Dokąd prowadzą korzenie?
,,Po tamtej stronie jeziora"- reż. Marcin Wierzchowski- Teatr Ochoty w WarszawieW spektaklu ,,Po tamtej stronie jeziora", przygotowanym przez zespół Teatru Ochota, przyglądamy się temu jak losy bohaterów przeplatają się z historią ich przodków. Dwie linie czasowe zazębiają się, tworząc tajemniczy i intrygujący nastrój.
Z początku fabuła jest praca, dwójka braci sprzedaje dom po swoim dziadku. Ta sytuacja komplikuje się gdy w grę wchodzą wspomnienia z dzieciństwa, a w domu pojawiają się znajomi z przeszłości. Atmosfera szybko gęstnieje, każda scena wzmaga zainteresowanie i poszukiwanie tego co wydarzyło się między młodymi ludźmi lata temu. Jest to sytuacja pełna niedomówień i tajemnic, która prowadzi do wielu intrygujących kreacji aktorskich na scenie.
Na drugiej stronie jeziora czeka na bohaterów i widza, ich przeszłość, a jeszcze historia żyć przodków bohaterów. Wszystko to dzieje w się bardziej dynamicznym drugim akcie. Fabuła momentami wydawała mi się nadto wytłumaczona, bliższe mi było poszukiwanie tajemnic, plotek i wspomnień z początku. Są tu momenty zdziwienia, które wbijają widza w sam środek historii, to dla mnie największa zaleta spektaklu.
Na scenie pojawia jedynie piątka aktorów. Może to dziwić przy rozbudowanej opowieści, o dwóch epokach, jednak szybko się o tym zapomina. Wszystkie odgrywane postacie są wyraziste, realne i intrygujące. Każdy z bohaterów jest unikatowy, ich relacje między sobą są wielowarstwowe i rozbudowane. Zespół aktorski ma unikatową chemię jako grupa, ich energia przykuwa od początku i nie odpuszcza do finału.
Spektakl wyróżnia się bliskością z widzem. Odbywa się on w małej sali, gdzie zanika granica między sceną, a publicznością. Taka bliskość podkreśla ekspresje i działania aktorów. Widownia staje się pewnego rodzaju dodatkowym bohaterem, czujnym obserwatorem i słuchaczem ze względu na kameralną atmosferę.
Mimo iż, był zbudowany z małej ilości detali moją uwagę przykuł przedstawiony na scenie dom. Przestrzeń naznaczoną wspomnieniami z dzieciństwa, oddają znane z epoki PRL krzesła i stoły. Podkreśla to uniwersalność spektaklu dla widza, jakbyśmy pojechali do własnych dziadków. Ciekawe jest także przedstawienia odizolowanej wsi na Mazurach. W takim miejscu życie i czas wygląda inaczej. Samotność i nieliczni mieszkańcy sprzyjają mieszaniu się teraźniejszości z przeszłością. Zespół wykorzystał małą przestrzeń sceny w pełni, projekt i użycie scenografii na długo zostanie w mojej pamięci.
Spektakl pozostawił u mnie pewien niedosyt. Chciałabym dowiedzieć się więcej o bohaterach i ich życia, jednak rozumiem ograniczenia formy przedstawienia w teatrze. Nastąpiło to ponieważ bardzo zafascynowała mnie dynamika postaci zarówno solowo jak i wchodząc w interakcje ze sobą. Najciekawsza była dla mnie złożona relacja między braćmi. Na scenie jest ona niezwykle prawdziwa i równorzędna relacjom z prawdziwego życia pod względem emocji i słownictwa.
Z sali wyszłam z wieloma myślami i wspomnieniami, po obejrzeniu pojawia się chęć poznania bliżej losów własnych przodków.