Do "Tanga" trzeba gadżetów

"Tango" - reż. Rafał Matusz - Teatr im. Juliusza Osterwy w Gorzowie Wlkp.

Premiera w gorzowskim Teatrze Dsterwy zapowiedziana na Facebooku. Rockowy song na początek spektaklu. Edek bawiący się kamerą wideo i telefonem komórkowym, Artur ze słuchawkami na uszach

Takimi gadżetami przemawia do młodej widowni reżyser Rafał Matusz w swojej realizacji "Tanga" Sławomira Mrożka. Do młodej, bo najnowszy spektakl Teatru Osterwy jest częścią miejskiej kampanii "Obudź się", przekonującej gorzowskich uczniów do zdrowego stylu życia. Spokojnie, nie ma tu haseł typu: stop narkotykom (skądinąd słusznych), ale chyba kluczem dla młodych: trzeba to "Tango" czytać.

I tak Edek w czarnych, skórzanych spodniach i glanach pewnie bardziej do młodych przemówi niż gdyby był mętną figurą z wąsikiem, jak go widział Mrożek. Artur w swoim garniturku, modnych trampkach i z plecakiem to też typ znany z naszych ulic. Eugenia w legginsach jest lepsza od Eugenii z trenem, jak ją zaprojektował autor, a Stomil w t-shircie z napisem: Solidarność i Eleonora w modnych kozaczkach i skórzanej kurtce są dla młodych bardziej wiarygodni.

O tym, że opowiedziany w "Tangu" konflikt pokoleń może się dziać tu i teraz, mają widzów przekonać aluzje do obecnych "wyborczych" czasów (nawet plakat spektaklu jest zaprojektowany jak wyborczy). To z jednej strony. Z drugiej nawiązanie do konwencji wyborów - przedstawienie idei głoszonych przez Artura w formie programu wyborczego - powinno lepiej do młodych trafić. Tak jak manifest pokoleniowy Stomila i Eleonory, okraszony archiwalnymi filmami z krwawo tłumionych zamieszek w czasach PRL-u i nuconymi w tle "Murami" Jacka Kaczmarskiego. Za to gdy swój manifest wygłasza Artur, pojawiają się dobrze znane fotografie z polskich pielgrzymek Jana Pawła II, no i słynne JPII - znak generacji, która dorastała w czasach pontyfikatu - i znak, który współczesna młodzież zna.

"Młodzieżowych" chwytów jest jeszcze więcej: a to Edek brawurowo wykona rockowy song, to słynny katafalk po dziadku rozświetli elektryczna girlanda, to Eugenia wyciągnie ludzi z widowni (uważajcie w pierwszych rzędach) i każe pozować do ślubnej fotografii, to znów Artur wpadnie pijany z wyrwanym z jakieś budki aparatem telefonicznym, to razem z Edkiem spacyfikuje rodzinę - i przy okazji widownię - za pomocą gaśnic. Młodym pewnie się to wszystko spodoba. Ale czy spodoba się im też sztuka Mrożka? Czy w ogóle ją dostrzegą wśród tylu gadżetów?!

Nawet, gdy aktorom premierowa trema odpuści (a odpuszczała już w drugiej części spektaklu), to i tak może być ciężko trafić do widza Mrożkowym tekstem. Szczególnie jeśli młodzi swoim zwyczajem uznają, że skoro można obejrzeć, to nie warto już czytać i przyjdą nieprzygotowani. Ale to już inna kwestia. Podobnie jak to, czy "Tango" nie jest dla dzisiejszych młodych - jak by to oni powiedzieli - trochę oldschoolowe.

Aleksandra Szymańska
Gazeta Lubuska
8 października 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...