Dramat Hamleta w czterech ścianach

13. Festiwal Szekspirowski w Gdańsku

W cieniu gali inauguracji na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże w Sopocie odbył się pokaz spektaklu "Hamlet albo koniec Dzieciństwa". Chociaż uwaga skupiona była na ceremonii w Gdańsku, produkcja francuskiego Teatru Naxos może być uznana za jedno z ważniejszych wydarzeń tegorocznego Festiwalu pod względem podejmowanej tematyki.

Moc tego przedstawienia polega na nowatorskim pomyśle w kreacji sytuacji scenicznej. Rzecz nie dzieje się na zamku w Elsynorze, Hamlet nie jest studentem z Wittenbergi, a jego ojciec nie został zabity przez swojego brata. To dziecko, którego mama rozwiodła się z ojcem i usilnie próbuje nakłonić syna, by poznał jej nowego partnera.

Obserwujemy chłopca siedzącego na łóżku i podśpiewującego. Jego pokój przepełniony jest przedmiotami charakterystycznymi dla czasów dzieciństwa. Na skrzyni z zabawkami siedzi pluszowy miś, obok miniteatrzyk do zabawy kukiełkami. W roku kołysze się bujane krzesło, a na stoliku, obok globusa, leży sterta zakurzonych książek. Te pozornie zwykłe rzeczy nabiorą symbolicznego znaczenia, gdy Hamlet rozpocznie przed nami nietypowy pokaz. Odegra dramat księcia Danii, wykorzystując do tego elementy umeblowania pokoju i zabawki.

Kim jest Hamlet w wykonaniu Thomasa Marceula? Ma wiele cech pierwotnej Szekspirowskiej postaci. Jest zagubiony i przytłoczony nową sytuacją rodzinną. Jego wrażliwość nie pozwala mu na akceptacje nowego członka rodziny i zmian między nim a matką. Stosuje więc mechanizmy eskapistyczne. Zamyka się wewnątrz swojego pokoju i nie dopuszcza do niego nikogo. Tworzy własny świat, sugerując widzom, że zbrodnie, knowania i namiętności dotyczą jego rodziny. Czy to interpretacja Hamletowskiego szaleństwa? Raczej typowa dla dzieci tendencja do mistyfikowania rzeczywistości. W jego pokoju wisi plakat z filmu z Lawrencem Olivierem. Chłopiec naprawdę uwierzył, że przeżywa ból księcia na własnej skórze.

Psycholog Michael Bradley twierdzi, że brzemienne w skutki jest to, czego doświadczamy w wieku nie kilku, ale kilkunastu lat. Czego doświadcza młody chłopak w spektaklu z Naxos? Rozstania rodziców, cierpienia. I ucieka w swój świat. Woli odtwarzać sceny z filmu, bawiąc się przy tym, niż zacząć przeżywać swój własny los. Na tym polega jego dramat. Stanisław Jerzy Lec pisał, że w każdym kraju pytanie Hamleta brzmi inaczej. Po analizie francuskiej produkcji można dodać: w każdym wieku. Chłopak wypowiada najsłynniejszy monolog „Być albo nie być” leżąc na łóżku. W jego ustach brzmi, tak jak powinien, dziecinnie. A jednak jest w nim wiele gorzkiej prawdy. Trudno ocenić, na ile poczynania młodzieńca są zabawą w mordowanie poduszek (przedstawiających Klaudiusza i Poloniusza), a na ile zapowiedzią budzącego się w dziecku zła. Zbyt często niewinny uśmiech przeplata się tu z rządzą śmierci na twarzy.

Kolejnym aspektem dramatu Hamleta jest motyw zamkniętych drzwi. W tej scenerii przypomina o wiele bardziej bohatera kafkowskiej „Przemiany” niż szekspirowskiego dramatu. Bohater sam odcina się od rzeczywistości, ale i matka nie bardzo chce do niego dotrzeć. Jej reprymendy udzielane przez drzwi mają za zadanie wymuszenie u syna subordynacji, a nie faktycznej akceptacji jej nowego męża.

Jestem pod wrażeniem jak reżyserowi Nedowi Grujicowi i aktorowi Thomasowi Marceulowi udało się zawrzeć w tym zwartym pod względem narracji spektaklu tak wiele problemów. Główny bohater dzięki niezwykłej mimice i umiejętności transformacji wciąż trzyma widza w napięciu. Denerwujemy się, gdy rzuca się na poduszki w przypływie gniewu. Współczujemy, kiedy swoją potrzebę bliskości wobec matki musi realizować przytulając się do jej pluszowej podobizny. Marceul potrafi także rozśmieszyć udając speszoną Ofelię, czy rozmawiając z plastikowymi żołnierzykami o wyprawie Fortynbrasa na Polskę.

„Hamlet albo utrata dzieciństwa” to spektakl trudny, działający na psychikę. Jest wymagający zarówno dla ludzi młodych, którzy muszą się zastanowić nad swoimi reakcjach w sytuacjach kryzysowych, oraz dla rodziców czujących się bezpiecznie, kiedy dzieci zamykają się w swoich pokojach i nie stwarzają problemów. Jak bardzo Hamlet chciałby, żeby mama postarała się otworzyć te drzwi... 

Mateusz Jażdżewski
Gazeta Festiwalowa 2/09
3 sierpnia 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia