Faceci w rajtuzach
Spektaklem 'Kiss me, Kate' gdyński Teatr Muzyczny znów pokazał, co potrafi. A potrafi rozbawić widza do łez inscenizacją klasycznego musicalu w konwencji szalonej błazenady. Najnowsza premiera Muzycznego to dobra propozycja na zbliżający się karnawał.Oficjalną premierę 'Kiss me, Kate', jednego z najpopularniejszych musicali Cole'a Portera, zaplanowano na sobotę, ale ze względu na żałobę po tragedii w kopalni Halemba została odwołana. Tym samym uczestnikami mniej oficjalnej premiery była tzw. zwykła publiczność, która kupiła bilety na spektakl niedzielny. Nie sądzę, by ktoś wyszedł z teatru niezadowolony. Przy założeniu, że uczestniczymy w wydarzeniu czysto rozrywkowym, które nie aspiruje do rangi ambitnego przedsięwzięcia artystycznego i raczej nie pobudzi nas intelektualnie, zabawa gwarantowana. Oparty na szekspirowskim 'Poskromieniu złośnicy' musical 'Kiss me, Kate', w którym znajdziemy wszystkie składniki najlepszych receptur tego gatunku (wpadające w ucho kompozycje, efektowne sceny zbiorowe, czytelnie zarysowane charaktery, wyraźne konflikty i happy end oczywiście), ma swój rytm i dynamikę. Teatr Muzyczny pokazał wszystko, co ma najlepszego: roztańczony i dobrze przygotowany wokalnie zespół, popisy stepu i zapał młodych aktorów. Co chwila publiczność jest zaskakiwana dowcipnymi pomysłami inscenizacyjnymi. Może nie są zbyt wyszukane, za to bawią do łez. Nie sposób nie skojarzyć spektaklu w reżyserii Macieja Korwina (znać rękę realizatora świetnie czującego się w konwencji buffo) z błazeńskimi komediami filmowymi Mela Brooksa. Analogie z 'Facetami w rajtuzach' (choćby ze względu na kostiumologiczne pomysły Jerzego Rudzkiego) pojawiają się - rzecz jasna - w pierwszej kolejności. W wyczarowanym na deskach Muzycznego bajkowym świecie akcja rozgrywa się w dwóch planach: za kulisami amerykańskiego teatru wystawiającego 'Poskromienie złośnicy' i na jego scenie, gdzie w trakcie sztuki Szekspira rzeczywistość przeplata się z literacką fikcją. Baśniowe są i kostiumy, i celowo ocierająca się o kicz scenografia. W tej sztuce każdy natrząsa się z każdego. Występujący w głównej roli Rafał Ostrowski (Fred Graham, dyrektor teatru) może nie poraża możliwościami wokalnymi, za to do roli dyrektora Grahama i szekspirowskiego Petrukia pasuje jak ulał - znakomicie odnajduje się w roli amanta i stylu totalnej błazenady. Partneruje mu Alicja Ostrowska (Lilli, była żona Grahama, szekspirowska Katarzyna) obdarzona świetnym głosem i scenicznym temperamentem. Ktoś powie, że 'Kiss me, Kate' to tylko baśń dla dorosłych. Ale kto z nas nie kocha bajek? 'Kiss me, Kate' w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Muzyka i teksty piosenek: Cole Porter, libretto: Samuel i Bella Spewack, przekład: Małgorzata Ryś, kierownictwo muzyczne: Dariusz Różankiewicz, reżyseria: Maciej Korwin przy współpracy Bernarda Szyca, scenografia: Jerzy Rudzki, choreografia: Joanna Semeńczuk, układy stepowane: Jacek Wester, ruch sceniczny: Bernard Szyc, przygotowanie wokalne: Renia Gosławska. Występują: Rafał Ostrowski, Alicja Piotrowska, Karolina Trębacz, Tomasz Bacajewski, Bernard Szyc, Tomasz Gregor, Andrzej Śledź i inni. Kolejne spektakle: 29, 30 listopada godz. 19. Ceny biletów: 48-60 zł.