Dualizm duszy i ciała

"Jekyll & Hyde" - reż: Michał Znaniecki - Teatr Rozrywki w Chorzowie

Tego dnia, mimo niewielkiej ilości widzów (która była spowodowana świętem Środy Popielcowej) aktorzy Teatru Rozrywki w Chorzowie nie zawiedli. "Jekyll & Hyde" w reżyserii Michała Znanieckiego, to prawdziwy skarb w repertuarze tego teatru. Grzechem byłoby go nie obejrzeć.

„Jekyll & Hyde” to opowieść o walce z samym sobą, z dobrem i złem, z hipokryzją społeczeństwa. Bohaterowie spektaklu ujawniają dwoistą naturę człowieka, który zdaje się być zagubionym między tym, co słuszne i ograniczone powszechnymi zasadami, a tym, co dzikie, złe, drzemiące w nim gdzieś głęboko i obudzone, przyjmujące postać szaleństwa. To właśnie stało się obiektem badań dr Henry’ego Jekylla (Janusz Kruciński), który to starał zagłębić się w dusze chorych psychicznie ludzi po to, by móc im pomóc. Nie bez znaczenia był też fakt, iż jego ojciec również należał do „tych” niezrównoważonych.

Sposobem na uratowanie chorych była rzecz banalna – antidotum na szaleństwo. Jednak lek wymagał przeprowadzenia szeregu testów na jakimś człowieku, a na to Rada nie wyraziła zgody. Zdeterminowany Jekyll postanowił wypróbować go na samym sobie. Eksperyment doprowadził do narodzin jego złego alter ego – Edwarda Hyde’a, który ostatecznie staje się katem dwulicowego społeczeństwa, samodzielnie wymierzając karę w postaci natychmiastowej śmierci.

Lecz czym byłaby dobra historia bez wplątania miłosnego wątku? Na drodze Jekylla pojawiły się dwie kobiety. Emma Carew (Alona Szostak) była jego narzeczoną, jednocześnie reprezentowała wśród „wyższej klasy” feministyczne, zdecydowane podejście do życia, co wyrażała między innymi poprzez wysmakowany i odważny (jak na kobietę w XIX wieku) strój. Jednak do walki o serce Jekylla stanęła również Lucy Harris (Wioletta Białek) – delikatna prostytutka, marząca o prawdziwej miłości i normalnym życiu.

Faktem jest, że fabuła to połowa sukcesu musicalu, ale nie sposób pominąć wspaniałych twórców, którzy przyczynili się do reszty sukcesu. Scenografia w wykonaniu Pawła Dobrzyńskiego zapełniła dosłownie najodleglejszy kąt teatru, wykorzystując nie tylko scenę, ale również: balkony, obrotową scenę, widownię. Świetnym pomysłem było zbudowanie burdelu poprzez połączenie dwóch balkonów ruchomym mostem. Dopełnieniem scenografii były bardzo kunsztownie wykonane i dobrane kostiumy autorstwa Barbary Ptak.

Kolejną i chyba najefektowniejszą częścią spektaklu stała się choreografia Katarzyny Aleksander-Kmieć. Absolutnie fantastycznie poprowadzony balet niejednokrotnie odciągał uwagę widzów od akcji dziejącej się na scenie. Warto też zaznaczyć, że tancerze stali się swoistym łącznikiem między rzeczywistością teatralną a publicznością. Zaskakujący był moment wdarcia się „wariatów” pomiędzy widzów, zaczepianie ich i w końcu pokazanie, że nie tylko „oni” są między nami, ale również uzmysłowienie, że my jesteśmy „nimi”. Reżyser puszcza oko do publiczności w chwili, gdy owi szaleńcy zasiadają na fotelach Rady, przedstawiając tym samym ich swoiste karykatury... a może ich prawdziwe „ja”. Oczywiście kultową stała się scena w burdelu, gdzie tancerze poprzebierani w lateksowe gorsety i majtki, zjechawszy po rurze odprawiali wyuzdany taniec, doprowadzając publiczność do łez. Podobnie ciekawych scen było naprawdę wiele.

Ostatnią częścią składową sukcesu jest obsada. Janusz Kruciński nie tylko dał doskonały popis swoich wspaniałych umiejętności wokalnych, ale również aktorskich. Udowodnił bowiem, że i bez zmieniania kostiumu widzowie wiedzieliby, kiedy wciela się w postać Jekylla a kiedy Hyde’a. Jego głosu można by słuchać bez końca. Oczywiście dorównywały mu obie sceniczne partnerki – Alona Szostak i Wioletta Białk, które bardzo wyraźnie zarysowały charaktery swoich postaci.

„Jekyll & Hyde” to nie tylko świetny, dopracowany w najdrobniejszym szczególe spektakl, ale także doskonały dowód na to, że w dobrym musicalu niepotrzebny jest spektakularny koniec czy bombonierkowaty finał. Pomimo aż trzy godzinnej akcji, naprawdę nie chce się wychodzić z teatru. Nie sposób wszystkiego wyrazić słowami, to po prostu trzeba usłyszeć i zobaczyć.

Anna Broniszewska
Dziennik Teatralny Katowice
26 lutego 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia