Czy wojna ma w sobie coś z człowieka?

"Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" - reż. Elżbieta Depta - Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach

Żyjemy w czasach, kiedy płeć nie decyduje już o tym, jaką działalność możemy podejmować i w jakich dziedzinach mamy prawo się spełniać. Jednak obecność kobiet w niektórych sferach życia publicznego nadal wzbudza wątpliwości. Można to zauważyć przede wszystkim na przykładzie wojny, która uznawana jest za "męską sprawę". Czy kobieta może fizycznie i psychicznie poradzić sobie na wojnie, zwiększając szanse na zwycięstwo, czy też nie jest w stanie odnaleźć się w brutalnej, wojennej rzeczywistości? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć Elżbieta Depta, która podjęła się inscenizacji reportażu Swietłany Aleksijewicz "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety".

Bohaterki spektaklu poznajemy jako młode dziewczyny, które decydują się wziąć udział w zmaganiach wojennych, chociaż nie zdają sobie sprawy z tego, na czym polega prawdziwa wojna. Wprawdzie deklarują gotowość oddania życia za ojczyznę, jednak obawiają się szpecących ran oraz tego, jak będą wyglądały po śmierci. Problem stanowi dla nich konieczność noszenia męskich ubrań, w których prezentują się niezbyt atrakcyjnie. Nie potrafią posługiwać się bronią, a w sytuacji zagrożenia przepraszają przeciwnika i uprzedzają, że będą zmuszone do niego strzelić. Mogłoby się wydawać, że takie kobiety w ogóle nie nadają się na wojnę i szybko zginą albo z płaczem uciekną do swoich rodzinnych domów. Jednak po pewnym czasie ich postawa ulega ogromnej zmianie. Młode żołnierki uczą się strzelać i zabijać na rozkaz, nie zastanawiając się nawet nad sensem swojego działania. Tę drastyczną przemianę można dostrzec także na przykładzie mężczyzn, którzy swoje działania w trakcie wojny oceniają stosując zupełnie inne kryteria niż poza nią. Wojna zmienia wszystkich, odsłaniając prawdziwe oblicze każdego człowieka biorącego w niej udział. Po jej zakończeniu nie wszyscy są w stanie prowadzić normalne życie. Zespół stresu pourazowego diagnozuje się zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn, którzy brali udział w zmaganiach wojennych. Psychika człowieka nie jest w stanie uporać się z dramatycznymi przeżyciami, bez względu na płeć. Można zatem spytać, czy wojna ma w sobie coś z człowieka? W jednej ze scen na ekranie wyświetlany jest obraz przedstawiający dzikie zwierzęta, które zjadają swoją zdobycz. Tego, że w pewnym momencie pojawi się podobny symbol, nietrudno było się domyślić. Jako rozwinięcie tego tematu można potraktować wypowiedź jednej spośród bohaterek reportażu Swietłany Aleksijewicz, która nie została wykorzystana w spektaklu: "Mówią, że na wojnie człowiek jest człowiekiem tylko w połowie, a w drugiej połowie - zwierzęciem. Właśnie tak... Bo inaczej by nie przeżył". W tym miejscu warto zadać sobie pytanie, czy mamy prawo nazywać okrucieństwo zezwierzęceniem? Zwierzęta zazwyczaj atakują ze strachu albo dla zdobycia pożywienia, a więc dążąc do zachowania życia. To ludzie posuwają się do okrutnych czynów z chęci posiadania władzy i udowodnienia swojej wyższości, motywowani zyskami ekonomicznymi i fanatyzmem religijnym. Wojny, obozy koncentracyjne, ataki terrorystyczne, Święta Inkwizycja - to wszystko jest dziełem człowieka. Chociaż walki zbrojne i wojenne zbrodnie nie mają nic wspólnego z ideologicznie rozumianym człowieczeństwem i stanowią przyczynę cierpienia wielu ludzi, to każda wojna ma w sobie coś z człowieka, ponieważ to właśnie on jest jej sprawcą.

Spektakl "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" powstał w ramach współpracy Teatru im. Stefana Żeromskiego z Państwową Wyższą Szkołą Teatralną w Krakowie. Reżyserka, Elżbieta Depta, jest studentką czwartego roku PWST, na której studiuje także Anna Antoniewicz, wcielająca się w postać snajperki. Scenografię do spektaklu przygotowała studentka Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, Agata Andrusyszyn, której udało się stworzyć uniwersalny teren zmagań wojennych, niewskazujący na konkretne miejsce czy konflikt zbrojny. Decyzję kieleckiego teatru o współpracy z krakowską uczelnią można ocenić jako bardzo dobrą. Młodzi artyści pokazują, że nie boją się trudnych tematów, do których z pewnością można zaliczyć wojnę i potrafią skłonić widza do refleksji. Spektakl "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" można polecić nie tylko osobom, które zastanawiają się nad tym, czy kobiety powinny brać udział w zmaganiach zbrojnych, lecz także każdemu, kto jest zainteresowany wpływem wojny na ludzką psychikę.

Katarzyna Wnuk
www.teatrdlawas.pl
20 maja 2016

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia