Drugi człowiek i wybory ostateczne

"Nieznośnie długie objęcia" - reż. Iwan Wyrypajew - Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie

Nasze życie to wielogłosowość. Nie zdajemy sobie sprawy, w jak dużym stopniu wpływamy na życie ludzi, z którymi mamy do czynienia na co dzień. Nie wiemy też, jak ich działania wpływają na nasz los. Możemy mówić tylko we własnym imieniu, a w działaniach starać się przewidywać nawet daleko idące konsekwencje. Wciąż próbujemy przeżyć „prawdziwe życie". Jednak potrzebujemy w nim też drugiego człowieka – a o tym, jak bardzo, mówi spektakl „Nieznośnie długie objęcia" w reż. Iwana Wyrypajewa.

Widowisko w swej formie bardzo przypomina „Iluzje", które Iwan Wyrypajew wystawiał stosunkowo niedawno na dużej scenie Narodowego Starego Teatru. W obydwu spektaklach mamy cztery osoby – dwóch mężczyzn i dwie kobiety. Ich losy są w jakiś sposób splecione, a opowieść jednego jednocześnie pogłębia i kontynuuje wątek drugiego. Na scenie dzieje się niewiele: cztery krzesła, na których siedzą cztery postaci. Kiedy pada na nich smuga światła reflektoru – zaczynają mówić. Opowiadają głównie o sobie, swoich przeżyciach. Na początku, mamy opowiedziany skrót najważniejszych wydarzeń ludzkiego życia: para ludzi poznaje się, bierze ślub, zaczyna mieszkać razem. Niby coś już przeżyli i osiągnęli. Ale nagle okazuje się, że jeszcze nie.

W literaturze były próby podejmowania opisu rzeczywistości słowami. Nie da się jednak opisać wszystkiego. Dużo szczegółów umyka, nie ma też tak naprawdę miejsca i czasu, żeby snuć tak długą opowieść. Szczególnie w teatrze, gdzie mamy do czynienia z esencją. U Wyrypajewa zostają właśnie słowa. Co ciekawe – opowieści wcale nie są monotonne (i to nie poprzez wplatanie wulgaryzmów), ale mocno oddziałują na wyobraźnię widza. Aktorzy (zresztą świetni!) wykonują minimalne ruchy: wstają z krzeseł, chodzą wokół nich. My natomiast (dzięki ich słowom) przenosimy się do parku czy szpitala. W pewnym momencie zapala się nad nimi skręcony, bladoniebieski neon. Symbol myśli lub pokręconych spraw duchowych.

Ostatecznie każdy z nich przeżywa spotkanie wewnętrzne z jakąś wyższą istotą. Nie jest powiedziane, czy jest to Bóg, czy też może własne sumienie lub po prostu własne „ja". Każdy z czwórki bohaterów przeżywa jednak swego rodzaju olśnienie w sytuacji granicznej. Dowiaduje się, że do tej pory właściwie nie żył, ponieważ żyje się dopiero po „przejściu przez piekło". Spotykamy się ze sobą przestrzeni, wydaje się nam, że coś przeżywamy, dzieje się coś ważnego, jednak w gruncie rzeczy często żyjemy powierzchownie, niezgodnie ze sobą, zaspokajając pragnienia.

W „Nieznośnie długich objęciach" możemy zauważyć, że często rzeczy dzieją się szybciej, niż jesteśmy w stanie zauważyć. Różnicowanie scen jedynie delikatnym światłem i podkreślanie ich muzyką szybko przenosi w różne miejsca, obnaża stany. Tworzy nam – widzom – iluzję: jest przecież sztuczne, podobnie jak wywoływanie u bohaterów przeżyć poprzez różnego typu używki. Alkohol czy narkotyki nie załatwiają sprawy. Są jedynie półśrodkiem. Przy odpowiedniej ilości pieniędzy jesteśmy w stanie zapewnić sobie różnego rodzaju rozrywki lub w kilka godzin przenieść się do innego miejsca na świecie. Ostatecznie jednak nie ma znaczenia, czy jesteśmy w Nowym Jorku czy Berlinie, jeśli jesteśmy tam sami. Potrzebujemy kogoś, od kogo otrzymamy zrozumienie. Kogoś, kto będzie nas w stanie naprawdę szczerze przytulić. Wyrypajew w swoim spektaklu sugeruje nam też, że śmierć jest kwestą wyboru. Możemy trafić w ciemny zaułek, gdzie ktoś może nas zabić, ale niekoniecznie znajdzie się ktoś, kto nas uratuje. Dopiero takie zdarzenie może uświadomić nam, w jakim jesteśmy położeniu i pomóc podjąć decyzję.

Ten spektakl jest jak koncert, którego słuchamy niemal bez tchu lub jak dobry film, który do końca trzyma nas w napięciu. Pamiętam, że „Iluzje" wdziałam trzy razy. Za każdym razem odkrywałam w nich coś nowego, słyszałam nagle nowy wątek historii. W tym słowotoku nie jesteśmy w stanie zarejestrować wszystkiego od razu. Wielowątkowość widowiska popycha do refleksji. Ze względu na porę roku i aurę po obejrzeniu „Nieznośnie długich objęć" sami mieliśmy okazję (tak jak bohaterowie) wyjść na ciemną ulicę miasta i w padających na twarz, dużych płatkach śniegu poddać się refleksji. Każdy sam może spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie: żyję już „prawdziwie" czy dopiero „idę przez piekło"?

Joanna Marcinkowska
Dziennik Teatralny Kraków
7 marca 2016
Portrety
Ivan Wyrypajew

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...