FELIETONY

Więcej Wyspiańskiego!

Kiedy zastanawiam się, kogo brakuje Krakowowi XXI wieku, dochodzę do wniosku, że takich postaci jak Stanisław Wyspiański. Równie wybitnych i sprawnych w dramaturgii, jak i w rzemiośle scenograficznym, malarskim, architektonicznym.

Tak jak on obytych w świecie, przywożących do Krakowa najlepsze wzorce, prądy, trendy, jakimi karmi się zawsze aktualna Sztuka. Ludzi, którzy nie wahają się rzucić wyzwania tutejszym dogmatom i świętościom, jak choćby on przed stu laty, gdy przedstawiał swoją imponującą rozmachem koncepcję przebudowy Wzgórza Wawelskiego.

Szkoda, że jak dotąd nasz kraj nie zdołał wypromować tego artysty w świecie tak skutecznie, jak choćby Anglicy Craiga czy Francuzi Antoine\'a. Ale jako wielbiciel jego wizji i dokonań przez dłuższy czas nie mogłem opędzić się od wrażenia, że i Kraków, z którym postać Wyspiańskiego związana jest przecież nierozerwalnie, jakoś nie chce bądź nie potrafi przypominać o nim współczesnym pokoleniom. Owszem, niekorzystne wrażenie zatarło mi ostatnio otwarcie Pawilonu Wyspiańskiego, czekam na kulminację obchodów Festiwalu Wyspiański 2007, wciąż jednak przeszkadza mi pewien geograficzny detal, którego minimalny rozmiar pokazuje, jak miasto na przestrzeni lat pamiętało o tej postaci.

Ten detal to maleńka uliczka Wyspiańskiego, skądinąd piękna, otoczona willami, położona między ulicami Grottgera a Kazimierza Wielkiego. Ilekroć patrzę na plan miasta i widzę jej ledwie centymetrowy, maciupeńki ogryzek, myślę, że to stanowczo za mało. Za mało Wyspiańskiego w moim Krakowie.

Rafał Romanowski
Gazeta Wyborcza Kraków
31 sierpnia 2007

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia