Drodzy Mojo i Mickybo!
W pierwszych słowach mego listu donoszę, że bardzo się ucieszyłam, że choć na chwilę zeszliście ze sceny i wspięliście się na schody, żeby uśmiechnąć się do mnie.Mama mówiła, że po prostu szukaliście reżysera, pana Wiktora Rubina, ale ja w to nie wierzę. To był fajny prezent na moje urodziny, które miałam wczoraj. Tak bardzo lubię kiedy przychodzę do teatru z rodzicami, a panowie aktorzy wchodzą między krzesła na widowni, by ludzie mogli lepiej przyjrzeć się im. Ale my wszystko dobrze widzieliśmy, bo światło w ważnych momentach nagle rozbłyskało i to w różnych kolorach. Tata powiedział, że to jest twórcze wykorzystanie światła tzn., że nie ma dekoracji, tylko jak jest strzelanina, to zapala się czerwone i ludzie mają to sobie skojarzyć. Ale sprytnie pomyśleliście, żeby nie musieć wozić sterty gratów ze Szczecina. Mnie najbardziej podobało się jak Mojo pływał w niebieskim światełku i jak Mickybo robił ptaszki z cieni rąk w kinie. Fajne też było jak udawaliście swoich złych kolegów albo naśladowaliście rodziców. Mama mówi, że to wcale nie dlatego, że inni aktorzy byli zajęci, tylko pan reżyser dał wam bardzo ambitne zadanie, by cechą dystynktywną postaci nie był kostium, charakteryzacja, inna fizjonomia, tylko język i gestyka. Podobno nie był to spektakl dla dzieci, bo było mało piosenek? Ale dorośli zawsze tak mówią, gdy dzieci pokazują im ich nie zawsze perfekcyjne zachowanie. To dlatego widzowie rzadko śmiali się i chyba czuli się nieswojo, gdy cię niedokładnie słyszeli Mojo, ale tata mówi, że zrobiłeś to specjalnie, by widzowie nie przestali myśleć i nie poddali się urzeczeniu fikcją. Tylko myślę, że na początku lepiej byłoby dać więcej muzyki, tak jak w drugiej części, gdy ona sprawia, że od was oczu oderwać nie można. Szkoda, że na końcu pokłóciliście się, bo przez cały spektakl tak ładnie i zgodnie bawiliście się, doskonale rozumiejąc się. Mama uważa za najciekawsze wykorzystanie teorii aktów mowy Austine'a, gdy słowo na scenie ma moc sprawczą i nie zostaje poparte gestem, a pozostaje wrażenie, że coś fizycznie stało się, a tata wzajemną narrację waszych działań. Na tym kończę mój krótki list informując Was, że u nas pogoda festiwalowa bez zmian: stałe opady absurdu i mgła groteski. Bardzo dziękuje Wam za wizytę w naszym mieście i mam nadzieję, że jak Was znów wypuszczą z tej Krypty to zawitacie też do nas. Serdecznie zapraszam i pozdrawiam, Teatr Krypta w Szczecinie, Owen McCafferty, przekład: Małgorzata Semil, "Mojo Mickybo", reżyseria: Wiktor Rubin, adaptacja: Wiktor Rubin, Grzegorz Falkowski, Paweł Niczewski, kostiumy: Wanda Kowalska, Obsada: Grzegorz Falkowski, Paweł Niczewski