Festiwal dla ludzi

rozmowa z Mirosławem Neinertem

Rozmowa z Mirosławem Neinertem, dyrektorem artystycznym Katowickiego Karnawału Komedii i Teatru Korez w Katowicach z okazji inauguracji II Katowickiego Karnawału Komedii

Marta Odziomek: Proszę nam przypomnieć, jak to się wszystko zaczęło? Jak narodził się pomysł Katowickiego Karnawału Komedii?

Mirosław Neinert: Jak Pani wiadomo, Teatr Korez od dziesięciu lat organizuje w każde wakacje Letni Ogród Teatralny. I tak sobie pomyślałem kilka lat temu, że dobrze by było, gdyby również zimą odbywał się festiwal lekki i przyjemny, zbliżony klimatem do LOTu. Spotkałem się więc z prezydentem Katowic Piotrem Uszokiem, który chętnie ów pomysł zaaprobował. Przygotowania do pierwszej edycji trwały dwa lata. W międzyczasie do współpracy między Teatrem Korez i miastem Katowice dołączył Teatr Śląski w Katowicach. Początkowo festiwal miał się nazywać FaFiK, czyli Festiwal Farsy i Komedii, ale potem nazwa ewoluowała w stronę dobrze już znanego wszystkim Katowickiego Karnawału Komedii. Dobrze rozpoznawalnym znakiem KKK jest również plakat, na którym co roku prezentowany jest przedstawiciel jakiegoś zawodu. Chcemy przez to podkreślić, że nasz festiwal jest przede wszystkim festiwalem dla zwyczajnych ludzi. W tamtym roku swojej twarzy użyczył nam górnik, który był bardzo dumny z tego, że mógł swoim wizerunkiem promować festiwal teatralny. W tym roku jest to prawdziwa pielęgniarka o pięknym uśmiechu. Nie wiem jeszcze, jaki zawód będzie prezentowany w przyszłym roku. Być może widzowie nam coś podpowiedzą.

M.O.: Czy formuła festiwalu uległa zmianie? Przypomnijmy, że w tamtym roku to publiczność wybierała dwa najlepsze spektakle.

M.N.: Formuła Katowickiego Karnawału Komedii pozostaje niezmienna. Ja niespecjalnie lubię festiwale ze specjalnie zapraszanymi na tę okoliczność jurorami i ważnymi nagrodami. W związku z tym na naszym festiwalu jest tylko nagroda publiczności dla małego i dużego spektaklu. Zwycięskie spektakle dostają w nagrodę piękną, ręcznie zdobioną maskę wenecką. W tym roku przewidziano również nagrodę dla publiczności. Jedna osoba, która weźmie udział w głosowaniu będzie miała szansę wygrać na cały weekend mercedesa z pełnym bakiem.

M.O.: Kto wspomaga finansowo i organizacyjnie II Katowicki Karnawał Komedii?

M.N.: Niemal w całości, tak jak w roku ubiegłym, festiwal finansuje miasto Katowice. W tym roku do sponsorów dołączyli: ING Bank Śląski i Mercedes-Benz Sosnowiec. Do stałych przyjaciół festiwalu należą Polski Koncern Energetyczny i Business Consulting oraz od tej edycji Koksownia "Przyjaźń".
Jeśli chodzi o kwestie związane z organizacją festiwalu, to robią go tak naprawdę cztery osoby, które sprawdziły się podczas pierwszej edycji festiwalu. Są to: Agnieszka Rybicka, Agnieszka Astaszow, Bogusław Jasiok, no i ja.

M.O.: Jakimi kryteriami kierowali się Państwo przy doborze spektakli?

M.N.: Mam kryteria, którymi od lat kieruję się, dobierając sztuki na Letni Ogród Teatralny czy też układając repertuar dla Teatru Korez. Są to dwa podstawowe kryteria: żeby było i śmiesznie, i inteligentnie.

Nie mam też obaw, jeśli chodzi o prezentowanie fars. Farsa jest taką siłą napędową teatru i daje publiczności to, co lubi najbardziej, czyli śmiech. Uważam, że dobrze zrobiona farsa to gwarancja sukcesu. Zresztą w repertuarze II KKK znajdują się nie tylko farsy. Trudno o monodramach Jana Peszka i Bronisława Wrocławskiego powiedzieć, że są to farsy. "Scenariusz dla nieistniejącego, lecz możliwego aktora instrumentalnego" jest głęboko filozoficznym traktatem o muzyce, teatrze i życiu, zaś "Czołem wbijając gwoździe w podłogę" to gorzki tekst mówiący o dość bolesnych rzeczach. Natomiast są to spektakle zrobione w ten sposób, że ludzie - chcąc nie chcąc - wybuchają śmiechem.

M.O.: Jest spektakl podczas tej edycji, którego specjalnie Pan oczekuje?

M.N.: Czekam na przedstawienie legnickiego Teatru im. Modrzejewskiej pt. "Sami". Spektakl wygrał na ostatnim Festiwalu Komedii "Talia" w Tarnowie. Katarzyna Dworak i Paweł Wolak - twórcy spektaklu, którzy są zarówno reżyserami, jak i aktorami pochodzą ze Śląska i zastanawiam się, czy w jakiś sposób wykorzystali ten śląski humor podczas realizacji spektaklu. Ciekaw jestem również monodramu "Cavewoman", w którym występuje Hanna Śleszyńska, aktorka którą bardzo cenię i lubię. Ta kobieta to takie "zwierzę teatralne" i gdyby urodziła się w Stanach Zjednoczonych, to byłaby pewnie drugą Lizą Minelli. Mam również duże oczekiwania co do "Franka V. Komedii Bankierskiej", rzadko realizowanej sztuki muzycznej autorstwa Friedricha Dürrenmatta. No i oczywiście interesuje mnie premiera spektaklu "Trzy po trzy" w Teatrze Śląskim w reżyserii Rudolfa Zioło. Spektakl powstał na podstawie tekstu Aleksandra Fredry, ojca polskiej komedii, więc z pewnością bez śmiechu na sali się nie obejdzie.

M.O.: Dziękuję za rozmowę.

Marta Odziomek
Dziennik Teatralny Katowice
10 stycznia 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia