Europejski teatr udaje rebelię

"Persona. Tryptyk Marilyn" - reż. Krystian Lupa - Teatr Dramatyczny w Warszawie

Laureaci 11. Europejskiej Nagrody "Nowe Rzeczywistości Teatralne" to według kapituły europejskiego konkursu ci, którzy odnawiają oblicze i język współczesnego teatru. Ich gesty wydają się jednak wtórne i fałszywe w porównaniu z prowokacyjnie teatralnymi poszukiwaniami Krystiana Lupy.

Stanu światowej kinematografii nie mierzy się Oscarami. Europejskich scen także nie powinno się więc pewnie oceniać na podstawie decyzji kapituły Europejskiej Nagrody Teatralnej (Premio Europa per il Teatro, czyli PET) zwanej teatralnym Oscarem. W innym przypadku i tak nadużywane hasło "kryzys" trzeba by rozciągnąć także na tę dziedzinę.

Zakończony we Wrocławiu festiwal, na którym prezentowano prace laureatów, był rozczarowaniem zarówno dla publiczności "z miasta", jak i dla międzynarodowego grona ekspertów. Poziom prac reżyserów uhonorowanych wyróżnieniem Nowe Teatralne Rzeczywistości i towarzyszące im skandale przysłoniły to, że nagroda "mistrzowska" - za całokształt twórczości - trafiła do rąk Krystiana Lupy. Niespodziewanie okazało się, że największym wydarzeniem nie jest próba otwarta nowego projektu polskiego reżysera ("Persona. Tryptyk. Marilyn."), ale "afera homarowa". Ćwiartowane homary i podtapiane chomiki ze spektakli/performance\'ów Rodrigo Garc~i (którego obrońcy praw zwierząt będą próbowali postawić przed sądem) zepchnęły na dalszy plan dyskusje artystyczne.

A może określenie "artystyczny" w ogóle tu już nie pasuje? Laureaci Rzeczywistości najchętniej zajmują się właśnie rzeczywistością. Nie jako przedmiotem badań. Jako narzędziem. Tak jak w ubiegłych wiekach, aby dotknąć "prawdy", tworzono gabinety osobliwości z dwugłowymi cielętami i embrionami syjamskich bliźniaków (dziś ta idea powraca w kontrowersyjnych wystawach spreparowanych ciał Gunthera von Hagensa), tak w premiowanym przez organizatorów PET teatrze autentyczny, mocny przekaz uzyskuje się jedynie przez wprowadzenie na scenę konkretu, realności, mięsistego faktu.

W spektaklach Garc~i "Wypadki (Zabić, by zjeść)" i "Rozsyp moje prochy nad Mickeyem) - śmierci i cierpienia zwierząt. W "Tych dzikich ciemnościach" Pippa Delbono - kalekich ciał współczesnych odmieńców, osób z zespołem Downa, olbrzymek i chudzielców wystawionych na pokaz jak w cyrku czy filmach Felliniego. W "Sunken Red" Guy Cassiersa - biograficzna historia dzieciństwa w japońskim obozie jenieckim.

Przełamanie teatralnej iluzji, zerwanie z "udawactwem" - to hasło powtarzane od momentu pojawienia się przed stu laty pierwszych ruchów awangardowych. Od tego czasu gesty zacierania czy podważania granic między sztuką a rzeczywistością niezmiennie powtarzają się w teatrze politycznym, postdramatycznym, terapeutycznym, postmodernistycznym, zaangażowanym. Współcześni reżyserzy nie odkrywają nowych idiomów, nie otwierają nowych przestrzeni, sięgając po "nagą realność". Do obsługi "rzeczywistości" na scenie mają co najwyżej bardziej zaawansowane technologie niż np. futuryści, którym marzyły się balety motocykli czy samolotów (dziś wyświetliliby zapewne wideoprojekcję takiego wydarzenia). Kamery, mikrofony, ekrany, syntezatory. Co z nimi robią? Niepokojąco mało.

W spektaklach laureatów uderzał formalizm i fałsz. "Autentyzm" na scenie wydawał się w ich wersji dojmująco "nieautentyczny". Rezygnując z teatralnej iluzji, nie zaproponowali niczego więcej. Garc~a przyznał się do tego zresztą. W instalacji "Pies" usmarowanemu bitą śmietaną aktorowi włożył w usta monolog: "Nie umiem malować, nie mam talentów literackich - zostanę artystą teatralnym. Tu wystarczy robić rzeczy wyraziste, zeszmacić się albo obnosić z własną depresją".

Na tym tle "Persona" Krystiana Lupy wydaje się szokująco nowatorska. Choć pełno w niej stałych chwytów reżysera, choć niektóre sceny wydają się prostą kontynuacją poszukiwań z "Factory 2" czy "Zaratustry", choć temat "celebryci jako ofiary" przewija się ostatnio niemal przez wszystkie sceny w kraju, spektakl o fenomenie Marilyn Monroe pozostaje bardziej świeży, odważny i bezkompromisowy niż najbardziej szalone pomysły Garc~i.

Nie tylko dlatego, że wielopoziomowość stale obecna w przedstawieniach Lupy osiągnęła tu kolejne ekstremum. Fascynujące jest oglądać, jak rozchełstana, zamknięta w pustej hali na brudnym barłogu Marilyn (Sandra Korzeniak) balansuje między „aktorką grającą Marilyn”, „aktorką grającą aktorkę mającą grać Marilyn”, „Marylin grającą Gruszeńkę z »Braci Karamazow «”, „aktorką prywatną”, „Marilyn odgrywającą przed psychoanalitykiem swój własny medialny wizerunek”.

Chodzi jednak także o odwagę pozostania przy teatralnych środkach. Zamiast negować reprezentację, pozować na rebelianta, udawać, że "no to teraz pokażemy wam prawdę", Lupa obnaża sam proces piętrzenia się fałszu, złudzeń i iluzji. Teatralnej, kulturowej, międzyludzkiej. Reżyser, dopuszczając publiczność do próby, zgodził się na pokazanie, jak bardzo teatralne, wystudiowane, do bólu "wyreżyserowane" i "nieprawdziwe" są jego dzieła. Jak wielka jest jego rola jako reżysera demiurga, jak kategorycznie i brutalnie steruje swoimi aktorami. I jakie porażki ponosi.

- Maszyna, która nie działa, jest być może ciekawsza od maszyny sprawnej - powtarza Lupa swoim studentom. Maszyna Lupy nawet przed zakończeniem montażu wyprzedza o parę długości zwolenników krwawej prawdy.

13. Europejska Nagroda Teatralna, 11. Europejska Nagroda "Nowe Rzeczywistości Teatralne", Wrocław 31 marca - 5 kwietnia.

Premiera "Persona. Tryptyk Marilyn", 18 kwietnia, Teatr Dramatyczny w Warszawie
(zs)

Joanna Derkaczew
Gazeta Wyborcza
8 kwietnia 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...