Dwa oblicza kobiecej natury

Joanna Szczepkowska sprytnie to sobie wymyśliła. Wszak nic nie sprzedaje się tak dobrze jak seks i golizna. Da się tytuł "Goła baba", ludzie zasiądą na widowni w oczekiwaniu...bo ja wiem...prawdziwego striptizu i nawet nie spostrzegą, gdy zostaną wciągnięci w przewrotną grę, która zakończy się pokazaniem, jak bardzo trywialne były ich oczekiwania. Ciekaw jestem, jaki procent widzów przeczytał przed obejrzeniem spektaklu książkę Szczepkowskiej? To przecież właśnie w tekście owej mono-komedii uwzględnione zostają reakcje publiczności.
Pierwsza część spektaklu jest przede wszystkim pokazem techniki. Aktorka jako Kobieta z Parasolką prezentuje m.in. gibkość ciała i nienaganną dykcję. Śmieszy, gdy wspomina o dwóch kotach, które odbyły coś na kształt rytuału i ów bardzo im się spodobał ("nic, tylko jeść i rytuał, jeść i rytuał"). Kiedy jednak - zupełnie serio - zdejmuje wiszący na sznurze parasol, mówiąc "Umarł", na widowni panuje cisza. Podobnie jest, gdy opowiada o tym, jak kiedyś pomylono sale i wzięto ją za Gołą Babę, gdy tymczasem ona było tylko nagą kobietą. Po przerwie na scenie pojawia się Goła Baba. Chrypi niczym połączenie Himilsbacha, Okupskiej i Balcerka z "Alternatyw 4". Rzuca w publiczność gumożujkami, opowiada rymowane żarciki typu "Chodź, maleńki, w jakiś kącik / To pokażę ci trójkącik", a wspominając o wykładach na temat "drugiej strony Homera", wypina się w stronę publiczności. Mówiąc o tym, że rozbiera się zarówno w salkach katechetycznych, jak i na wiecach wyborczych, wymownie podsuwa publiczności kapelusz. Podczas dzisiejszego spektaklu siła sugestii była tak wielka, że jedna z pań wrzuciła do owego nakrycia głowy kilka drobniaków, za co otrzymała potężne brawa. Sposób bycia Gołej Baby szybko udziela się publiczności. Co druga kwestia wzbudza śmiech na widowni i nawet kwiat, który zwisa z wazonu, jednoznacznie się kojarzy. Kiedy bohaterka wspomina o ścisku, jaki panuje podczas jej występów, rozlegają się brawa. Wszak dzisiaj w sali Korezu panował ogromny tłok, o czym chyba zapomniałem wspomnieć. W niedzielny wieczór aktorka robiła z katowicką publicznością, co chciała. O przyjęciu przez widzów tej opowieści o dwóch obliczach kobiecej natury, najlepiej świadczy fakt, że Joanna Szczepkowska kilkakrotnie wychodziła do ukłonów, podczas spektaklu często jej kwestie komentowane były brawami, a na końcu nagrodzono ją owacją na stojąco. W jednej z recenzji "Gołej baby" napisano o braku głębszej refleksji czy zadumy. Istnieje jednak coś takiego jak autoreferencyjność - tekst odsyła jedynie do siebie samego. Ten spektakl ma bawić, śmieszyć, stanowić bezinteresowną rozrywkę. Przecież mamy karnawał, prawda? Teatr Powszechny im. Zygmunta Hubnera w Warszawie Joanna Szczepkowska "Goła baba" reżyseria: Agnieszka Glińska scenografia: Magda Maciejewska Obsada: Joanna Szczepkowska Premiera: 5 kwietnia 1997r. Spektakl zaprezentowano w Teatrze Korez w ramach Katowickiego Karnawału Komedii
Tomasz Klauza
Dziennik Teatralny Katowice
22 stycznia 2008

Książka tygodnia

Bioteatr Agnieszki Przepiórskiej
Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego
Katarzyna Flader-Rzeszowska

Trailer tygodnia