Fallaci i statyści

"Apokalipsa" - reż. Michał Borczuch - Nowy Teatr w Warszawie

"Apokalipsa" Michała Borczucha w Teatrze Nowym rości sobie pretensje do wszystkiego. Są tu modlitwy i orgie, wilkołaki i wampiry, celebryci z Felliniego i naturszczycy z Pasoliniego. Ale, jak to z pretensjami bywa, efekt jest pretensjonalny.

Po rozwlekłej, trudnej do wytrzymania scenie ostatniego wywiadu Piera Paola Pasoliniego (Krzysztof Zarzecki) z Furio Colombo (znowu manieryczny Marek Kalita) wybucha gejzer niedopasowanych do siebie sekwencji. Dramaturg przedstawienia Tomasz Śpiewak miesza porządki i światy. Efekciarska sytuacja z planu filmowego sąsiaduje z nawiązującym do teatru Lupy, onirycznym, pięknie zainscenizowanym wątkiem przechodzenia nagiego fantomu Pasoliniego w ducha postaci z jego kina (dobra rola Sebastiana Łacha) i z protekcjonalnie pokazaną historią fotografa Kevina Cartera (Jacek Poniedziałek). W tym szaleństwie nie ma metody, jest natomiast gigantomania Pasoliniego i twórczy apetyt Oriany Fallaci. I właśnie Halina Rasiakówna jako pisarka tworzy kreację, dzięki której chwilami "Apokalipsa" sięga wielkości. Od Rasiakówny nie można oderwać wzroku. Oriana kobieca i męska, chora w zdrowym ciele, zbuntowana i wściekła. "Ewangelia według świętego Mateusza" według Fallaci to księga plugastwa, wyzysku i żądzy władzy, to wąsy Wałęsy, arafatka Arafata i niewysłane listy do nienarodzonych dzieci. Apokalipsa świecka i ludzka. Przerabiamy ją Codziennie.

Łukasz Maciejewski
Wprost
14 października 2014

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia