Dokąd doprowadził nas rok 1968

"Sound of Silence" - 35. Krakowskie Reminiscencje Teatralne

Przywiezionym na Krakowskie Reminiscencje Teatralne spektaklem "Sound of Silence" Alvis Hermanis zabiera nas w sam środek utopii lat 60. minionego wieku. Słynny łotewski reżyser pokazał tym samym w Krakowie swoje najlepsze przedstawienie.

Wchodzimy do mieszkania. Trochę zaniedbane, wymięte prozą życia za żelazną kurtyną. W tej scenerii oglądamy ludzi dryfujących w codzienności pozbawionej ostrych granic. Studenci w rozciągniętych swetrach i grubych okularach, wystylizowani młodzieńcy, dzieci-kwiaty. Bohaterowie tamtych czasów. Ci, którzy stanęli wobec rewolucji 1968 roku. Każdy z nich na przemian opowiada swoją historię. Idziemy krok w krok za nimi w codzienne życie, asystujemy przy prasowaniu włosów, szyciu mini na własny użytek. A towarzyszy nam muzyka, bohater drugiego planu, a momentami nawet... reżyser spektaklu. Zamiast dialogów słyszymy utwory duetu Simon i Garfunkel. To one składają się w opowieść o latach 60. za żelazną kurtyną, są symbolem marzeń o lepszym świecie, komentarzem do toczącej się narracji bez słów. 

Ten spektakl tylko pozornie nie jest polityczny. Hermanis swój portret końca lat 60. rysuje dyskretnie, od środka, w prywatnym mieszkaniu. W rzeczywistości, przyglądając się wszystkiemu, co dzieje się na scenie, zdajemy sobie sprawę, jak bardzo postanowienia władzy wrzynają się w życie społeczne. Polityka jest tu stale obecna, tyle że za kotarą sceny. Widzimy, jak zakreślano przestrzeń prywatności, która stanowiła granicę oddzielającą od świata socabsurdu i nakazów władzy. Pokazuje też rodzący się mit Zachodu, oazy wolności. 

To opowieść o tym, do czego nie doszło, może nawet o tym, co zawiodło? Spektakl słynnego łotewskiego reżysera z podtytułem "Koncert Simona i Garfunkela, który nie odbył się w Rydze w 1968 roku", odwołuje się do przełomu obyczajowego, który zamyka się w symbolicznej dacie. To pytanie, ile w nas zostało z 1968 roku. Dokąd doszliśmy? 

Badanie obrzeży 

Krakowskie Reminiscencje Teatralne pozwoliły spojrzeć na to, co dziś na europejskiej scenie świeże. I nie chodzi tylko o Alvisa Hermanisa, jednego z najbardziej wziętych dziś reżyserów na kontynencie, o czym świadczyć może - odbierana zresztą razem z Krzysztofem Warlikowskim - Europejska Nagroda Teatralna. Pojawiła się przecież także grupa Rimini Protokoll, teatr działający na styku sceny i akcji społecznej. I o ile Hermanisa oglądać możemy stosunkowo często (był już na Reminiscencjach w 2006 i 2008), o tyle wywrotowy niemiecki kolektyw reżyserski spotkaliśmy tu po raz pierwszy. 

To badanie teatralnych obrzeży udzieliło się także organizatorom jeśli chodzi o kompletowanie programu polskiej sekcji. Wystarczy spojrzeć na nazwiska reżyserów: Paweł Łysak czy Wojtek Ziemilski. To artyści, którzy na gruncie polskim wciąż poszukują możliwości przebicia się przez ściany teatru na zewnątrz. 

Z pewnością nie jest to całościowy obraz dzisiejszej sceny, ale wyimek, niemniej interesujący.

Łukasz Gazur
Dziennik Polski
30 kwietnia 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia