Czyja jest ta czarna maska?

"Czarna maska" - reż: Bogdan Koca - Teatr im. Norwida w Jeleniej Górze

Do domu burmistrza Bolkowa wkraczają służby specjalne, jakieś ABC albo CBA i pytają: Czyja ta czarna maska? Wszyscy nabierają wody w usta, wreszcie zza dekoracji wychyla się reżyser Bogdan Koca imówi: to moje dzieło...

W tym najważniejszym momencie się obudziłem i nie wiem, co jeszcze chciał mi powiedzieć reżyser na temat owej pełnej tajemnic maski. Zaraz potem wsadzili mnie do samochodu i zawieźli do jeleniogórskiego Teatru Norwida, gdzie na afiszu pojawiła się niegrana od ponad siedemdziesięciu lat "Czarna maska" pióra noblisty Gerharta Hauptmanna, który mieszkał niedaleko Jeleniej Góry, a akcję swojej sztuki po sąsiedzku umieścił w Bolkowie. Tylko to dziś usprawiedliwia zainteresowanie tym utworem. Po jej obejrzeniu wiem, dlaczego przez całe dziesięciolecia nie była grana - nawet największym zdarzają się momenty słabsze. 

Pod koniec lat dziewięćdziesiątych zainteresował się jednak ową jednoaktówką Henryk Tomaszewski, który chciał ją na jeleniogórskiej scenie wystawić, ale ówczesny dyrektor teatru wysłał z tym pomysłem Wielkiego Mima na drzewo. Odkopał sztukę Bogdan Koca. Po premierze, która odbyła się w sobotę, on i cały zespół dostali owację na stojąco.

Ja byłem dnia następnego i owacji już nie było, bo ze sceny wiało nudą. Wypaleni aktorzy snuli się między czarnymi kotarami, jak postaci z mojego snu w pomroczności jasnej. Pewnie oglądałem kompletnie inne przedstawienie. Moje oczy cieszyły tylko pięknie wymyślone kostiumy Lalki Terlikowskiej.

Tę sztukę pewnie można wystawić w konwencji mrocznego horroru, gdzie napięcie będzie rosło z każdą nową sytuacją, ale ta konwencja ma żelazne prawa i nie znosi dziur oraz nic nie-wnoszących w emocjach scen.

Na tym tle zakłamanie bohaterów mocniej by się wyświetlało, bo każda z tych postaci coś ma na sumieniu, a sprawiedliwość wymierza jej okrutność dżuma.

Coraz częściej zdarza się, że gdy idę na premierę, to ona jest nieudana, a wszystkie następne spektakle świetne. Gdy nie idę na premierę, to ona lśni jak diament, aten jedyny z następnych spektakli, który oglądam, akurat jest nieudany. Jakiś Jonasz we mnie drzemie. Mimo tego pecha dalej jestem entuzjastą prawdziwego teatru.

Krzysztof Kucharski
POLSKA Gazeta Wrocławska
18 marca 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...