetna, tajemnicza opowieść o poszukiwaniu tożsamości i tolerancji, w której pod maskami zwierząt kryją się ludzkie typy. I tak właśnie odbiera, i tak prezentuje Księgę Jacek Malinowski, reżyser znany w BTL m.in. z "Nibylandii" i "Żołnierzyka". Stawia na klimat tajemnicy, niedopowiedzeń, dzieci mając za mądrych partnerów, doceniając siłę ich wyobraźni.

Toteż nie obsadza sceny palmami i gęstwiną, jak być może zrobiłby to wyznawca disneyowskiego stylu, nie każe wskakiwać aktorom, w zwierzęce kostiumy. Tu lalkarze kryją się w czarnych opończach, w dłoniach mając tylko symbole - znaki, wskazujące na bohatera. To zazwyczaj maska-lalka, która czasem wyraźnie pokazuje, a czasem każe się domyślać, że to wilk, a to niedźwiedź, czy wreszcie tygrys. Malinowski woli coś naszkicować szczególikiem, delikatną sugestią niż skupić się na oczywistościach. I dlatego za dżunglę w spektaklu robią taśmy, a może listewki (kto to wie?), które niczym liany, sugestywnie, oplatają całą scenę. Reszta rozegrana jest cieniowanym światłem (brawa dla oświetleniowca), które wydobywa z mroku co powinno - kąty, kryjąc miękką czernią, sugerując gęstwinę, niebezpieczne wykroty, jaskinie. Wszak o to właśnie w iluzji teatralnej chodzi. I jak w słynnych "Szczękach" przez lata na wyobraźnię kolejnych widzów bardziej działała muzyczka sugerująca zbliżającą się paszczę niż sama uzębiona paszcza - tak i tu - ryk tygrysa (bez tygrysa) przetaczający się po scenie - jest wyjątkowo sugestywny.

O co chodzi w "Księdze dżungli" - wiadomo. Wilki wychowują ludzkie dziecko, Mowgli dorasta, zaczyna szukać swoich korzeni. Czuje, że nie przystaje do świata zwierzęcego, zaczyna szukać ludzi... I o tym też opowiada spektakl. Jest czas na rozkoszne zabawy małego człowieczka ze zwierzakami, jest czas na dręczące pytania - kim jestem?, na które Mowgli ciągle szuka odpowiedzi. Cały spektakl, to tak naprawdę jeden wielki szkic, ale mądry, pełen prostoty. Gdy Mowgli stawia sobie pytania, próbuje też znaleźć odpowiedź. "Tylko wracając do początku możemy zmienić rzeczy bieg" - mówi w pewnym momencie - podrzucając w ten sposób też trop i okazję do refleksji i obrachunku z samym sobą starszym widzom.

Podobnie rzecz się ma z bohaterami spektaklu - niby są tylko naszkicowane, ot kilka słów, parę gestów, a jednak pełne. Jest ciepła, pełna macierzyńskich uczuć wilczyca, jest dostojny, ale i zabawny niedźwiedź, jest paskudny, łaszący się do silniejszych szakal. Jest wreszcie system, który w części zwierząt wypracował - tzw. prawo dżungli, a które inna część chce zniszczyć. To prosta wykładnia: poluj z konieczności, nie dla przyjemności, nie krzywdź".

Uczta dla oka, pole do wyobraźni, szczypta wartych do zapamiętania prawd.

Białostocki Teatr Lalek, "Księga dżungli", reż. Jacek Malinowski, scenografia Giedré Brazyté, muzyka Antanas Jasenka, światło - Jan Muśko; najbliższe spektakle: śr.-pt., godz. 9, 11, sob.-niedz., godz. 11

Monika Zmijewska
Gazeta Wyborcza Białystok
18 lutego 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia