Dłonie jak twarz
Czy ciało może służyć za lalkę? Tak, pod warunkiem mistrzowskiego opanowania gestów i dobrania odpowiednich rekwizytów. Udało się to wczoraj jerozolimskim studentom The School of Visual Theatre, którzy już po raz kolejny goszczą w Białymstoku.Na początku spektaklu pt. "Natura ludzka" dwie dziewczyny siedzą na krzesłach i zaczynają się niemrawo poruszać w takt hiszpańskiej muzyki. Nagle dostrzegamy ich dłonie, które układają się w twarz. Lalkarze między palcami trzymają rekwizyty imitujące oczy. Twarze najpierw są wobec siebie nieufne, potem się zaprzyjaźniają, wspólnie tańczą, kochają się... Później również jest po mistrzowsku. Dłonie układają się w meduzy, w dziwaczne stwory, ciało jednego z aktorów staje się wężem (a może człowiekiem połkniętym przez węża - symbolem zła, który koniec końców uwolnił się spod jego wpływu). Tradycyjnej lalki tu nie ma. Aktorzy powołując do życia swoje członki zachowują kamienną twarz, dlatego zobaczyć ich nie sposób. Spektakl wywołuje u widzów spore emocje - śmiech, wzruszenie, zadumę. - O czym to było? Mogę powiedzieć za dwa, trzy dni. Teraz muszę to przemyśleć. Na pewno jednak była to sztuka bardzo dopracowana, kameralna, ale i wiele mówiąca o człowieku - oceniała Uyenga Mandakh-Omgil, Mongołka, studentka rosyjskiej szkoły lalkarstwa z Jarosławia, która wczoraj również pojawiła się w Białostockim Teatrze Lalek - ze spektaklem "Aniołek".- To opowieść o życiu zwykłych ludzi, więcej nie zdradzę, zapraszam na spektakl - mówiła Mandakh-Omgil. Dotychczas Międzynarodowy Festiwal Szkół Lalkarskich znała z opowieści przyjaciół, którzy już wcześniej gościli w naszym mieście. Jej pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne: - Jest bardzo miło, atmosfera jest wspaniała, myślę, że wiele stąd wyniosę. To doskonała okazja, by podpatrzyć pracę innych i wymienić wspólne doświadczenia. Bardzo się cieszę, że tu jestem - zapewniała. Jednym z gości festiwalu jest Włoch Albert Bagno, lalkarz, pedagog, dziennikarz i dyrektor - m.in. do spraw edukacji - w międzynarodowym stowarzyszeniu lalkarzy - UNIMA (w jej władzach od kwietnia jest również szef BTL-u Marek Waszkiel). - Jestem tu właśnie na zaproszenie dyrektora i powiem szczerze: pobyt tu jest spełnieniem mojego snu. Bardzo chciałem uczestniczyć w tak dużym festiwalu lalkarskim, bo tu spotykają się ze sobą bardzo różne tradycje animacji lalki. To jest zupełnie co innego niż to, co znam z tradycji włoskiej. A poza tym to okazja do podpatrzenia studentów, bo UNIMA ma w swoich zadaniach również organizację stypendiów młodym lalkarzom. W ubiegłym roku gościła u nas trójka studentów właśnie stąd i w tym roku ten program też będzie kontynuowany- mówi Albert Bagno. Białostockie święto lalkarzy potrwa do niedzieli. Wszystkie przedpołudniowe spektakle są prezentowane dwukrotnie. Wzorem lat poprzednich na widowni podczas prezentowanych spektakli zasiadają przede wszystkim goście festiwalu. Publiczność z zewnątrz może na spektakl wejść za darmo, jeśli są wolne miejsca. Organizatorzy wczoraj wpuścili na teatralną salę wszystkich chętnych, chociaż niektórzy musieli siedzieć na schodach, czy nawet stać. W tej sytuacji dla miłośników teatru doskonałym pomysłem są spektakle plenerowe. Pierwszy z nich, w wykonaniu studentów z Ukrainy, już dziś o godz. 12.30 na placu przed Teatrem Dramatycznym. Program festiwalu na dziś godz. 9 i 11 (Akademia Teatralna) - "Dziewczynka z zapałkami" - studenci z Turku (Finlandia); godz. 9 i 11 (BTL) - "Pożądanie schwytane za ogon" - wrocławianie; godz. 12.30 (plac przed BTL) - "Wielki mały chłopiec Guliwer" - studenci z Charkowa (Ukraina); godz. 17 (BTL) - "Etiudy" - studenci z Pragi. IV Międzynarodowy Festiwal Szkół Lalkowych, Białystok 25 - 29 czerwca 2008.