Dyrektor Grudzińska planuje sezon

rozmowa z Magdą Grudzińską

- Kiedy konstruuję repertuar, myślę nie tyle o tytułach, co przede wszystkim o reżyserach, których chciałabym zaprosić do współpracy, a to, co będą robić, ustalamy wspólnie. Zależy mi na konkretnych osobach, reżyserach, o których wiem, że dobrze pracują z zespołem. Chciałabym, by w rezultacie, spoglądając na cały sezon z dystansu, było widać, że jest to spójna, przemyślana konstrukcja repertuarowa - mówi MAGDA GRUDZIŃSKA, dyrektorka Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu.

Naszą rozmowę zacznijmy od zmian personalnych w kaliskim teatrze. Objęła Pani stanowisko dyrektora po Igorze Michalskim, ale to był dopiero początek wspomnianych zmian. Z kańskiego teatru odszedł m.in. Szymon Mysłakowski, jeden z bardziej rozpoznawalnych aktorów. Jakie jeszcze zmiany personalne czekają kaliską scenę?

- Jeśli chodzi o Szymona Mysłakowskiego, to oczywiście bardzo mi żal, że akurat teraz odchodzi z naszego Teatru.

Nie wystraszył się Pani?

- Nie sadzę, żeby był aż tak strachliwy, a ja tak przerażająca. .. Tym niemniej cała sprawa rozstrzygnęła się już w kwietniu, a dyrektor Igor Michalski wspominał mi, że Szymon Mysłakowski od kilku lat zapowiadał mu, że chciałby przejść do innego teatru. I to nie dlatego, że Kalisz się mu nie podoba, czy że było mu tu źle, bo było mu tu z pewnością wspaniale - i dlatego zresztą chce tu wracać. Jednak w tym zawodzie to naturalne, że chce się zmieniać miejsca, by ciągle się rozwijać. Życzę mu jak najlepiej. Dobrze, że będzie blisko - w Teatrze Nowym w Poznaniu - bo nadal będziemy eksploatować spektakle z jego udziałem. Mam nadzieję, że uda nam się z dyrektorem Kruszczyńskim tak układać nasze repertuary, by częste przyjazdy Szymona do Kalisza były możliwe.

Od nowego sezonu artystycznego na kaliskiej scenie zobaczymy nowych aktorów?

Tak, oczywiście, możemy się spodziewać nowych twarzy. Razem z reżyserką Weroniką Szczawińską, która objęła stanowisko kierownika artystycznego teatru, spotykamy się teraz z kandydatami i prowadzimy rozmowy. Przed początkiem sezonu ostatecznie zadecydujemy, czy zatrudniamy aktorów od razu na etat, czy też wybranej grupie najpierw zaproponujemy role gościnne, by sprawdzili się na naszej scenie.

Ile jest wolnych etatów?

- Obecnie wolne są trzy etaty aktorskie. Chciałabym je zapełnić, bo chodzi mi o to, by wzmocnić nasz zespół, dodać mu nowej energii. Dla mnie właśnie stały zespół jest bardzo ważny, chciałabym go rozwijać, ograniczając przy tym liczbę aktorów gościnnych. Oczywiście, zdarza się, że reżyser marzy o zrobieniu spektaklu, w którym widzi tylko konkretnego aktora. Dlatego w bardzo uzasadnionych przypadkach, kiedy będę przekonana, że nie jestem w stanie zaproponować nikogo o podobnych warunkach, wtedy dopuszczam możliwość zgody na zatrudnienie aktora gościnnego.

Zwłaszcza w teatrach w mniejszych miastach zespół może być wielką siłą. W mniejszych ośrodkach aktorzy nie są tak bardzo zabiegani, zajęci dodatkowymi obowiązkami, w związku z czym bardzo dużo potrafią z siebie dać. Stworzenie mocnego, stabilnego zespołu, który nie będzie oparty na poszczególnych gwiazdach, jest możliwe, trzeba jednak w niego dużo i świadomie inwestować.

Wracając jeszcze do zmian personalnych. Głośno ostatnimi czasy było o zwolnieniu z funkcji wicedyrektora teatru Grzegorza Sapińskiego...

- Nie bardzo chcę opowiadać publicznie o tej sytuacji. Nie lubię komentowania na forum spraw personalnych, opowiadania o przyczynach zwolnienia. W każdym razie zastępca dyrektora powinien być moim najbliższym współpracownikiem, sojusznikiem w dziele wprowadzania nowej koncepcji funkcjonowania teatru, rozumiejącym mnie w 100%. W tej roli nie widziałam pana Grzegorza Sapińskiego. To, że nowy dyrektor chce powołać wybranego przez siebie zastępcę, wydaje mi się raczej naturalne i często się zdarza. Pan Sapiński, który jest osobą publiczną, politykiem, mimo że przedstawiłam mu powody mojej decyzji, próbuje nadać sprawie inny wymiar, z którym nie mogę się zgodzić. Dla mnie bowiem - i zapewne dla wszystkich miłośników kultury w Kaliszu - najważniejszym jest to, aby nasz teatr rozwijał się artystycznie i zyskiwał coraz większą renomę na skalę krajową.

W związku z zaistniałą sytuacją powoła Pani nowego zastępcę?

- Pamiętajmy o okresie wypowiedzenia, który z uwagi na zwolnienie lekarskie pana Sapińskiego potrwa co najmniej do końca października. Póki co radzę sobie sama, z pomocą świetnego zespołu pracowników, ale rozważam też reorganizację struktury teatru i utworzenie nowego stanowiska kierownika operacyjnego, który objąłby większość obowiązków zastępcy dyrektora.

Dobierając repertuar będzie Pani stawiała na tytuły - magnesy, jak m.in. "Szalone nożyczki", które przyciągnęły do kaliskiego teatru mnóstwo widzów?

- Mam nadzieję, że magnes "Szalonych nożyczek" będzie działał nadal, bo chcę utrzymać ten tytuł w repertuarze. Tym niemniej, jeśli chodzi o farsy, to nie będzie to najważniejsza część naszej działalności. Kiedy konstruuję repertuar, myślę nie tyle o tytułach, co przede wszystkim o reżyserach, których chciałabym zaprosić do współpracy, a to, co będą robić, ustalamy wspólnie. Zależy mi na konkretnych osobach, reżyserach, o których wiem, że dobrze pracują z zespołem.

Kogo zatem ma Pani na myśli?

-Praktycznie mam już zaplanowany cały sezon, czyli podstawowych pięć premier. Zaczynamy od "Fantazego" Macieja Podstawnego, premiery, która została zamówiona jeszcze przez dyrektora Michalskiego, ale świetnie wpisała się w moją koncepcję. Maciej Podstawny jest reżyserem, z którym także chciałam pracować. Nowością będzie tu wystartowanie ze specjalnym programem edukacyjnym, przygotowywanym przez Magdalenę Szpak, pedagożkę teatru. Będzie to program nawiązujący do pokazywanych spektakli i realizowany we współpracy z ich twórcami.

Ma pomagać w poznawaniu i rozumieniu języka sceny, ale przede wszystkim inicjować dyskusje nie tyle o teatrze, co o problemach czy tematach, których dotyczą oglądane przedstawienia

Maciej Podstawny chce zrobić "Fantazego", by powiedzieć o naszej rzeczywistości, o czasach transformacji, w których także znajdują się bohaterowie dramatu. Za pomocą klasycznego tekstu chce opowiedzieć o transformacji, która wydarzyła się w Polsce w ciągu ostatnich 25 lat.

Zdradzi Pani szczegóły kolejnych planowanych premier?

- Następną premierą będzie przedstawienie dla dzieci. Tytuł ustalam właśnie z Mikołajem Mikołajczykiem, choreografem i reżyserem, którego publiczność kaliska może pamiętać z choreografii stworzonej do spektaklu "Wieczór Trzech Króli" Jacka Jabrzyka. Uważam, że to, co proponujemy młodym widzom, jest szalenie ważne. To muszą być propozycje przemyślane, dopracowane. Widz młody jest dla mnie równie ważny jak widz dorosły. Musimy pamiętać, że to, co mu pokazujemy, ukształtuje w nim na długo wyobrażenie na temat tego, czym jest teatr.

Kolejna propozycja będzie skierowana również do dzieci, ale taką której jeszcze w Kaliszu nie było. To teatr dla "najnajów", czyli tych najmłodszych - dzieci do 3. roku życia. Spektakl będzie przygotowywała Alicja Morawska-Rubczak. To największa specjalistka od tego typu teatru w Polsce, to ona w dużej mierze przyczyniła się do jego popularności. Przygotowanie takiego przedstawienia to wyzwanie dla reżysera, trzeba całkowicie przestawić swoje myślenie o scenie, nauczyć też aktorów nowego podejścia. Myślę, że kaliska odsłona teatru dla "najnajów" będzie również atrakcją dla rodziców, którzy będą mogli ciekawie spędzić czas ze swoimi maluchami.

Następna premiera to będzie przedstawienie reżyserowane przez Weronikę Szcza wińską która nie pracuje na gotowych dramatach, ale na swego rodzaju partyturach scenicznych, pisanych specjalnie dla niej. Spektakl ten będzie opowieścią o mieście, o Kaliszu i jego różnych historiach. Jakich konkretnie - zobaczymy w kwietniu.

I ostatnia premiera w nowym sezonie - przedstawienie przygotowywane przez Remigiusza Brzyka. To reżyser, którego bardzo chciałam do Kalisza zaprosić. I choć początkowo wydawało się, że nie uda się go tak szybko pozyskać, to jednak ostatecznie dał radę dostosować swoje plany. Brzyk chciałby pokazać na scenie "Wojnę polsko-ruską pod flagą biało-czerwoną" Doroty Masłowskiej. Ta powieść do tej pory nie doczekała się jeszcze teatralnej realizacji. Staramy się teraz o pozyskanie licencji. Zobaczymy, czy uda nam się udźwignąć jej koszty finansowe.

Ostami reżyser, o którym chciałam wspomnieć, to Wojtek Klemm. Ustaliliśmy już, że będzie u nas reżyserować w kolejnym sezonie.

Zawsze długo rozmawiam z reżyserami i wspólnie decydujemy o wyborze realizowanego na scenie tekstu! Chciałabym, by w rezultacie, spoglądając na cały sezon z dystansu, było widać, że jest to spójna, przemyślana konstrukcja repertuarowa.

Przebywając w naszym mieście od kilku tygodni, wczuła się już Pani w kaliską atmosferę?

- Na razie miałam niewiele możliwości poznania Kalisza. Poznałam tylko maleńki wycinek centrum. Poruszam się głównie na trasie Dom Aktora (w którym chwilowo mieszkam) - teatr, jedynie w weekendy chodzę na dłuższe spacery z psem do przepięknego kaliskiego parku. Nie miałam nawet jeszcze możliwości zajęcia się prozaicznymi sprawami, typu prawdziwa przeprowadzka. Mam nadzieję, że w pełni uda mi się przeprowadzić do Kalisza jesienią.

Bardzo lubię oglądać nowe miejsca oczami innych ludzi, najbardziej mnie interesuje postrzeganie przez nich miasta, w którym żyją. Lubię, jeśli ktoś mnie gdzieś zabiera, nie przepadam za typowym zwiedzaniem. Wolę rozmowy z ludźmi, przez których mogę dotknąć konkretnych miejsc. Fascynujące, ale i zaskakujące jest to, jak mieszkańcy widzą Kalisz. To uświadamia, jak bardzo pewne rzeczy wyglądają inaczej dla kogoś z zewnątrz i kogoś, kto jest w środku. Mam nadzieję, że będę miała coraz więcej czasu i możliwości na spotkania z kolejnymi osobami, które będą pokazywać mi swoje miasto, że dzięki temu będę poznawać je głębiej, prawdziwiej. Lubię oswajać przestrzeń, zaczynając od małego jej wycinka, budując swoje ścieżki, swoje miejsca, swoje historie.

- Dziękuję za rozmowę.

Magda Grudzińska

ukończyła Uniwersytet Jagielloński (specjalizacja: teatrologia). W 1996 roku została współpracowniczką Biura Organizacyjnego międzynarodowego festiwalu Krakowskie Reminiscencje Teatralne, następnie producentką, a w latach 2002-2011 była dyrektorką festiwalu. Zanim objęła funkcję dyrektora Reminiscencji, współpracowała jako krytyk teatralny z pismem "Didaskalia". W latach 2006-2010 była również zastępczynią dyrektora ds. administracyjnych Centrum Kultury "Rotunda" w Krakowie.

Agnieszka Burchacka
Życie Kalisza
30 lipca 2014

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia