Festiwal Interpretacje

To ekspresyjny teatr i zawsze wielkie emocje.

Gdy w 1998 roku "Interpretacje" odbywały się pierwszy raz, towarzyszyło im ogromne zainteresowanie; i publiczności, i młodych reżyserów, którzy nie bardzo mieli gdzie się ze sobą (w sztuce, rzecz jasna) konfrontować. Od tamtej pory festiwali w Polsce przybyło, a widzowie mają możliwość oglądania znacznie większej liczby przedstawień spoza regionu. Mogłoby się więc wydawać, że katowicki festiwal nie ma już takiej siły oddziaływania jak kiedyś. Kto tak sądzi, jest w błędzie - pisze Henryka Wach-Malicka w Polsce Dzienniku Zachodnim.

Nie było jeszcze takiej edycji Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje", po której (a czasem nawet "przed którą") nie spierano się o dobór tytułów. Co, nawiasem mówiąc, zawsze cieszy, bo jak zwykł mawiać Jacek Sieradzki - wieloletni dyrektor artystyczny katowickiego festiwalu: "Przedstawienie, o którym widzowie dyskutują do pierwszej krwi, z definicji jest przedstawieniem interesującym". Warto przypomnieć, że w czasie 15 edycji "Interpretacji" (właśnie obchodzimy jubileusz) mieliśmy okazję dyskutować aż 105 razy, tyle bowiem spektakli przewinęło się przez festiwalową scenę.

Gdy w 1998 roku "Interpretacje" odbywały się pierwszy raz, towarzyszyło im ogromne zainteresowanie; i publiczności, i młodych reżyserów, którzy nie bardzo mieli gdzie się ze sobą (w sztuce, rzecz jasna) konfrontować. Od tamtej pory festiwali w Polsce przybyło, a widzowie mają możliwość oglądania znacznie większej liczby przedstawień spoza regionu. Mogłoby się więc wydawać, że katowicki festiwal nie ma już takiej siły oddziaływania jak kiedyś.

Kto tak sądzi, jest w błędzie.

Spektakle wciąż biją rekordy popularności, choć nie zawsze występują w nich gwiazdy, a niektórzy reżyserzy są dopiero w dołkach startowych. Dla nich zaproszenie na katowicki festiwal wciąż jest wyróżnieniem.

Ewelina Marciniak [na zdjęciu] - reżyserka "Zbrodni" według Witolda Gombrowicza w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej, którą zobaczymy jako pierwszą w tegorocznym konkursie, przyjęła wiadomość o zakwalifikowaniu jej spektaklu z satysfakcją.

- Wystąpić na "Interpretacjach" to po prostu prestiż! - mówi. - Dla mnie, dla aktorów i dla wszystkich realizatorów. Bardzo się z tej nominacji ucieszyłam, bardzo. To ważny sprawdzian. Choć zapowiada mi się niezła trzydniówka, bo 8 marca, w Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu odbędzie się premiera "Bohaterek" Michała Buszewicza, w mojej reżyserii, następnego dnia pierwsze, zawsze ważne dla zespołu, przedstawienie, a już w niedzielę - "Zbrodnia" w Katowicach. Z drugiej strony takie nagromadzenie emocji jest fantastyczne - dodaje reżyserka.

Zuzanna Paląk reprezentuje w naszej dwuosobowej sondzie widzów i... też niecierpliwie czeka na festiwal...

- Można powiedzieć, że ja z "Interpretacjami" dojrzewałam - wspomina. - Gdy się zaczynały, kończyłam liceum i strasznie byłam głodna ekspresyjnego i, koniecznie, nietradycyjnego teatru. Żeby było jak najdziwniej i szokująco. Często zresztą było. Młodzi reżyserzy mówili moim językiem i o moich sprawach, więc podobało mi się wszystko, że tak powiem "jak leci". Majstrowałam nawet przy gazetach festiwalowych, co było dodatkową atrakcją. Potem nie byłam już tak bezkrytyczna i dziś oglądam spektakle z większą znajomością rzeczy, dokonując wyborów. Ale nauczyłam się rozumieć teatr, między innymi, właśnie na katowickim festiwalu

Henryka Wach-Malicka
Polska Dziennik Zachodni
7 marca 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia