Dlaczego Merkucjo zachwyca?

13. Festiwal Szekspirowski w Gdańsku

Shakepspeare uczy, bawi i wzrusza. Każdy, kto próbuje to zanegować, staje się skazany na swego rodzaju intelektualny ostracyzm. Dylematy Hamleta, zazdrość Otella, szaleństwo Leara, czy miłość Romea i Julii przeszły do historii literatury i mają tam bezpieczne miejsce. Dlatego właśnie w ramach cyklu "Z drugiego planu" nie będziemy się nimi zajmować. Przedstawimy mniej popularne, ale jakże ważne postaci istniejące w tle protagonistów. Pokażemy, że one też uczą, bawią i wzruszają. Dziś Merkucjo!

„Romeo i Julia” to dramat o namiętnościach okresu dorastania, tragicznej miłości, niewyobrażalnym cierpieniu. Oczywiście. Para z Werony przeszła do historii literatury jako wielcy kochankowie, a ich losy przepełnione są romantyzmem. Zgadza się. Czy jednak tylko to dostrzegamy w dziele Shakespeara? Czy na pewno to główni bohaterowie najbardziej zapadają w pamięć?

W „Buszującym w zbożu” Jerome’a Davida Salingera bardzo podoba mi się scena, kiedy Holden Caulfield spotyka zakonnice – nauczycielki zachwycone postaciami Romea i Julii. Chłopak zaskakuje je swoim podejściem do dramatu. Twierdzi, że para jest „nudnawa” (sic!) i dodaje – „bardziej przejąłem się, kiedy zginął Merkucjo”.

Właśnie dlatego Shakespeare chcąc zachować właściwe proporcje między głównymi i drugoplanowymi postaciami oraz tragedią i komedią, był zmuszony uśmiercić najbarwniejszego z bohaterów w pierwszej scenie aktu trzeciego. Jak pisał szekspirolog John E. Hankins, ta śmierć była potrzebna, bo Merkucjo nie funkcjonował jako „niezbędny uczestnik akcji, ale budził zainteresowanie sam przez się”. Pozbawienie czytelnika przyjemności obcowania z tak interesującą postacią wydaje się jednak działaniem kontrproduktywnym. Efektowny sztych wzmaga jeszcze bardziej kult żywego Merkucja u ludzi takich jak Holden, niżej podpisany i rzesza innych odbiorców.

Przyjaciel Romea nadaje się na idola młodzieży. Intensywne, bezkompromisowe życie i młoda śmierć budzą skojarzenia ze Zbyszkiem Cybulskim, czy Ianem Curtisem, wokalistą zespołu Joy Division. Oczywiście Merkucjo istnieje tylko w ramach fikcji literackiej, ale i tak może wzbudzać podziw. Dlaczego, parafrazując Gombrowicza, młody buntownik zachwyca? Jego urok tkwi w niejednoznaczności.

Powierzchownie Merkucjo to młody chłopak, którego rozpiera libidalna energia i charakteryzuje cięty język. Z łatwością żartuje sobie na temat seksu i oddaje się hedonistycznym rozrywkom. Trudno zliczyć wszystkie sprośności w jego wypowiedziach. Niezapomniana jest na pewno scena fregaty, kiedy młodzieniec inteligentnie folguje sobie w towarzystwie zdezorientowanej starej Marty.

Jednak postrzeganie Merkucja tylko jako hulaki to podstawowy błąd w interpretacji tej postaci przez reżyserów „Romea i Julii”. Często wycinają oni ze swoich inscenizacji monolog „Królowa Mab”, traktując go tak, jak puentuje go Romeo, jako „gadanie o niczym”. Ostatecznie, właśnie tu Merkucjo pokazuje swoją druga twarz. Objawia przyjaciołom, że sny zdradzają jak bardzo obłudni są przedstawiciele obu płci i wielu grup społecznych. Drwi z romantycznej miłości – gdy o niej mówi staje się cyniczny. Właśnie dystans do świata, który pozwala chłopakowi żartować, sprawia, że staje się on podczas swojego najdłuższego monologu bacznym obserwatorem rzeczywistości. W tym świetle łatwiej porównać go do Stańczyka niż wiejskiego głupka i zawadiaki. Nawet kiedy umiera, stara się przekazać, że spór Montecchich i Capulettich prowadzi do tragedii, a on jest pierwszą ofiarą. Wtedy wydaje się dużo mądrzejszy niż romantyczny Romeo i zachowawczy Benvolio. W obliczu śmierci Merkucjo nie zmienia się, nie przeprasza za to, jak żył. Nie modli się. Pozostaje sobą. Wciąż żartuje: „Przyjdźcie do mnie jutro - zobaczycie, że się wreszcie ustatkowałem. Nawet się nie ruszam”. Odchodzi z dowcipem na ustach i dlatego tak trudno uwierzyć, że już nigdy się nie zaśmieje.

Nic dziwnego, że w porównaniu z Merkucjem Romeo i Julia są według Holdena „nudnawi”. Ale tylko w porównaniu.

Mateusz Jażdżewski
Gazeta Festiwalowa 2/09
4 sierpnia 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...