"Danuta W. Historia opowiedziana w łzach

"Danuta W." - reż: Janusz Zaorski - Teatr Polonia w Warszawie

Na scenie wybitna aktorka, która jąka się, zapomina tekstu, urywa zdania... Za nią wizualizacje, poparte gigantycznym materiałem archiwalnym, dokumentującym PRL-owskie realia i życie małżeństwa Lecha i Danuty Wałęsów. Główną bohaterką jest historia ich życia.

Dla jednych bohater narodowy, dla innych TW "Bolek". Jedni mówią - zawdzięczamy mu wolność, inni, że do Stoczni Gdańskiej przywieziono go wojskową motorówką. Lech Wałęsa budzi ogromne emocje od początku lat 80. XX do dzisiaj. A jego żona? Zawsze w cieniu męża, pół kroku za nim. Po publikacji biograficznej książki "Marzenia i tajemnice" stała się idolką tysięcy kobiet. 

Krystyna Janda z imponującej (także gabarytami) biograficznej spowiedzi Danuty Wałęsy buduje dwuipółgodzinny monodram "Danuta W.". Porusza w nim kwestie osobiste - powtarza przemyślenia autorki, takie jak to: "uważam, że byłam dobrą żoną, ale zawiodłam jako matka"; przywołuje wspomnienia ze spotkań z niezwykle ważnym dla obojga Wałęsów papieżem Janem Pawłem II, dotyka ówczesnej polityki, docierając aż po współczesność ("głosowałam na Bronisława Komorowskiego i zachęcałam męża, by go poparł"). Jest to jednak przede wszystkim bardzo emocjonalna wypowiedź kobiety, pozbawionej wsparcia męża, zajętego wielką polityką lub nękanego, jak cała rodzina Wałęsów, przez Służbę Bezpieczeństwa, dla którego żona zawsze znajdowała się na dalszym planie. To głos odważnej kobiety, która pomimo niepewnego jutra rodzi kolejne dzieci, walczy o godne warunki życia, opisuje funkcjonowanie w centrum dowodzenia Solidarności u boku sławnego męża i wśród tłumów ludzi przesiadujących u Wałęsów dniami i nocami. Z detalami przywołuje odebranie Pokojowej Nagrody Nobla i wiele, wiele innych mniej lub bardziej znanych faktów. 

Janda nie pozuje ani nie naśladuje Danuty Wałęsy. Ubrana jest w zwykły sweter, spódnicę i kuchenny fartuch. Jest cicha, wycofana, wystraszona i - co wręcz szokuje - ogromnie stremowana. Podczas premiery spektaklu w Teatrze Wybrzeże aktorka już w trakcie faktograficznego wstępu o życiu Danuty pomyliła daty urodzenia jej dzieci. Przeprosiła widzów i zaczęła wymieniać je jeszcze raz. "Nie szkodzi - mi też się to czasem zdarza" - krzyknął ubawiony tą sytuacją Lech Wałęsa, który wspólnie z małżonką zaszczycił gdańską premierę swoją obecnością. Tylko wielką tremą z powodu występu przed autorką i jej mężem, współbohaterem tej niezwykle przejmującej, a miejscami bardzo intymnej opowieści, tłumaczyć można liczne pomyłki czy potknięcia, które Krystynie Jandzie nie zdarzały się od wielu, wielu lat. Czy to zaszkodziło spektaklowi? Nie sądzę.

To opowieść szorstka, momentami bardzo chaotyczna, przez aktorkę pourywana w najmniej spodziewanych momentach, ale nie traci przez to na swojej wymowie. Pozostaje wzruszająca w swojej prostocie, pełna codziennego heroizmu, z którym może identyfikować się wiele kobiet, być może nie mających siły by tak, jak Danuta Wałęsa, przyznać głośno: "przez te wszystkie lata byłam kurą domową". Aktorka opowiada tę historię przez ściśnięte gardło, czasem łamie jej się głos, ociera łzy. 

Niejako zamiast scenografii w spektaklu funkcjonuje materiał filmowy, przygotowany przez reżysera przedstawienia - Janusza Zaorskiego i emitowany na tiulach umieszczonych za plecami aktorki. Projekcje konsekwentnie ilustrują padające ze sceny kwestie. Wizualizacje nabierają mocy podczas prezentacji materiałów archiwalnych (pokazane są m.in. sceny z Grudnia \'70, Sierpnia \'80 czy Stanu wojennego i nagrania rodziny Wałęsów), jednak rażą umieszczone tuż obok nich banalnie sielskie obrazki dodane przez Zaorskiego. Także przewidywalna teatralna rama (przygotowywanie szarlotki przez Jandę w trakcie przedstawienia) nie jest aktorce pomocna. 

W tej sytuacji całe przedstawienie oparte jest na opowieści, a przedstawiona historia (w adaptacji Jandy) wzrusza swoją autentycznością. Monodram budowany prościutkimi środkami jest jednak zdecydowanie za długi i teatralnie po prostu słaby. Jednak - jak legenda Wałęsy - odebrany może być na wiele sposobów. Bowiem, jak to z historią bywa, wszystko zależy od interpretacji.

Łukasz Rudzińsk
www.trojmiasto.pl
13 października 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...