Duchy, pirotechnika i ektoplazmiczne perypetie

"Medium" - reż. Andrzej Nejman - Teatr Kwadrat w Warszawie

W Teatrze Kwadrat (gościnnie na deskach Imki) kilka dni temu odbyła się premiera znanej i popularnej komedii "Medium", autorstwa ikony międzywojnia, Noela Cowarda. Coward był artystą niepokornym, aktorem, śpiewakiem, autorem rewii, musicali, operetek i - rzecz jasna - niezwykle lubianych komediowych sztuk, które od dawna stanowią żelazny repertuar angielskich teatrów. Pisarza nazywano symbolem swoich czasów, synonimem uszczypliwej krytyki angielskich sfer wyższych, co nie znaczy, że obecnie jego twórczość trąci już myszką.

Reżyserzy, zarówno filmowi jak teatralni, chętnie sięgają po teksty Cowarda, a rezultaty tych dokonań spotykają się z wysoką oceną publiczności. W 1941 na londyńskim West Endzie odbyła się premiera komedii "Blithe Spirit", która gościła na wspomnianej scenie tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąt siedem razy! Autor zrealizował potem filmową, a następnie telewizyjną inscenizację wspomnianej trzyaktowej sztuki. Warto nadmienić, że na podstawie dramatów Noela Cowarda powstało także kilka spektakli polskiego Teatru Telewizji. Andrzej Nejman, sięgając po tekst "Blithe Spirit", prezentuje tekst w nowym tłumaczeniu i adaptacji. Rzecz dzieje się nie w Wielkiej Brytanii, lecz w podwarszawskim Konstancinie, w latach 30. XX wieku, a bohaterami są przedstawiciele przedwojennej elity, nowobogaccy swoich czasów.

Bohater sztuki, Witold Ossowiecki, jest pisarzem, autorem kryminałów. Pewnego razu wpada na pomysł, by tematem swej przyszłej książki uczynić "zabawę" w wywoływanie duchów. Wraz z żoną Jadwigą, do swojej eleganckiej willi, zaprasza tajemniczą i zdecydowanie nietuzinkową Madame Arcati - znane w środowisku spirytystów medium. Owa szalona osóbka potrafi rzekomo pośredniczyć w komunikacji z duchami z zaświatów. Witold ma nadzieję, że dzięki seansowi spirytystycznemu, na który zaprasza też doktora Koziełłę z żoną, zgromadzi materiały do swej nowej powieści. Jednak nie wszystko układa się po myśli gospodarzy. Oto bowiem podczas wywoływania duchów zjawia się zmarła przed siedmiu laty pierwsza żona Ossowieckiego, Elwira. Widzi ją i słyszy jedynie Witold. Duch byłej nie kwapi się bynajmniej do powrotu w zaświaty, co wywołuje spore zamieszanie w obecnym małżeństwie bohatera. Jak zakończy się cała historia? Czy uda się wyekspediować nieproszonego gościa w pozaziemskie sfery?

Postać Madame Arcati kreuje Aldona Jankowska, aktorka znana z umiejętności brawurowego wcielania się w różne postaci. Tym razem po raz kolejny udowadnia, iż jest "mistrzynią metamorfozy", z powodzeniem naśladując przedwojenny akcent, sposób poruszania się i zachowanie paniusi z okolic stolicy. Niezwykle gadatliwa, trochę postrzelona, trochę przemądrzała, z dziecięcą naiwnością w sercu, urocza Madame Arcati! Zdecydowanie moja faworytka w tym szalonym spektaklu. A towarzyszą jej dwie urocze, pełne wdzięku damy - Jadwiga i Elwira Ossowieckie. Maja Hirsch jako obecna żona Witolda i Agnieszka Sienkiewicz w roli zmarłej siedem lat temu małżonki, tworzą efektowny duet. Emocje skrzą się (czasem wręcz dosłownie), energia unosi się w powietrzu wraz z fruwającymi wazonami i świecznikami. Pomiędzy nimi tkwi nieszczęsny mąż, nie bigamista przecież, a z dwoma żonami u boku. Trudno o zachowanie równowagi psychicznej w tej sytuacji. Paweł Małaszyński jako Witold dzielnie stawia czoła życiowym wyzwaniom, również jako aktor. W osobliwą, "metafizyczną" sytuację zamieszana jest też groteskowa, przezabawna para - Doktor Kozieł (Paweł Wawrzecki) i Pani Kozieł (Ilona Chojnowska), a także gapowata, niezdarna acz sympatyczna służąca Róża (Katarzyna Chorzępa).

Spektakl do krótkich nie należy i - niestety - momentami wyraźnie można to odczuć. Pierwsza część trochę się dłuży, natomiast po przerwie tempo wyraźnie wzrasta. Poza tym, zabawna komedia, w drugiej części gubi część swojej lekkości i wpada w poważniejszy ton. Czy to zamierzony efekt? Trudno wyczuć.

Niezwykłego smaku dodają przedstawieniu projekcje fragmentów przedwojennych filmów i dokumentów, z cudownymi piosenkami w tle. Dzięki temu od razu czujemy atmosferę Warszawy lat trzydziestych. Dopracowana, utrzymana w klimacie tych czasów scenografia i wysmakowane kostiumy, pozostawiają przyjemne wrażenie. Zasłużone brawa należą się twórcom znakomitych efektów specjalnych, w tym pirotechnicznych i dźwiękowych. To bardzo ważny element spektaklu. Potwierdzam, jest się czego bać, w tę upalną (tylko w teatrze) noc z duchami i ektoplazmą. Reżyser zachował to, co było ważne i widoczne u Cowarda - kameralność sceny i żywy kontakt z widzem oraz zgrabny, inteligentny, pozbawiony jednak przesadnego intelektualizmu dialog. Drobne wpadki językowe aktorów wynagradza widzom humor spektaklu, czasem nieco cięty i z odcieniem satyry, a do tego dowcipne utarczki słowne, zaskakujące techniczne triki oraz absurdalne, zabawne sytuacje nie z tego świata.

Anna Czajkowska
Teatr dla Was
4 listopada 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia