Delikatność wspomnień

"Gotki" - aut. Artura Pałyga - reż. Daria Kopiec - Nowy Teatr im. Witkacego w Słupsku

Oniryczna podróż przez kilka dekad polskiej wsi z jej wzlotami i upadkami, z jej przywarami, jej niedogodnościami, opowiedziana z punktu widzenia trzech kobiet to wyjątkowe przeżycie, które funduje widzom spektakl "Gotki".

„Gotki" Artura Pałygi w reż. Darii Kopiec to spektakl zrealizowany w ramach III edycji programu „Dramatopisanie", którego organizatorem jest Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego.

Jest niestandardową analizą życia wsi polskiej w okresie powojennym, w czasie transformacji i obecnym. Nie jest to jednak publicystyka, w którą tak łatwo popaść w dramacie, a która swego czasu była bardzo modna. To spektakl bardziej poetycki, utkany z samych delikatności. Z kobiecej wrażliwości, powiewnych białych strojów, pastelowych wizualizacji łąki Chełmońskiego, prześwitujących ścian domu, zanikającego i powracającego światła. Cała opowieść odbywa się na pograniczu jawy i snu.

Trzy siostry spotykają się w obliczu zbliżającej się śmierci matki. Lutka (Beata Niedziela) opiekowała się matką przez całe życie, bo została na ojcowiźnie uznając to za swoją powinność i nie wyobrażała sobie życia gdzie indziej. Kryśka (Katarzyna Pałka) przybyła z Włoch, gdzie od lat ciężko pracuje opiekując się starszymi osobami. Majka (Joanna Sokołowska) przyjechała wypasionym autem z pobliskiej miejscowości, gdzie żyje dostatnio z mężem.

Spektakl zaczyna się od zabawnej, ale i znaczącej sceny, kiedy Lutka zauważa Kryśkę i woła ją, a tamta jakby przed nią uciekała. W labiryncie ścian, które tworzą dom, obie krążą i nie mogą się spotkać. Po jakimś czasie przyjeżdża również Majka, a z czasem wraca ze spaceru na cmentarz także matka (Bożena Borek). O matce można powiedzieć jedno - żyje już w zupełnie innym świecie, zamknięta emocjonalnie przed córkami. Coś sobie przypomina, coś tam sobie mówi pod nosem. Błąka się po domu niczym zjawa. Córki większość czasu spędzają na zewnątrz, żeby jej nie zakłócać spokoju. I to na nich, na ich rozmowach, opiera się oś sztuki.

Na poczatku są wobec siebie nieufne. Widać, że są między nimi zadawnione żale i pretensje. Każda żyje zupełnie inaczej, toteż trudnio im znaleźć wspólny język. Dopiero kiedy popołudnie zamienia się w wieczór, a one zdejmują swoje oficjalne ubrania ( Lutka niemodną sukienkę gospodyni domowej, Kryśka komplet kobiety sukcesu, a Majka najmodniejsze zestawienie spodni z wycięciami i bluzki z odkrytymi ramionami) w nocne koszule, zacznają się prawdziwe Polek rozmowy. W przygaszonym świetle z nastrojowymi obrazami w tle, chwilami nucą piosenki i pląsają wokół domu niczym nimfy.

Przypominają sobie dzieciństwo na wsi. Biedę, okrucieństwo rodziców wobec zwierząt, mądre gospodarowanie ojca, złość i razy dostawane od nieczułej matki. Nieczułej, a może po prostu tak wychowanej i nie znającej innych relacji między rodzicami i dziećmi? Przypominają sobie wstyd towarzyszący im w każdej chwili, w której spotykały rówieśników z miasta. Zmiany ustrojowe, które powodują upadek gospodarstwa ojca, jego długi, komorników i tragiczną śmierć ojca. I siłę, która pozwala im wydostać się z tego miejsca.

Ale dzieciństwo, jak to dzieciństwo, jarzy się również kolorami. Były w tym dzieciństwie także piękne chwile. Zdarzały się piękne historie. Te wspomnienia powodują, że siostry chwilami zapominają o tym, co złe, i wracają do swojej krainy szczęśliwości. W takich chwilach siostry stają się na powrót dziećmi, bujają się na podwórkowej huśtawce, biegają boso wokół domu, śpiewają, tańczą trzymając się za ręce. Każda z nich jest jakby osobna, zanurza się w świat swoich marzeń i myśli, w świat swoich porażek, a jednak coś je łączy i nie są to tylko więzy krwi. Prowadzą te swoje monologi, które się przeplatają, zamieniają w dialogi, we wspólne wspomnienia, które wywołują śmiech, ale i gorycz.

Aktorsko jest to spektakl bardzo udany i nawet Bożena Borek, która ma tu najmniej do zagrania, wyraźnie kreśli swoją postać. Matkę zimnę, bo nie nauczoną czułości. Matkę przyziemną, która ma zapewnić dzieciom wikt i opierunek, ale niekoniecznie coś więcej. Ale to właśnie ona ma najwięcej "oderwanych od rzeczywistości" scen.

A po nocy przychodzi dzień... I trzy bohaterki muszą powrócić do rzeczywistości. Przyznać się do swoich głęboko skrywanych porażek i zastanowić się co dalej zrobić ze swoim życiem. Kłótnia o spadek, o przyszłość domu, w którym mieszkała tylko Lutka. Rysujący się biznesplan. Może nie agroturystyka, ale coś na kształt...

Polska wieś z perspektywy kobiet nie wygląda najlepiej, ale realizatorzy stawiają na perpektywiczne i niosące nadzieję zakończenie. Trzy siostry zbliżają się do siebie, znajdują wspólny cel, który da im spokój, wolność i obedrą je z upokorzenia, które przez całe życie nosiły w sobie. Matka umiera, ale nowa przyszłość rysuje się optymistycznie. Sięgając po dziedzictwo historyczne swojej ziemi mogą się stać niezależne. Połączą siły i wykorzystają to, co każda ma najlepsze, na czym najlepiej się zna, żeby stanąć na nogi.

Daria Kopiec zbudowała, mimo chwilami drastycznego tekstu, delikatne, oniryczne przedstawienie, które snuje się i oplata widzów niczym mgła. i Nikogo nie pozostawia obojętnym.

Obsada: Bożena Borek - Matka Stanisława, Beata Niedziela - Lutka, Katarzyna Pałka - Krysia, Joanna Sokołowska - Majka.
Autor: Artur Pałyga, reżyseria, scenografia: Daria Kopiec, muzyka: Natalia Czekała i Krzysztof Guzewicz, kostiumy: Patrycja Fitzet, choreografia: Magda Fejdasz, multimedia: Magdalena Parszewska, zdjęcia: Agnieszka Cytacka.
Premiera 30 września 2023.

Małgorzata Klimczak
Dziennik Teatralny Szczecin
25 listopada 2023

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...