Festiwal tego miasta

rozmowa z Grzegorzem Niziołkiem i Agatą Siwiak

Rozmowa z Grzegorzem Niziołkiem i Agatą Siwiak

Dariusz Pawłowski: Rozpoczyna się druga edycja Festiwalu Dialogu Czterech Kultur pod państwa przewodnictwem. Przez ponad rok w Łodzi i z Łodzią na pewno zdążyliście jakoś poznać nasze miasto. Czy jest coś, co Państwa zaskoczyło? 

Grzegorz Niziołek: Jest tego bardzo wiele. Od pierwszego przyjazdu uderzenie tego miasta jest bardzo silne. Nie mogę powiedzieć, że to miasto naprawdę poznałem. Natomiast jedno mogę powiedzieć na pewno: nasz festiwal jest nierozerwalnie związany z tym miastem. Bez niego taki program festiwalu nie mógłby powstać. Każdy prosty temat, związany z festiwalem, to miasto formułuje na nowo. I odpowiedzi na zadawane przez nas pytania, są tu zupełnie inne niż w jakimkolwiek innym mieście w Polsce. Agata Siwiak: Ja mam poczucie, że historia Łodzi jest bardzo dojmująca, jest wszędzie widoczna. I że Łódź zalewa fala potrzeby mówienia o tej historii. Z tego powodu mam teraz wielką ochotę zająć się przyszłościowymi wizjami tego miasta. Już podczas przyszłorocznej edycji naszego festiwalu pojawi się ten trop. W tym roku sygnalizuje to spektakl "Factory 2" [na zdjęciu] Krystiana Lupy, mam na myśli wątek nowojorski przedstawienia. W Łodzi są genialne przestrzenie postindustrialne. Podobnie było w Nowym Jorku i kiedyś te przestrzenie zasiedliła awangarda nowojorska. Coś takiego może stać się także w Łodzi. 

Istotą Państwa festiwalu jest stawianie pytań. Myślę, że w Łodzi ciągle można zadać każde pytanie, odpowiedzi mogą być nie takie oczywiste, co więcej, już po roku mogą być inne. To miasto żyje, zmienia się i każda jego przyszłość jest właściwie możliwa. Jaką państwo widzą przyszłość dla Łodzi? 

Grzegorz Niziołek: Odniosę się do bezpiecznego dla nas obszaru, czyli działań artystycznych. To nie jest nasze odkrycie, że Łódź jest doskonałym miejscem dla takich działań, że je inspiruje. Z drugiej strony są tu wielkie połacie porzucenia, miejsc zostawionych. I właśnie myśl o tym, że mogą się one wypełnić działaniami artystycznymi jest niezwykle ciekawa i wcale nie utopijna. Wiadomo przecież, że dziś sztuka jest potężnym narzędziem napędzania działania społecznego, przyciągania ludzi. Artysta to dzisiaj człowiek, który jest w ciągłym ruchu. Dlatego zapraszamy artystów, którzy poruszają się w przestrzeni międzynarodowej. Oni przyjeżdżają do Łodzi i reagują na to miasto. To jest ważne dla nas, dla nich, ale przede wszystkim dla samego miasta. 

Agata Siwiak: Zgadzam się z tym, że na pytanie dotyczące Łodzi odpowiedź już w momencie, kiedy się ją formułuje, unieważnia się. Prawda jest zbyt wielowymiarowa, żadna odpowiedź nie jest ostateczna. Dlatego jest to takie prowokujące dla artystów. 

Festiwal pod Państwa dyrekcją zmienił się diametralnie w porównaniu z poprzednimi edycjami. Czy mają państwo poczucie, a i sygnały z zewnątrz (bo pewnie jak zwykle najtrudniej o docenienie w miejscu, w którym się coś robi), że kierunek, który wybraliście, jest właściwy? 

Agata Siwiak: Rzeczywiście, oberwało nam się w ubiegłym roku od łódzkiej prasy, natomiast mieliśmy same entuzjastyczne recenzje prasy ogólnopolskiej. Jest to w pewnym sensie naturalna reakcja - w końcu jesteśmy ludźmi z zewnątrz. Jednak nawet jeśli nam się oberwało od prasy, to zostaliśmy docenieni przez publiczność, która nam dawała ogromną energię. Szalenie się baliśmy, że taki elitarny, wymagający festiwal nie znajdzie tutaj publiczności. Nie chodzi o to, że przyjechaliśmy tutaj z takim założeniem, ale utwierdzano nas w tym w licznych rozmowach. Ale gdy zobaczyłam, że widownia się wypełnia, to przekonałam się, że w tym mieście był głód takiego projektu. 

Grzegorz Niziołek: W Łodzi uderzyło mnie jeszcze istnienie małych środowisk, które są trochę undergroundowe, ale które są niesłychanie aktywne społecznie. To miasto prowokuje do tego, że chce się tu coś zrobić, zareagować na różne zjawiska, które się tu obserwuje. I z takich środowisk, które czegoś chcą, otrzymaliśmy także sygnały, że nasz festiwal nie jest im obojętny. Że może on integrować i stać się miejscem, w którym mogą się oni spotykać i działać. 

Agata Siwiak: Łódź jest czwartym miastem, w którym żyję, mieszkam i pracuję. W żadnym nie spotkałam tylu patriotów lokalnych i ludzi zafascynowanych swoim miastem, co tutaj. To jest bardzo silne środowisko, z którym współpracujemy. Fascynacji tym miastem ulegają też artyści, którzy przyjeżdżają tutaj na rezydencje i przygotowując swoje prace wchodzą bardzo głęboko w tkankę tego miasta. Nie potrafią dotknąć go powierzchownie. 

Jednocześnie jednak ci ludzie, którzy są największymi patriotami Łodzi twierdzą, iż jest to miasto, w którym najtrudniej jest coś zrobić* która stawia najwięcej przeszkód. 

Czy Państwo też się z tym spotkali? 

Grzegorz Niziołek: To dlatego to miasto jest tak ciekawe! Bardziej obawiałbym się obojętności. Nie mam jednak poczucia, że ktoś nam chciał przeszkodzić w naszych działaniach. Pod tym względem praca w Łodzi jest raczej pozytywnym doświadczeniem, odmiennym od tych, które miałem w innych miastach. Pewien lęk powoduje raczej nieprzejrzystość miasta, być może za szybko wyciągamy wnioski, zbyt pochopnie wydajemy oceny. 

Agata Siwiak: Środowisko artystyczne w każdym mieście narzeka. To jest chyba naturalnie wpisane w życie miasta, które się kocha, a na które się jednocześnie narzeka. Mam do tego duży dystans. 

Duża część festiwalu opiera się na projektach realizowanych na imprezę, co oznacza, że nie wiadomo, co będzie. Jak daleko można się posunąć w ryzykowaniu? Czy na przykład Klata zrobi skandal? 

Grzegorz Niziołek: Czy Klata zrobi skandal nie wiemy. Wiemy jedynie, czym ten spektakl nie będzie. Dramaturg Jana Klaty, Sebastian Majewski, napisał to bowiem w tekście, który od niego otrzymaliśmy. Nie znajdziemy tam więc pewnych obowiązujących stereotypów. Myślę, że będzie to wdarcie się agresywnej rzeczywistości, pokazującej okrutne relacje międzyludzkie determinowane przez wzorce bycia silnym, bogatym, mającym możliwości zaspokojenia wszystkich swych zachcianek. Agata Siwiak: Wiemy o tym ryzyku, ale przyjęliśmy zasadę, że będą powstawały produkcje specjalnie na nasz festiwal, które będą żyć po festiwalu. Takie oczekiwanie na to, co z tego powstanie, jest niezwykle podniecające. 

Jak udaje się promować festiwal poza Łodzią? 

Grzegorz Niziołek: On jest promowany dość silnie. Między innymi przez nowy pomysł ambasadorów festiwalu w dużych miastach, którzy docierają do naszych potencjalnych odbiorców z materiałami promocyjnymi naszego festiwalu. 

Agata Siwiak: To nowoczesna forma promowania imprezy. Ambasadorzy są bowiem ludźmi, którzy żyją w danych środowiskach, wiedzą do jakich lokali się chodzi, gdzie może się zbierać nasza potencjalna publiczność. Grzegorz Niziołek: W tym roku została także bardzo rozbudowana promocja festiwalu na stronach internetowych. W sieci jest kilkakrotnie więcej tych informacji niż przed rokiem. Festiwal jest silny także wtedy, jeśli różni artyści dzwonią do dyrekcji z zapewnieniem, że chcą wziąć w nim udział, a dyrekcja odpowiada, że już wszystkie miejsca są zajęte. 

Czy łódzki festiwal ma obecnie taką markę?

Grzegorz Niziołek: Tak, otrzymujemy tego rodzaju sygnały. Kontaktują się z nami artyści, którzy chętnie by wzięli udział w festiwalu, a i ci, których zapraszamy, zgadzają się bez ociągania. Agata Siwiak: Zależało nam na tym, żeby w programie festiwalu nie było przypadkowości, żeby odciąć się od sytuacji, kiedy na festiwalu może wystąpić właściwie każdy. 

Jaki temat poprowadzi nas przez przyszłoroczną edycję festiwalu? 

Agata Siwiak: Kontynuujemy zadawanie pytań z wierszyka Władysława Bełzy. Tym razem będzie to pytanie: jaki znak twój? I tak jak już mówiłam, będziemy się zwracać ku przyszłości, snuć wizje przyszłości Łodzi. Dużo miejsca zajmą mniejszości, które w Łodzi nadal żyją, między innymi romska. 

W Łodzi zawsze się boimy, że jakiś festiwal zabierze nam inne miasto. Czy w przypadku Festiwalu Dialogu Czterech Kultur jest to możliwe? 

Grzegorz Niziołek: Ten festiwal na pewno nie może odbywać się w innym mieście. Jest teraz pewna moda w różnych miastach na podkreślanie styku kultur, ale to, jak to zjawisko formułuje się w Łodzi, jest nie do podrobienia. Nie bałbym się więc, że ktoś może ten festiwal Łodzi zabrać.

Dariusz Pawłowski
Polska Dziennik Łodzki
8 września 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia