Dowcipniś
"Don Pasquale", dziewiętnastowieczna opera zawdzięcza swoją popularność pełnemu humoru libretto autorstwa Angelo Anellego. Nowa inscenizacja przedstawiona na scenie Opery Krakowskiej, jest dziełem Waltera Neivy, jednego z najbardziej wziętych brazylijskich reżyserów operowych. Powstała w koprodukcji z holenderską Fundacją Międzynarodowe Produkcje Operowe i Agencją Artystyczną Supierz Artist Management. Jest to istotne, ponieważ fundacja ta z założenia zajmuje się uwspółcześnianiem dziewiętnastowiecznych dzieł operowych.Reżyser przeniósł zatem "Don Pasquala" w współczesne realia. Przedstawiona sytuacja, czyli podstarzały, bogaty kawaler szukający młodej żony, doskonale się do tego nadaje. Sama opera jest komiczna, i Walter Neiva jako reżyser, scenograf, choreograf i realizator oświetlenia w jednym, starał się przede wszystkim rozbawić widza. Mamy zatem notariusza, spisującego kontrakt ślubny Don Pasquala i Noriny, przebranego za Charciego Chaplina. Mamy samego Don Pasquala w piżamie i szlafmycy ze wzorkiem w misie panda, oraz kapciach - zwierzakach. Cała akcja rozgrywa się w atmosferze kultu ciała i młodości. Główni bohaterowie pedałują na rowerku do ćwiczeń i gimnastykują się w fitness klubie. Komicznych wątków jest sporo, jednak tylko nieliczne tak naprawdę rozbawiły publiczność. Największe brawa rozlegały się po ariach w duetach lirycznych, podczas których można było się rozkoszować się muzyką i śpiewem. Autor libretta opowiada historię starego i skąpego Don Pasquale, który postanawia ożenić się z młodą dziewczyną. Malatesta, w tym przypadku występujący w roli lekarza rehabilitanta, (jeszcze jedno odniesienie do współczesności), postanawia wykorzystać sytuację i pomóc przyjacielowi - Siostrzeńcowi Don Pasquala, czyli Ernestowi. Przedstawia ukochaną Ernesta - Norinę jako swoją siostrę, a zarazem doskonałą kandydatkę na żonę. Zaczyna się ciąg mniej, lub bardziej śmiesznych wydarzeń, prowadzących do szczęśliwego dla zakochanych zakończenia. Podczas przedstawień granych 13 i 14 stycznia publiczność miała okazję słuchać i oglądać dwie gwiazdy z Metropotiltan Opera - Joanna Woś w roli Noriny, oraz Michała Kutnika w roli Malatesty. Byli to z pewnością najbardziej utalentowani wykonawcy na scenie. Każda aria liryczna śpiewana przez Michała Kutnika, kończyła się długim aplauzem. Nie można także dużo zarzucić ich grze aktorskiej. Śpiewali czysto, z przejęciem, angażując całych siebie. Przemysław Firek jako Don Pasquale także nie zawiódł publiczności, były jednak momenty, kiedy jego śpiew zamieniał się niemal w krzyk i zagłuszał pozostałych solistów. Muzycznie spektakl przygotował Piotr Sułkowski i to z dużym powodzeniem. Orkiestra pod jego batutą grała z wyczuciem, doskonale akompaniując wydarzeniom rozgrywanym na scenie. Najbardziej rozczarowała mnie scenografia, przygotowana przez Waltera Neive. Wnętrza mające oddać splendor pałacu Don Pasquala były biedne a momentami nawet tandetne. Szerokie pasy jako motyw przewodni powtarzały się zarówno na ścianach, meblach, jak i marynarce właściciela. Także rekwizyty z klubu fitness nie zachęcały do ćwiczeń. Ostatni akt rozgrywał się już w abstrakcyjnym ogrodzie z rzeźbioną fontanną i przezroczystymi prostopadłościanami, imitującymi drzewka. Ta abstrakcyjność również mnie nie przekonała. "Don Pasquale" jest operą, mogącą rozbawić, ale nie każdego widza. Komizm zabarwiony nutą goryczy sprawia, że beztroski śmiech często ustępuje miejsca uśmiechowi. W pierwszej chwili ta opowieść o starym bufonie, który postanawia ożenić się z młodą panną, a w rezultacie zostaje nabity w butelkę przez pseudo przyjaciół, po prostu śmieszy. Po głębszym zastanowieniu, wyłania się jednak dramat śmiesznego owszem, starego człowieka, który odkrywa uroki świata, gdy przychodzi mu się z nim żegnać. Opera Krakowska w Krakowie Gaetano Donizetti " Don Pasquale" libretto: Angelo Anelli reżyseria, scenografia, choreografia: Walter Neiva opracowanie muzyczne: Piotr Sułkowski Obsada: Joanna Woś, Michał Kutnik, Przemysław Firek, Dariusz Pietrzykowski Premiera: 21.01.2007r.