Doceń talent, który otrzymałeś

"Kto z Was chciałby rozweselić pechowego nosorożca" - reż. Cezary Domagała - Teatr Rampa w Warszawie

Już sam tytuł przedstawienia w Teatrze Rampa stanowi clou opowiadania. Tytuł to wprawdzie nie do zapamiętania dla dorosłych, a cóż mówić o dzieciach. Spektaklowi "Kto z was chciałby rozweselić pechowego Nosorożca?" dzieciarnia z miejsca nadała więc swój skrócony tytuł - "Nosorożec". Taki sam jak dramat Ionesco, ale przecież dzieci o tym nie wiedzą, bo Ionesco nie dla nich.

 

Natomiast spektakl o pechowym nosorożcu jest pod każdym względem adresowany do dzieci. I to już dla trzylatków. Zarówno jeśli chodzi o treść, jak i sposób inscenizacji. Oczywiście, dorośli - rodzice, dziadkowie, pradziadkowie też mają dużą frajdę, bawią się nie mniej niż ich pociechy. Bo jest to typowo familijne przedstawienie wystawione na specjalnie powołanej w Teatrze Rampa Scenie Dziecięco-Młodzieżowej, której szefuje Cezary Domagała, artysta, myślę, że obecnie najbardziej kompetentny w dziedzinie twórczości teatralnej dla dzieci i młodzieży. W każdym razie wszystkie spektakle, które dotąd widziałam w reżyserii Cezarego Domagały, upoważniają do takiego stwierdzenia.

Nosorożec i wróbel

"Kto z was chciałby rozweselić pechowego Nosorożca?" jest bajką dla dzieci o pechowym Nosorożcu, który tęskni za czymś, co chciałby mieć, a co jest po prostu niemożliwe do wykonania. Cezary Domagała znakomicie wyreżyserował przedstawienie, trafiając do każdej widowni. Jak sam przyznaje, spektakl ten przygotował z myślą o swojej trzyletniej wnuczce.

Treść jest prosta, zabawna, a nawet chwilami wzruszająca. Oto ociężały, grubaśny Nosorożec (w tej roli Julian Mere) zazdrości ptakom latania, unoszenia się wysoko, aż pod niebo. On też chciałby tak pokonywać przestrzenie, ale nie potrafi i dlatego się smuci. Przyjazny wszystkim Wróbel (Dorota Osińska) pragnie pomóc Nosorożcowi, ale potrzebuje do tego wsparcia dzieci.

Filigranowa Dorota Osińska jest jak urodzona do roli wróbla. Śpiewa, ćwierka, biega, porusza ramionami niczym skrzydłami i prawie unosi się nad sceną. Kiedy staje na proscenium przed widownią i pyta: "Kto z was chciałby rozweselić pechowego Nosorożca?", od razu nawiązuje kontakt z dziećmi. Odpowiedź z widowni jest natychmiastowa, dzieciaki chcą pomóc Nosorożcowi, wołają więc: "Ja, ja, ja też". Wróbel dalej pyta: "Czym rozweselić?". Dziewczynka z widowni, Sonia, woła: "Opowiedzieć jakiś żart", a chłopczyk, Dominik dodaje: "Pogilgotać Nosorożca, pogilgać go". Dzieci nadzwyczaj aktywnie włączają się w przedstawienie, chcą pomóc Nosorożcowi, by mógł fruwać w powietrzu.

I nagle któreś dziecko pyta: "Po co?". No, właśnie. I to jest chyba to pytanie, którego twórcy przedstawienia oczekiwali. Pytanie wskazujące na umiejętność logicznego myślenia: nosorożec nie ma skrzydeł, więc nie może latać. Ale za to posiada róg, którego nie ma wróbelek. "Nosorożec to nie ptak. Czy ktoś widział nosorożca, który lata gdzieś po niebie?" - śpiewają aktorzy.

A więc dzieci same dochodzą do głównego przesłania spektaklu, że każdy coś otrzymał, ktoś ma skrzydła, a ktoś inny ma róg. Jedne dzieci pięknie śpiewają, inne ładnie tańczą, a jeszcze inne potrafią pięknie rysować. Każdy z nas posiada jakiś talent, który otrzymał od Boga. Trzeba go pielęgnować i cieszyć się tym, co się ma.

Dzieci na scenie

Spektakl jest wzbogacony świetnymi, mądrymi piosenkami autorstwa Cezarego Domagały z doskonałą muzyką Krystyny Kwiatkowskiej. Muzyka pełni tu dużą rolę, współtworzy dramaturgię spektaklu, pobudza dzieci do ruchu, jest rytmiczna, łatwa do zapamiętania i bardzo przyjemna w odbiorze także dla dorosłych. A znakomita aranżacja Daniela Jabłońskiego dopełnia całości muzycznej strony spektaklu.

Scenografia Bartosza Skoczkowskiego nawiązuje do zasady klocków lego, zwłaszcza w scenie, kiedy ze skrzynek do warzyw można zbudować różne rzeczy. Tu budowany jest samolot (rolę Samolotu oraz rolę Rybaka gra wyraziście, z dużym poczuciem humoru Robert Tondera). Humor zawarty jest także w innych elementach scenografii, na przykład na zawieszonych nad sceną linkach suszą się wielkie prześcieradła, okazuje się, że są to chusteczki do wycierania nosa Nosorożca. Po zdjęciu prześcieradeł-chusteczek na sznurkach widnieją przyczepione klamerki. Wyobraźnia dziecięca widzi w nich siedzące gdzieś wysoko na drutach wróbelki, których ćwierkanie dobywa się z głośników. Także kostiumy Barbary Malinki kolorystycznie i stylistycznie wpisują się w inscenizacyjną koncepcję przedstawienia. Spektakl Cezarego Domagały jest wyreżyserowany ze znawstwem psychiki percepcyjnej dziecka. Warstwa fabularna w formie słownej i śpiewanej opowieści przetykana jest zaproszeniem do współudziału dzieci na widowni, na przykład wszyscy wstają i udają, że są ptakami, samolotami, wystarczy tylko poruszać ramionami jak skrzydłami. W ten sposób dzieci nie nudzą się, ruszają się i pobudzają swoją wyobraźnię. Reżyser wpisał w przedstawienie element edukacyjny atrakcyjnie przekazany, znowu przy współudziale dziecięcej widowni. Interaktywność spektaklu jest tu ważną częścią składową myśli inscenizacyjnej, tak samo jak wychowywanie dzieci do wartości. A właśnie tę funkcję pełnią przedstawienia Cezarego Domagały. To ewenement w dzisiejszym teatrze.

Wesoła przygoda

I wreszcie strona aktorska. Każdy z trójki wykonawców jest inny. Julian Mere gra Nosorożca w nieco specjalnie wolniejszym rytmie, aniżeli pozostali wykonawcy swoje role. Nosorożec ma przecież potężne cielsko i mniejszy temperament aniżeli pozostali. A poza tym chodzi smutny, zmartwiony, więc ani mu w głowie ochocze bieganie po scenie. Natomiast Robert Tondera przeciwnie, ma radośnie uśmiechniętą twarz, bo bycie Samolotem sprawia przecież tyle przyjemności i jest wspaniałą przygodą.

Ale "sprężyną" trzymającą całość i dyrygującą wszystkimi jest Wróbel. Pełni tu także rolę narratora. Wróbel Doroty Osińskiej to aktorskie mistrzostwo świata. Artystka uruchomiła rozmaitość środków wyrazu. Wykorzystuje wszystko, ruch, mimikę, dowcip słowny, temperament wprost dynamiczny, a nade wszystko wspaniały wokal. Jej sposób bycia, podejście do dziecięcej widowni, umiejętność nawiązywania relacji z dziećmi już od pierwszej sceny sprawiają, iż dzieci z miejsca przywiązują się do niej, nie mają żadnych oporów, by wejść na scenę, zabrać głos, zatańczyć. Być może ta umiejętność aktorki bierze się stąd, że jest kochającą mamą dwojga maluszków i żoną. A jak mówi w wywiadach prasowych, najważniejsza jest dla niej rodzina. Dopiero na dalszym planie kariera zawodowa.

Temida Stankiewicz-Podhorecka
Nasz Dziennik
29 grudnia 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...