Dzieci wsłuchane w rytm afrykańskich bębnów

Prawie setka dzieci uczyła się w niedzielę w Gardzienicach m.in. tańca z Togo i wzięła udział w kongijskim rytuale witania Nowego Roku
Dzieci są otwarte i nie myślą jeszcze stereotypowo. Dzięki takim spotkaniom udaje nam się stworzyć w ich głowach pozytywny obraz Afryki - opowiada Simon Moleke Njie (Simon Mol) z Kamerunu, szef 'Migrator Theatre'. Zespół tworzą emigranci pochodzący głównie z Afryki. Trzynastu członków wielonarodowej grupy poprowadziło warsztaty z dziećmi z okolicznych miejscowości - uczniów szkół podstawowych w Stryjnie, Piaskach i Gardzienicach. Wstępem do zabawy było pomalowanie twarzy w wybrane przez najmłodszych wzory. Dzieci szybko porozumiały się z artystami. - W zasadzie od samego początku zasypały nas pytaniami. Chciały wszystko wiedzieć - śmieje się Simon Mol. Zrobiły narodowe flagi gości, np. Konga, Togo, Kamerunu, a także Albanii, Gruzji i Czeczeni. Uczyły się mówić 'dzień dobry' w sześciu językach. W pokojach siedemnastowiecznej pałacowej oficyny maluchy poznawały kroki tańca nowoczesnego oraz sztuki walki z Gwinei, a także tańca tradycyjnego z Togo. Mogły dowiedzieć się, jak po lekcjach bawią się dzieci z Kamerunu. Jedna ze zręcznościowych zabaw polegała na jednoczesnym podrzucaniu do góry czterech kamieni. Wszystkie musiały spaść na wyciągniętą, zewnętrzną część dłoni. W tle cały czas było słychać rytmiczny dźwięk bębnów, na których każdy mógł zagrać. Natomiast na piętrze dzieci poznawały tajniki kongijskiego rytuału witania Nowego Roku, który wiąże się z początkiem pory deszczowej. Siedząc w kręgu, z uwagą wpatrywały się w każdy ruch aktora Christiana Emani. - Najpierw mieliśmy wołać w jakimś języku z Afryki 'Stary Rok', a po odrzuceniu trzymanego w dłoniach łańcucha jeszcze głośniej 'Nowy Rok' - opowiadała jedenastoletnia Monika ze Stryjna, która do Gardzienic przyjechała z młodszą siostrą. Uczestnicy zajęć uczyli się także słów gruzińskiej pieśni oraz wyliczanki z Albanii. Grupy ćwiczących stale się zmieniały, aby dzieci mogły skorzystać z wszystkich atrakcji, a jednocześnie nie znudziły się. Pomysłodawczynią spotkania jest Ewa Zielińska z OPT Gardzienice. Sześć lat mieszkała w Nowej Zelandii, założyła tam autorski teatr LAB. Grupę stworzyli emigranci z całej Europy - Holandii, Anglii i Francji - a także Nowej Zelandii. Ewa Zielińska była w niej jedyną osobą z Polski. W LAB reżyserowała i grała na scenie. Swoje doświadczenia próbuje wykorzystać w Polsce. - Chciałabym, żeby najmłodsi spotykali się z różnymi grupami narodowymi, poznawali smak innych kultur. Planujemy np. spotkanie z artystami z Nowej Zelandii - opowiada Ewa Zielińska. - Najlepsze jest to, że rodzice dzieciaków oraz szkoły bardzo przychylnie podchodzą do moich planów - dodaje. Przyznaje, że z każdym spotkaniem uczestników jest coraz więcej: - W październiku spodziewaliśmy się 60 osób, a przyszło 80. Teraz jest ich około 90. Niektórzy z rodziców przyszli także na spektakl 'Migrator Theatre' kończący niedzielne spotkanie. Sztuka 'Africa... My Africa' to polityczny musical, przedstawiający w pigułce historię Afryki, z naciskiem na okres niewolnictwa i kolonializmu. Ostatnim punktem spotkania był występ dzieci. Mogły się pochwalić przed rodzicami tym, czego nauczyły się w ciągu dnia.
Małgorzata Szlachetka
Gazeta Wyborcza Lublin
20 listopada 2006

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia