Dzwoneczek

"Masska" - reż. Ewa Ignaczak i Ida Bocian - Teatr Gdynia Główna

Spektakl "Masska" jest efektem niezwykłej akcji. Teatr Gdynia Główna i Fundacja Klinika Kultury zdobyły 100 tys. złotych na realizację projektu w ramach programu grantowego Lechstarter. W opisie aplikacji możemy przeczytać:

"Plenerowy spektakl "Maska" odkryje przed widzem miejsca, gdzie nie dociera teatr, podkreśli potencjał zaniedbanych parków Gdyni, kształtując przy tym odpowiedzialność społeczności za dobro wspólne.

Projekt polega na przygotowaniu przez Teatr Gdynia Główna spektaklu plenerowego "Maska" wg prozy S. Lema oraz prezentacji go w dzielnicach Gdyni, objętych programem rewitalizacji. Terenem widowisk plenerowych będzie piękna, naturalna sceneria parków i polan, której potencjał zostanie podkreślony i w symboliczny sposób uzupełniony poprzez sztukę. Zwrócimy uwagę gdynian i urzędników na potrzebę rewitalizacji tych zaniedbanych i dotychczas niewykorzystywanych miejsc. Dotrzemy z kulturą wysoką do osób, którym niski status materialny nie pozwala na uczestnictwo w wydarzeniach artystycznych. Poprzez włączenie mieszkańców wybranych dzielnic Gdyni (Redłowo, Chylonia, Oksywie i Babie Doły) w proces przygotowań do prezentacji spektaklu (jego promocji oraz wolontariatu przy pokazach), przyczyni się do integracji społecznej, pobudzając aktywność lokalną i odpowiedzialność za dobro wspólne, by mieszkańcy także samodzielnie realizowali w tych miejscach pomysły, które uznają za potrzebne". Za i więcej tutaj.

Parki Kiloński, miejsce premiery, nie jest może terenem wymagającym gwałtownej rewitalizacji, ale jest oddalony w linii prostej 200-300 metrów od Opata i Zamena, czyli rejonu pt. "strzeż się tych miejsc". To wstydliwe miejsce miasta z morza i marzeń, stworzone przez władze kilkadziesiąt lat temu. Mimo wielu, różnorodnych starań ulice Zamenhoffa i Opata Hackiego są synonimem bezmyślności władz, w wyniku której na niedużym obszarze doszło do koncentracji patologii społecznych. Zmiany społeczne są tak głębokie, że można mówić o dziedziczności. Trudno powiedzieć, ile osób z najbliższej okolicy zobaczyło "Masskę", ale pomysł umiejscowienia premiery w tym miejscu należy uznać za trafiony.

Aplikacja "Maska-spektakl plenerowy narzędziem rewitalizacji" zakładała inspiracje opowiadaniem Stanisława Lema. Żywotność oraz inspiracyjność Lema cieszy. Wg autora "Maska" to:

"Romantyczna w formie sytuacja i atmosfera miały pokazać, jak nową, racjonalną treść można włożyć w formę starej, tajemniczej, "gotyckiej", jak ją nazwano, noweli. Skorzystałem z kilku motywów tej klasycznej opowieści - "fatalnej" miłości, miłości od pierwszego wejrzenia, zazdrości, lecz przy tym starałem się, by każdy z tych motywów miał jeszcze uzasadnienie nieliterackie, a mianowicie by można go było wprowadzić i wytłumaczyć w oparciu o naszą wiedzę cybernetyczną". (1)

Postprawda jest przed faszyzmem.

W ujęciu reżyserek i, chyba, scenarzystek (ta pozycja w kredytach zaskakująco pominięta), teatralna opowieść zachowuje główną linię fabularną, ale jest czymś gatunkowo zupełnie innym. Na plan pierwszy wysuwają się relacje społeczne, miłość pojawia się zaskakująco, dominuje polityka. U Lema kobieta-maszyna, stworzona przez króla-dyktatora do zabicia dysydenta Arrhodesa, ulega "przypływowi płci". Główna refleksja jest natury cybernetycznej, to kolejne rozważania mistrza s-f o naturze sztucznej inteligencji. W gdyńskiej prezentacji można mówić o manifeście politycznym, to najodważniejsza werbalnie deklaracja Ewy Ignaczak oraz Idy Bocian. Tym bardziej odważna, że pada w Gdyni, mieście, którego władza odbierana jest powszechnie jako bardzo konserwatywna i obecnie prorządowa. Na poziomie deklaratywności to zdecydowanie odważniejszy głos niż te w "Burmistrzu" i "Epitafium dla władzy".

Już w ramach trwania projektu, na przełomie maja i czerwca, ukazał się esej Timothy Snydera pt. "O tyranii. 20 lekcji z dwudziestego wieku", dołączony do tygodnika "Polityka". To zbiór wskazań skierowanych do zwolenników liberalnej demokracji, recepta na przetrwanie lub niedopuszczenie do eskalacji sytuacji, jaka powstała w USA po wyborze Donalda Trumpa. Ma być także, tak można zrozumieć intencje wydawcy, przepisem dla Polski i Polaków.

Cytowanie wybranych przykazań i fragmentów ze Snydera nie pozostawia wątpliwości interpretacyjnych i odnosi całość propozycji teatralnej do aktualnej sytuacji w Polsce. Może razić dosłowność i jednoznaczność deklaracji, ale bez wątpienia komunikat jest czytelny i nie pozostawia wątpliwości, po której stronie opowiadają się reżyserki. Nawet jeśli intencja była bardziej złożona, taki jest odbiór.

Osoba, która docieka, to obywatel, który buduje.

Jak na offowe warunki i budżet "Masska" jest superprodukcją i niemałym wyzwaniem, które zostało postawione przed bardzo młodymi w większości aktorami-amatorami. Jest także pewnym wyzwaniem dla oceniającego. Rozmach i śmiałość propozycji nakazywałaby ocenę propozycji w kategorii open, czyli kwalifikowanego artystycznie przedsięwzięcia.

Teatr plenerowy w Trójmieście przeżywa pewien kryzys. Wciąż o jego poziomie stanowi niezwykle zasłużony dla kultury teatralnej naszego regionu Teatr Snów Zdzisława Górskiego. Obserwacje, nawet podczas FETY, dostarczają wielu dowodów na żywotność i różnorodność tego gatunku w Europie. Niekonieczne są zawsze duże budżety, by dotrzeć do widza z przekazem, ale bez wątpienia gatunek, do którego przynależy "Masska" wymaga pewnych składników, by stać się wyjątkowym dziełem sztuki, a takim potrafi być od czasu do czasu teatr plenerowy. W Parku Kilońskim zabrakło mi kilku ingredientów.

Rozczarowała choreografia Przemysława Jurewicza. Podczas 50-minutowego przebiegu zbyt wiele minut zajmowały sceny z nieczytelnymi, słabo widocznymi mikroruchami. Brakowało pomysłów, które wzbogaciłyby widowisko, lepiej mogłyby być rozwiązane przejścia z przebraniem. Zabrakło dla mnie środków podnoszących widowiskowość pokazu (np. ognia, co nie znaczy oczywiście, że ogień był obowiązkowy, ale podaję niedrogi i prosty a efektowny przykład). Słabością było też niewystarczające oświetlenie, przez co czarne stroje w postępującej ciemności nie zagrały w końcowej części. Niemrawy początek i mało wyraziste zakończenie także zapisuję po stronie strat.

Najlepszy na placu okazał się zdecydowanie Jurewicz. Szczególnie na "pistoriusach", ale nie tylko. Był postacią kluczową, organizował uwagę, "trzymał" spektakl. Ciepłe słowa należą się gdyńskiemu muzykowi Maciejowi Szkudlarkowi, który debiutował w roli kompozytora muzyki teatralnej. "Masska" uruchomiła tęsknotę za teatrem plenerowym i teatrem zaangażowanym w Gdyni, a cały projekt godzien jest zauważenia jako siła środowiska skupionego wokół Ignaczak i Bocian. Teatr Gdynia Główna wygenerował sporą energię społeczną i na pewno wpisał się w naczelną ideę programu Lechstarter, czyli zrealizował pozytywne działanie w przestrzeni miejskiej.

A we mnie jeszcze brzmi dźwięk dzwoneczka, który zaskakująco okazał się priorytetowym wrażeniem. Nie wiem i nie dociekam dlaczego, ale cieszę się, że jest.

Piotr Wyszomirski
Gazeta Świętojańska
6 września 2017

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...