Festiwal jak aktorskie wesele

4.Międzynarodowy Festiwal Szkół Teatralnych Warszawa, 24 - 30 czerwca 2007

Dobiega końca Międzynarodowy Festiwal Szkół Teatralnych. Huragan braw dostały m.in. węgierska "Noc listopadowa" i rosyjski "Wiśniowy sad". Dziś poznamy zwycięzcę festiwalu. O tym, kto nim zostanie, zdecyduje jury, któremu przewodniczy Piotr Adamczyk.

Przez tydzień obejrzeliśmy13 przedstawień konkursowych z Europy Środkowej, USA, Meksyku czy Izraela. Huragan braw dostały m.in. węgierska "Noc listopadowa" i rosyjski "Wiśniowy sad". Dziś zobaczyć można jeszcze pozakonkursowy pokaz spektaklu "Usta pełne ptaków". To dyplom studentów IV roku warszawskiej Akademii Teatralnej w reżyserii Pawła Szkotaka.

Izabela Szymańska: Już zaczynamy, tylko wyjmę dyktafon. 

Piotr Adamczyk: Jakby co, to ja też mam. Czasami nagrywam fragmenty spektakli.

Widziałam na "Nocy listopadowej" studentów z Węgier. Dlaczego to robisz? 

- Każde przedstawienie to inna interpretacja, język, lubię to.

Nie przeszkadza ci, że spektakle na tym festiwalu nie są tłumaczone? 

- Tu co innego ma przemawiać. Oczywiście teatr to słowo, ale nie tylko. To emocja, wiarygodność. Poza tym wiele pokazywanych tu sztuk jest znanych. Ten festiwal robiony jest po to, żeby publiczność mogła zobaczyć je w wykonaniu studentów z różnych państw, właśnie w różnych językach. Mieliśmy okazję widzieć słowackie przedstawienie "Wesela", czeskiego "Don Juana", rosyjski "Wiśniowy sad". 

Ale są też spektakle, których teksty nie były nigdy tłumaczone na polski. 

- Nie znałem np. tekstu serbskiego przedstawienia, ale w spektaklu wszystko było jasne. Mam dużą przyjemność w oglądaniu przedstawień w obcych językach. Kiedy byłem na stypendium w Londynie, chodziłem na wszystko, co tam pokazywano. Uważam, że im większa tajemnica, tym ciekawszy spektakl. Na tym festiwalu nigdy nie byłem znudzony przez to, że ta tajemnica była zbyt duża, czyli kompletnie niejasna.

Kiedy ty studiowałeś, nie było takiego festiwalu. 

- Żałuję. Odkąd powstał, jestem jego widzem. Jest on ważny dla studentów. Tu rodzą się miłości, zawiązują międzynarodowe romanse, przyjaźnie. Mam nadzieję, że przetrwają. Ale istotna jest też wymiana doświadczeń. Studenci dostrzegają to, co jest ciekawe w innym teatrze, mogą te obserwacje zbierać i przekładać na siebie. Aktorów łączy szczególne doświadczenie: bycia na scenie, przeżywania stresów związanych z graniem ról. Mam nadzieję, że ten festiwal jest takim weselem, na którym spotyka się dalekich kuzynów, których do tej pory nie się znało. Mimo że nie mówimy tym samym językiem, to mamy wspólny język. 

W sobotę przyznacie nagrody. Masz swoich faworytów? 

- Pewnie ważniejsze od werdyktu jury są reakcje publiczności, która w ten sposób od razu nagradza aktorów. Nie mogę za dużo zdradzać. Ten festiwal pokazuje system szkolnictwa teatralnego w różnych krajach, ale też kondycję teatrów. Jest odbiciem tego, jak dziś wygląda zawodowy teatr w Europie, na świecie, i zapowiada, jaki będzie w przyszłości.

W sobotę na festiwalu spotkanie z Janem A.P. Kaczmarkiem (godz. 12, Akademia Teatralna) oraz pokaz warszawskiego przedstawienia "Usta pełne ptaków" (godz. 16, Teatr Collegium Nobilium, ul. Miodowa 22/24).

Izabela Szymańska
Gazeta Wyborcza Warszawa
30 czerwca 2007

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia