Czy to nasz świat? – Nowy wspaniały świat

„Nowy wspaniały świat" - reż. Piotr Ratajczak - Teatr im. Juliusza Osterwy w Lublinie

Jest to spektakl o tym, co może się wydarzyć w naszym świecie, a recenzja o tym, co się wydarzyło w teatrze.

Bardzo długo wybierałem się na spektakl „Nowy wspaniały świat" w teatrze im. Juliusza Osterwy w Lublinie. Był on naprawdę oblegany, na każdy pokaz wykupiony był komplet miejsc, dlatego udało mi się dostać dopiero na jeden z ostatnich pokazów w miesiącu. Byłem szczęśliwy, że udało mi się zdobyć na niego bilet. Reżyserem spektaklu był Piotr Ratajczak, zadebiutował on jako reżyser w 2004 roku i od tego czasu stworzył ponad sześćdziesiąt przedstawień głównie jako reżyser, ale też jako autor adaptacji i oprawy muzycznej oraz dramaturg, tworzył dla wielu teatrów w całej Polsce.

Sztuki bazujące na książkach z gatunku science fiction, wymagają przemyślanej scenografii, żeby nie wpaść w klisze związane ze światem przyszłości. W celu zbudowania świata, na deskach sceny umieszczono kilka bardzo dużych rekwizytów przypominających betonowe bloki wygięte w literę „L", można było poruszać nimi w prawo i w lewo, przesuwając po szynie. Wykorzystywano ten ruch w scenach, w których aktorzy tańczyli. Bloki były srebrne, gładkie, dopełniały je małe detale w zielonym kolorze porozrzucane po scenie. Scenografia tworzyła wrażenie czystej, idealnej przestrzeni, podobnie nieskazitelne były kostiumy aktorów. Konkretniej mówiąc, kostiumy aktorów odgrywających postacie tak zwanych alf.

W świecie spektaklu istniały, zgodnie z książką, podziały klasowe. Najniżej były ludzie ubrani w robocze stroje, które usługiwały alfom. Ludzi będący betami, zostali ubrani tak ja my, czy inni zwykli ludzie, których spotyka się na ulicy. Ludzie należący do grupy alf stali na szczycie tej hierarchii. Ich kostiumy wykonane były z białego i śliskiego materiału lub siateczki, posiadały indywidualne kroje.

Spektakl bardzo ciekawie się zaczął, jasno i treściwe wprowadzał w świat i realia panujące w „doskonałym" świcie z książki Huxleya. Sceny z życia, ludzi należących do najwyższej klasy społecznej, przedstawiały jak rygorystyczne przestrzegana jest klasowość, na jaką skalę wykorzystuję się inżynierię społeczną i jaki jest cel życia alf. Polega on na czerpaniu z życia radości, mocno zaakcentowane jest upowszechniony poligamiczny model związków i liberalność seksualna.

O ile ekspozycja świata i aktorów była bardzo konkretna, o tyle dalsze budowanie fabuły spektaklu, było co jakiś czas przerywane zagadkowymi występami artystycznymi, które łączyły w sobie taniec, gimnastykę, muzykę i grę świateł. Dla mnie te fragmenty spektaklu były nieudane, bo nie wnosiły szczególnego sensu. Odebrałem je za obowiązkowy punkt, spektaklu, który nie chcę wyglądać zbyt klasycznie. Realizacja wszelkich wizji reżysera była profesjonalna. Oświetlenie podczas całej sztuki było estetyczne, szczególnie spodobał mi się moment, kiedy na aktorów od lewej i prawej strony padały niebieskie i żółte światła, tworząc kolorowe podwójne cienie. Kolejnym technicznym atutem sztuki było bardzo dobre nagłośnienie sali, dzięki czemu zarówno muzyka jak, i wypowiedzi aktorów były świetnie słyszalne.

Chciałbym opisać jeszcze jeden bardzo ciekawy zabieg związany z symboliką światła.
W momencie, kiedy para alf odwiedziła rezerwat bet. Czyli niższej klasy społecznej, często nazywanej przez nich zwierzakami. Zapalono na widowni światła. Aktorzy grali wtedy w korytarzu pomiędzy siedzeniami. Wydaje mi się, że dałoby się to zrealizować, oświetlając wyłącznie korytarz, a nie włączając światło na całej widowni. Daje to prosty przekaz, że widownia należy do tego rezerwatu. Oczywiście z przebiegu spektaklu wynika to, że bety, mogę być lepszymi ludźmi niż alfy. Jednak sam fakt, że są one obrażane, a potem zrównuje się je z widownią wydaje mi się odważny zabiegiem. Ewentualnie mogło to mieć na celu to żeby widowni nie sympatyzowała z alfami i zaczęła ich również, wzajemnie, oceniać. Z takiego punktu widzenia ten pomysł zaczyna mi się podobać.

Wspomniałem już wcześniej o tym, że w świcie przedstawionym w spektaklu, panuje bardzo liberalne podejście do seksu. Chciałbym do tego jeszcze wrócić, ponieważ kolejnym ciekawym dla mnie zabiegiem w spektaklu było to, iż jedna z aktorek miała tak skrojoną spódniczkę, że co chwilę było jej widać majtki. Powiem szczerze, że podczas spektaklu byłem tym faktem zniesmaczony, ponieważ nielogiczne było dla mnie folgowanie czemuś, co przesłanie spektaklu krytykuję. Jednak w kontekście przemyśleń z ostatniego akapitu, jestem skłonny uznać, że był to kolejny zabieg, który miał na celu jakby podburzyć widownię przeciw społeczności alf. Takie pokazywanie intymności na scenie mogło wyolbrzymić seksualność aktorki w oczach widzów, do takiego stopnia, że sami uznają ją za przesadzoną. To jest interpretacja, do której bym się ostatecznie skłaniał.

Sztuka była w dużej mierze, o tym, jak plastyczny potrafi być ludzki mózg. Udało się to aktorom bardzo dobrze zaakcentować. Przedstawili precedens, w którym zamieniano zaznaczenia słów na odwrotne. Na przykład w świecie alf określano słowem „pornograficzne", teksty Shakespeare'a, w których wyrażał miłość. W Nowym Wspaniałym świecie to pożądanie, a nie miłość było czymś godnym dla człowieka.

Zbliżając się do mety tej recenzji, mam wrażenie, że zbyt wiele złego powiedziałem o tym spektaklu, który w rzeczywistości był dobry. Zwłaszcza istotne było to jak się skończył. To właśnie ostatnie minuty spektaklu najbardziej przypadły mi do gustu. Grany przez Daniela Salmana „dzikus" rozmawiał wtedy z dyrektorem granym przez Marka Szkodę. Ich konwersacji towarzyszyła czysta teatralność, nie przeszkadzały im światła czy muzyka. Mogłem wtedy się wczuć w nostalgiczny, lekko smutny wydźwięk ich rozmowy, doświadczać ich gry i wypowiadanych przez nich słów. W tamtym momencie treść była odpowiednio dopasowana do formy, a sam Daniel Salman był chyba najbardziej cennym aktorem podczas całego spektaklu. Polecam zobaczyć „Nowy Wspaniały Świat" w teatrze im. Juliusza Osterwy w Lublinie po to, żeby samemu móc zastanowić się nad tym, co ma on do przekazania.

Kiedy pójdziecie na niego w towarzystwie, na pewno interpretacji sztuki i możliwości dyskusji nad nią, będzie bardzo wiele.

 

Wojciech Lutomski
Dziennik Teatralny Lublin
1 kwietnia 2023
Portrety
Piotr Ratajczak

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia