„Eksperyment" więzienny

czyli „Zakonnicy i wariaci" - 25. Gliwickie Spotkania Teatralne

Spektakl „Zakonnicy i wariaci" w wykonaniu Teatru Bez Nazwy budzi wiele emocji i zdecydowanie przełamuje pokutujące wśród współczesnego społeczeństwa stereotypy. Opowiadając o dramatycznych historiach bohaterów ten niecodzienny teatr porusza wrażliwe struny ludzkiej duszy. Uczy, wzrusza, uprzyjemnia - choć czyni to w specyficzny sposób.

Niezwykłe wydarzenie artystyczne odbywające się w ramach jubileuszowych, 25. Gliwickich Spotkań Teatralnych, miało miejsce w kameralnej salce, znajdującej się w podziemiach Aresztu Śledczego w Gliwicach nieprzypadkowo, gdyż aktorzy wchodzący w skład grupy teatralnej rekrutują się spośród osób osadzonych w tym zakładzie karnym. Ściany piwnicznego wnętrza zostały ozdobione obrazami przedstawiającymi poczet królów Polski, a minimalistyczna scenografia zawierała jedynie stół, taborety i białą szafkę, kryjącą kawę- stanowiącą rarytas- wspomnienie o zwykłym życiu, jakie można prowadzić za murami szpitala psychiatrycznego. Świat bohaterów został zredukowany do niewielkiej celi, a rzeczy będące dla osób wolnych i zdrowych czymś pospolitym i powszechnym urosły do rangi specjału, ambrozji, pokarmu bogów.

Spektakl „Zakonnicy i wariaci", którego autorem i reżyserem jest Adam Szymura, pracownik służby więziennej, opowiada o rozterkach zwykłych ludzi, na których życiowej drodze pojawiły się kłopoty, z którymi nie byli sobie w stanie sami poradzić. Sztuka luźno nawiązuje do dramatu Stanisława Ignacego Witkiewicza „Wariat i Zakonnica", lecz losy przedstawionych w niej postaci napisało samo życie, a poetycką formę nadał im opiekun grupy teatralnej. Bohaterowie obcując z innymi, chociaż zamknięci w małej celi, bądź szpitalnej sali, mają możliwość ponownej socjalizacji. Jeden z bohaterów, Roman, był niegdyś dyspozytorem na kolei, lecz po katastrofie, w której zginęła jego narzeczona Alicja, oszalał. Współtowarzysze twierdzą, że boi się powietrza, lecz to nie to go dręczy. Kiedy otwiera okno, docierają do niego odgłosy codziennego życia, słyszy sygnał karetki pędzącej do wypadku i budzą się w nim demony przeszłości niepozwalające mu na powrócenie do normalności, przepracowanie żałoby i rozpoczęcie nowego życia. Natomiast dzielący z nim pokój Mietek pracował w rzeźni, lecz pewnego dnia został zamknięty w chłodni na całą noc, a to wydarzenie zmieniło go tak, że finalnie trafił do szpitala psychiatrycznego. Każda z opowiadanych historii jest tragiczna, lecz nie beznadziejna, gdyż los bohaterów może się odmienić w dowolnej chwili. Ster życia spoczywa w ich rękach, natomiast opiekunowie- zakonnicy mają za zadanie pomóc im w osobistej transformacji. Historia jest prosta, lecz obfituje w refleksje i daje nadzieje na lepsze jutro.

„Teatr Bez Nazwy" działa w gliwickim Areszcie Śledczym od roku 2006. Jego założycielem jest Adam Szymura. W ciągu ośmiu lat działalności udało mu się stworzyć i zaprezentować osiem sztuk, co nie należało do łatwych zadań. Główną trudnością w realizowaniu spektakli teatralnych jest tymczasowość obsady i stała fluktuacja członków grupy. Osoby osadzone w areszcie znajdują się tam stosunkowo krótko, w przeciwieństwie do zwykłego więzienia. Aktorzy rekrutujący się spośród przebywających w zakładzie karnym podejmują się nie tylko wyzwania inscenizacji sztuk teatralnych, ponieważ uczestniczą również w wieczorkach poetyckich, recytując wiersze m.in. sławnych poetów np. Wisławy Szymborskiej. Jednakże należy pamiętać, że wszelkie podejmowane przez „Teatr Bez Nazwy" działania artystyczne stanowią przyczynek do refleksji, kontemplacji życia i stanowią pretekst do transformacji poglądów na sprawy związane z ludzkim losem i miejscem człowieka w świecie. Sam autor „Zakonników i wariatów" oraz opiekun grupy teatralnej przyznaje, że „każda tworzona tu sztuka powinna być iskrą do podjęcia refleksji i zadania sobie następujących pytań: Dlaczego tu jestem? Co mam zrobić, żeby już tu nigdy więcej nie wrócić?" Dodaje także, że spektakle tworzone są dla konkretnych osób, ponieważ zawsze w fabułę wplata wątki odnoszące się personalnie do pewnych cech osobniczych, niuanse związane ze zwyczajami lub dolegliwościami konkretnych wykonawców, bądź zdarzenia z życia aktorów.

Spektaklu „zakonnicy i wariaci" nie sposób oceniać w kategoriach estetycznych, porównując go do sztuk realizowanych przez wykwalifikowanych aktorów-zawodowców, parających się tym zawodem przez znakomitą większość swego życia. Być może wśród członków „Teatru Bez Nazwy" znajdują się nieoszlifowane talenty, które w innych okolicznościach mogłyby znaleźć miejsce wśród wielkiej rzeszy osób związanych z kulturą. Na uwagę i docenienie zasługuje postać zakonnika Izydora, dysponującego fantastycznym głosem oraz charyzmatyczna kreacja Mietka. 

Zaprezentowany spektakl jest niesamowity nie tyle z powodu miejsca wystawiania i procedury, jakiej zostali poddani widzowie odwiedzający areszt (zostawienie dokumentów oraz telefonów w dyżurce przed wejściem na teren aresztu, rewizja osobista), ale głównie ze względu na aktorów. Ludzie dotąd niezwiązani z teatrem podjęli wyzwanie, które dla wielu wydaje się nie do zrealizowania. Co więcej, wywiązali się z niego koncertowo. Teatr więzienny (czyż taka nazwa wydaje się uprawniona?) to cenna inicjatywa. Adam Szymura stworzył niezwykle istotną przestrzeń dialogu, dokonując zarazem swoistego odczarowania mitu o więźniach przebywających w areszcie. Ukazując ich wrażliwość i pasje zdetronizował negatywne stereotypy dominujące w mediach masowych.

Magdalena Mikrut-Majeranek
Dziennik Teatralny Katowice
14 maja 2014

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia