Festiwal Dialog-Wrocław: Teatr jest utopią

rozmowa z Ivo van Hove\'m

- Jestem tylko reżyserem, nie moralistą. Mogę pokazywać głębię pewnych zjawisk, wskazywać kierunki, w jakich się poruszamy, ale nie mówię: uwaga, robimy źle! - mówi Ivo van Hove*, reżyser "Tragedii rzymskich"

Ivo van Hove połączył w jedną całość trzy dramaty Szekspira ("Koriolana", "Juliusza Cezara" i "Antoniusza i Kleopatrę") i w sześciogodzinnym spektaklu stworzył z nich multimedialne widowisko o mechanizmach władzy. Widzowie nie muszą siedzieć w fotelach: mogą korzystać z internetu, zamawiać napoje w barach otaczających scenę, swobodnie spacerować 

Katarzyna Kamińska: Co łączy dzisiejszych polityków z rzymskimi bohaterami Szekspira?

Ivo van Hove: - Każdą sztukę staram się czytać tak, jakby została napisana wczoraj, chcę rozumieć ją w kontekście dzisiejszych czasów. Na początku planowałem wystawić jedynie "Antoniusza i Kleopatrę", ale odnalazłem jej związki z "Juliuszem Cezarem". Na końcu poznałem "Koriolana", który w teatrze holenderskim jest praktycznie nieobecny. Te trzy tragedie łączy motyw polityków i ich moralnej dwuznaczności. Punktem wyjścia, zgodnym zresztą z moim osobistym przekonaniem, była myśl, że każdy polityk na początku swojej działalności ma dobre intencje. Każdy polityk wierzy, że może stworzyć społeczeństwo na nowo, ulepszyć je. Myślę, że tak było nawet w przypadku nawet Saddama Husajna. Zacząłem wierzyć moim bohaterom, choć oczywiście później popełniają straszliwe błędy i barbarzyńskie zbrodnie - jak choćby Brutus. Szekspir już w XVII wieku opisał coś, co jest bardzo współczesne i ludzkie zarazem - dobro i zło są jak rewers i awers tej samej monety.

"Ktoś kto chce mówić tylko prawdę, stoi poza areną polityczną (...)" - pisze Hannah Arendt, a pan powołuje się na jej słowa, mówiąc o swoim spektaklu. Czy dobre intencje mogą iść w parze z niemożnością mówienia prawdy?

- Prawda jest po prostu prawdą. Nie można jej zmienić. A polityka to sztuka konsensusu. Arendt twierdzi, że konsensus jest pozytywny, twórczy. My myślimy o nim w cyniczny sposób, ale moim zdaniem polega on na tym, że dwoje ludzi spotyka się, słucha siebie nawzajem i tworzy jakąś nową ideę. Nie chodzi o spotykanie się gdzieś pośrodku. To kwintesencja polityki.

Imitacja to najnudniejsza rzecz, jaka może się przydarzyć na scenie - powiedział Pan w jednym z wywiadów.

- Teatr nie ma odzwierciedlać życia, to jakieś nieporozumienie. Tym zajmują się media, to one mówią nam wprost, co dzieje się w świecie. Choć, oczywiście, to także jest pewna iluzja, wycinek. Siłą teatru jest pokazywanie tego, czego nie ma, tego, jak nasze życie mogłoby wyglądać; utopii. To jak w "Makbecie", który jest zbiorem życiowych koszmarów.

Media są zwierciadłem rzeczywistości, jednak często używa ich Pan w swoich spektaklach. W "Tragediach rzymskich" wyświetlane są newsy dotyczące działań bohaterów, ich samych częściowo obserwujemy na olbrzymich ekranach.

- Teatr jest jak gąbka - absorbuje wszystko, co nas otacza, teraz jest czas wideo, w latach 70. korzystał ze sztuki performance. Wszystkie nowości przenikają do niego, on je podkrada i zamienia w nową jakość. 

W tej produkcji użycie mediów jest oczywiste, bo każdy dzisiejszy polityk używa mediów. To nie jest oderwane od naszego życia - jestem pewien, że nawet teraz, będąc w hotelowej kawiarni, jesteśmy filmowani. Gdybym teraz Panią zabił, to zostałoby nagrane. Nasz świat jest zdominowany przez media. Ważną inspiracją były dla mnie tzw. taśmy Woutera Bosa. Holenderski minister finansów filmował siebie w czasie, kiedy rozmyślał nad sprawami państwowymi, pokazywał swoje wątpliwości. To bardzo skojarzyło mi się z postacią Brutusa.

Nie ma Pan pokusy, by stanąć po którejś ze stron?

- Nigdy nie oceniam, jestem tylko reżyserem teatralnym, nie moralistą. Mogę pokazywać głębię pewnych zjawisk, mogę wskazywać kierunki, w jakich się poruszamy, ale nie mówię: uwaga, robimy źle! Zadaję pytania, często wątpię. Teatr powinien być zbudowany na paradoksie, nie moralizowaniu, bo wtedy jest nudny. Gdybym oceniał, chciał coś zmieniać, musiałbym zostać politykiem.

*Ivo van Hove - urodzony w Belgii jeden z najważniejszych twórców europejskiego teatru, także reżyser operowy. Kieruje holenderskim teatrem Toneelgroep Amsterdam 

"Tragedie rzymskie" zobaczymy w czwartek o godz. 18 w Wytwórni Filmów Fabularnych; bilety po 35 i 70 zł

Rozmawiała Katarzyna Kamińska
Gazeta Wyborcza Wrocław
15 października 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...