Dramaty samotności, kuchnia, strach i śmiech

30. Toruńskie Spotkania Teatrów Jednego Aktora

Dziesięć spektakli zobaczyli od piątku do niedzieli widzowie 30. Toruńskich Spotkań Teatrów Jednego Aktora. Zapowiedź mogła zniechęcić: artysta z byłej sowieckiej republiki będzie się mierzył z pamięcią o dyktatorze, który dla wielu Rosjan pozostaje bohaterem. Dla nas stalinizm to przecież trauma już "przepracowana". Aleksander Rubinovas, aktor z Litwy, opowiedział o Stalinie słowami jego przyjaciela z młodości, przyjaciela, który trafił do łagru, by wskutek kolejnego kaprysu władzy znów wrócić do łask.

Dyktator śpiewa

W półmroku ubogiego pokoju w sowieckiej komunałce siedzi dawny kumpel wodza, lękający się każdego wypowiadanego słowa - bo trudno przewidzieć, które z nich nieobliczalna władza może uznać za podstawę wyroku śmierci. A gdy -zarzuciwszy na ramiona obrus niczym płaszcz generalissimusa - aktor staje się Stalinem, gdy w tym płaszczu spaceruje, śpiewając piosenkę o Suliko i wymieniając między zwrotkami nazwiska przyjaciół, których w obłędnym strachu przed zdradą kazał zabić, widzom przechodzą dreszcze po plecach. Oto rewolucja zjadająca własne dzieci, dyktatura, która wpada w spiralę terroru.

Za siłę przekazu uzyskaną prostymi środkami i ponadczasowe przesłanie spektaklu "Koba-Stalin" według tekstu Edwarda Radzińskiego Aleksander Rubinovas otrzymał na 30. Toruńskich Spotkaniach Teatrów Jednego Aktora nagrodę dziennikarzy.

Nagrody na festiwalu były dwie. Drugą, za kreację aktorską, przyznał oddział ZASP - Stowarzyszenia Polskich Artystów Teatru, Filmu, Radia i Telewizji Wiesławowi Komasie. W "Różewiczograniu", skomponowanym przez siebie po mistrzowsku kolażu tekstów Tadeusza Różewicza, od fragmentów "Kartoteki" po tom "Matka odchodzi", wspaniale ukazał zmagania wielkiego poety z nieopisywalnością życia, jego zbliżanie się do milczenia.

Śmieszny i samotny

Na toruńskim festiwalu słowa Różewicza zabrzmiały dwukrotnie. Także z ust Krzysztofa Gordona, który przedstawił "Śmiesznego staruszka". Monodram powstał w kwietniu dla uczczenia pierwszej rocznicy śmierci autora "Kartoteki" jako słuchowisko radiowe.

I choć w istocie słuchowiskiem pozostał (aktor z rzadka wstaje z krzesła), klarowność w przekazywaniu znakomitego tekstu Różewicza sprawiła, że uwaga widzów nie słabła ani na chwilę. "Śmieszny staruszek" zeznaje przed sądem (oskarżony o skłonności pedofilskie?), a z jego zeznań wyłania się portret człowieka przeraźliwie samotnego...

Był jak Charlie Chaplin

Obok doświadczonych aktorów wystąpili młodzi. Mateusz Deskiewicz był poważnym pretendentem do nagrody. W wyreżyserowanym wespół z Piotrem Wyszomirskim spektaklu "Być jak Charlie Chaplin" [na zdjęciu] zachwycił umiejętnościami aktorskimi i wokalnymi. Konfrontując się jako współczesny młody aktor z legendarnym gwiazdorem kina, mówi w tym (niepozbawionym scenariuszowych wad) spektaklu o kondycji współczesnego artysty.

- Masz być instrumentem do grania, a nie misjonarzem zbawiającym świat - cytuje profesorów ze szkoły teatralnej zabawnie ich parodiując. Czy jednak aktor nie powinien zawsze zabierać głosu w ważnych sprawach? - pyta bohater, kończąc monodram przemową Chaplina z filmu "Dyktator".

Świetny kontakt z widownią nawiązała Joanna Wawrzyńska w pełnym humoru monodramie "Rajcula warzy" według napisanego w śląskiej gwarze tekstu Aliny Moś-Kerger. Kto chciał, mógł zanotować przepisy na oberibę (zupę z kalarepy) krupnioki i inne śląskie potrawy, które bohaterka sztuki, młoda Ślązaczka, przeplatała opowieściami o niegdysiejszych śląskich kobietach, dzielnych, rezolutnych, pełnych poświęcenia.

Z psychologią na ty

Na dialogowaniu z publicznością w dużej mierze opierał się występ Kamila Maćkowiaka - "Diva Show". Występ w konwencji stand-up, częściowo improwizowany (i stanowczo za długi!) był analizą życia trzydziestokilkuletniego "nieudacznika", drag queen, występującego jako Tina Turner. Człowieka z kłopotami - z tożsamością płciową, kontaktami społecznymi, podejmowaniem dorosłych ról, skrajnie narcystycznego, samotnego. Na jego życiu cieniem, jak słyszy od psychoterapeuty, położyło się wychowanie przez zimną, krytykującą, samotną matkę.

Sieroce dzieciństwo zdeterminowało też los bohatera sztuki "Wraki" Neila LaBute'a, którą przedstawił Jacek Poniedziałek. Wystąpiły też Marta Andrzejczyk i Maria Czaplińska. Brak tłumaczenia - przez słuchawki lub za pomocą wyświetlanych napisów - nie przysłużył się odbiorowi spektaklu "Makbet" w wykonaniu Petera Cizmara ze Słowacji.

Mirosława Kruczkiewicz
Nowości
26 listopada 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia