Europejski eintopf

"Europa" - reż. Janiusz Kica - Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy

Oparty na tekstach czworga dramaturgów różnych narodowości spektakl jest poszukiwaniem odpowiedzi na pytanie, czym jest współczesna zintegrowana Europa.

Przed nami biała przestrzeń - podłoga i dwie ustawione pod kątem 90 stopni ściany. W kącie stos ciemnoniebieskich tapet, kubły z farbą i wałki malarskie na długich trzonkach. Kilka krzątających się osób zagospodarowuje tę przestrzeń. Urządza jakieś biuro. Potem należące do różnych społeczności postaci prezentują swoje historie.

Towarzysząca początkowej krzątaninie pełna niepokoju muzyka japońskiego kompozytora Yuna Miyake, pochodząca z filmu Wima Wendersa "Pina Bausch", doskonale oddaje klimat radosnego podniecenia, związanego z urządzaniem się na tej wspólnej przestrzeni. Choć uważnie się wsłuchując, można wyłowić z niej i nuty zwiastujące niepokój. Charakterystyczne dla tego kompozytora nerwowo szarpane struny instrumentów smyczkowych budują nerwowe napięcie, zapowiadają dysonanse zdarzeń. Dźwięki te pozostają w opozycji do bardzo harmonijnego hymnu Unii Europejskiej, który śpiewają postaci na początku i na końcu spektaklu. Agresywność unijnego wdzierania się w autonomiczny świat przyłączonych do europejskiej społeczności nacji, symbolizuje rozlegający się między poszczególnymi scenami sygnał alarmowy.

W miarę biegu akcji ściany i podłoga są przez postaci sukcesywnie pokrywane błękitem. Aż do całkowitego zaniebieszczenia. W tej ujednoliconej kolorystycznie przestrzeni muszą koegzystować przedstawiciele różnych nacji i wyznań. Ludzie z traumą po wojnie w byłej Jugosławii, Pakistańczycy, którzy przebyli bardzo trudną drogę, zanim trafili do Wielkiej Brytanii, gdzie teraz, choć przez rząd tolerowani, przez rdzenną ludność traktowani są jak zło konieczne; Polacy ze swoim mistycznym postrzeganiem świata i Niemcy z poczuciem krzywdy za dorastanie po wschodniej stronie.

W spektaklu pojawiają się znamienne dla historii Europy daty, przypominające o Praskiej Wiośnie czy obaleniu Muru Berlińskiego, a więc o tym, co ludzi do niedawna dzieliło, a kto wie, czy nie dzieli do dziś

Pokazane są tu poszczególne narody ze swoimi traumami. Okazuje się, że nie można oderwać ludzi od ich korzeni, administracyjnie wymazać krzywdy, żalów, pretensji i zmontować jednej szczęśliwej społeczności. Różnice etniczne i religijne są zbyt duże, żeby z narodów o tak różnej historii stworzyć jedno wielkie rajskie społeczeństwo. Spektakl wykazuje, że cała idea Unii jest fikcją, a przyznawanie grantów często tylko marnowaniem wcześniej wyciąganych od państw członkowskich pieniędzy na kompletnie absurdalne, nikomu niepotrzebne działania.

Jest tu wiele odwołań do europejskiej literatury, poruszającej współczesne problemy narodowościowe. Zwłaszcza do Miljenko Jergovica.

Na usytuowanym z boku ekranie oglądamy odbicie tego, co dzieje się na scenie z innej perspektywy, jakby w krzywym zwierciadle, przypominającym chwilami lustro z czołówki filmu "Kabaret". Szczególnie widoczne, kiedy na scenie pojawiają się urzędnicy w nieskazitelnie skrojonych garniturach.

W tej kojarzącej się z niebiańskim błękitem Europie nie ma np. miejsca dla uciekinierów z Syrii. Kiedy kolorowa dziewczyna, przebijając niebieską ścianę ucieka z tego pseudo raju, na ekranie oglądamy sfilmowanych na europejskich ulicach bezdomnych

Bo jedynym wspólnym mianownikiem dla całej Europy jest pieniądz. Odzwierciedla tę prawdę popłoch, w jaki wpadają bohaterowie, kiedy jedna z postaci podpala na scenie banknot.

Najciekawiej, w dużej mierze dzięki znakomicie napisanemu tekstowi Małgorzaty Sikorskiej- Miszczuk, prezentują się w tej inscenizacji aktorzy polscy. Zwłaszcza Małgorzata Trofimiuk. Jej bohaterka rozpaczliwie poszukuje swej narodowej tożsamości, wykorzystując do tego genetykę. Od wyniku badań uzależnione jest bowiem to, czy otrzyma środki unijne na zabieg powiększenia biustu. Tekst i zabawny, i bogaty w przesłania, ale sposób, w jaki aktorka go interpretuje to szczyty subtelnego komizmu graniczącego z groteską, absurdem, ale i głęboką refleksją nad losem unijnych pieniędzy

Oryginalnie wypada też na tle innych Jerzy Pożarowski, którego postać wnosi do spektaklu warstwę metafizyczną. Poprzez symbole zaczerpnięte z tarota wieszczy przyszłość poszczególnym narodom. Niestety, niezbyt optymistyczną.

Anita Nowak
Teatr dla Was
16 października 2013

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia