Finansowe samobójstwo?

Sztuka przetrwania. Jak odmraża się polski teatr?

Za nami tragiczne miesiące, również dla sztuki, najsmutniejsze w ciągu ostatnich lat. A przed nami? Być może względna normalność, a może finansowe samobójstwo i zagrożenie życia, za które rząd nie bierze odpowiedzialności - wynika z relacji polskich scen. Od 6 czerwca, zgodnie z nowym rozporządzeniem, można wychodzić z trybu online. To jednak wcale nie oznacza, że za tydzień wszyscy będą mogli udać się pod dowolny z ulubionych, teatralnych adresów.

Niektóre z teatrów pozostaną zamknięte. Oby nie na zawsze.

- Od 6 czerwca br. polskie kina, teatry i opery mogą być otwarte dla 50. proc. widzów
- To nie oznacza, że wszystkie sceny zaczną grać
- Przerzucają na dyrektorów pełną odpowiedzialność za zagrożenia życia, sanepid odmawia opinii. Wiele teatrów może zniknąć - komentuje Roman Osadnik
- apeluje Paweł Łysak
Nie wiemy, jak aktorzy mają się zachowywać. Pojawiają się sugestie przereżyserowywania spektakli. Potrzebujemy wsparcia epidemiologów - Wśród teatrów, które na razie na pewno się nie otworzą, jest warszawski Teatr Polski
- Co gospodarcze rozmrożenie w obecnym kształcie oznacza dla małych teatrów?

- Dzisiaj z całą mocą trzeba podkreślić - te dane, które w najbardziej wyrazisty sposób świadczą o tym, że zapanowaliśmy nad chorobą, pandemią koronawirusa w dużo bardziej sprawny, niż najbardziej bogate kraje, najbogatsze kraje świata, kraje Europy Zachodniej - chwalił się premier Morawiecki podczas środowej konferencji. Kolejny etap tzw. rozmrażania gospodarki - po fryzjerach, galeriach handlowych i kosmetyczkach - objął kulturę.

Muzea, które mogły witać zwiedzających od 4 maja, uznały decyzje rządu za "nierealną i niebezpieczną", podkreślając, że najpierw trzeba poznać rygory sanitarne. Niespełna miesiąc później, pytając polskie teatry o plany powrotu, słyszę tę samą odpowiedź.

Sytuacja jest patowa. Wiele teatrów może zniknąć
Najnowsze rozporządzenie komentuje dyrektor naczelny STUDIO teatrgalerii w Warszawie, Roman Osadnik. Podkreśla, że zalecenia opublikowane przez Ministerstwo Kultury są nieprecyzyjne, co stwarza niebezpieczeństwo.

- Przerzucają pełną odpowiedzialność za zaistnienie ewentualnego zagrożenia życia na dyrektorów instytucji kultury. Ministerstwo Kultury zaleca konsultowanie procedur bezpieczeństwa z Sanepidem, a tymczasem warszawski Sanepid odmawia wydawania opinii na temat otwarcia i warunków pracy oraz przyjmowania widzów przez teatry - tłumaczy Osadnik.

- Sytuacja jest patowa. Należy pamiętać że gros pracowników jak i artystów jest w tzw. grupie podwyższonego ryzyka z uwagi np. na wiek. Dotychczasowe działania rządu w zakresie tzw. tarcz antykryzysowych nie są, niestety, skierowane do instytucji kultury tylko do przedsiębiorców. Nie możemy liczyć na ulgi w składkach ZUS, dopłaty do pensji, nie możemy starać się o subwencje. Odmówiono nam także obniżenia czynszu. Instytucje zaczynają pogrążać się finansowo - komentuje.

Osadnik przypomina organizowane w Studio wydarzenia online, m.in. koncerty rozchwytywanych w Polsce na świecie Aleksandry Kurzak i Marcina Maseckiego. Jak podkreśla, działania internetowe są ważne, bo dają możliwość jakiegokolwiek zarobku, ale w tym względzie, bardziej niż na ministerstwie, polega na środkach teatru i dobrowolnych wpłatach widzów. - Należność VAT-u może być kilkakrotnie wyższa niż uzyskana dotacja od Ministerstwa Kultury - opisuje w nawiązaniu do programu "Kultura w sieci", którego Studio jest beneficjentem.

Studio zacznie działać w czerwcu, ale prawdopodobnie dopiero pod koniec miesiąca z działaniami performatywnymi dla ograniczonej liczby widzów. Będzie można je też oglądać w sieci. Spektakle repertuarowe, w optymistycznym wariancie, wrócą w przyszłym sezonie. Jedną premierę z powodu braku pieniędzy trzeba było przełożyć na przyszły rok. Nie wiadomo, jak będzie z dopłatami z tytułu utraconych środków, które, nawet dla większych teatrów, mogą stanowić być albo nie być.

- Nie ukrywam, że granie spektakli dla ograniczonej widowni z ekonomicznego punktu widzenia jest finansowym samobójstwem dla instytucji. Nie wiemy, czy widzowie od razu powrócą do teatru w liczbie sprzed pandemii. Być może obawa o własne zdrowie przeważy nad chęcią i potrzebą uczestniczenia w spektaklu. Bez pomocy Państwa wiele teatrów może zniknąć - puentuje.

W stolicy nie spotkamy się na razie też w warszawskim Teatrze Polskim.

- W trosce o załogę podjąłem decyzję o urlopie. Od końca kwietnia na urlopie jest zespół techniczny. Od połowy maja zespół administracyjny, a od początku czerwca zespół artystyczny. Wszyscy wracamy do pracy na początku sierpnia. Ale najprawdopodobniej w sierpniu nie będziemy grali. Na razie działamy online - mówi dyrektor Andrzej Seweryn. - Nikt nie wie, co będzie - dodaje.

Cała odpowiedzialność przerzucona na instytucje
O plany na najbliższe tygodnie zapytałem też TR Warszawa.

- Czekamy na jak najszybsze spotkanie z publicznością. Jesteśmy zdeterminowani, aby wrócić do działalności scenicznej. Musi się to odbyć w sposób odpowiedzialny dla ludzi i dla instytucji oraz przede wszystkim dla wszystkich bezpieczny - przedstawia stanowisko teatru Kaja Stępkowska. Ona również wspomina o braku wytycznych, które zapewniłyby teatrom mechanizmy ochrony. - Cała odpowiedzialność przerzucona jest na instytucje artystyczne oraz ich dyrektorki i dyrektorów - podkreśla.

TR przygotował plan działania na nowy sezon jeszcze przed nowym rozporządzeniem. Zakłada minimum 70 proc. zajętych miejsc w dwóch przestrzeniach - przy Marszałkowskiej oraz w ATM Studio, gdzie wystawiane są większe produkcje. Przy obecnych wytycznych ten plan nie może być zrealizowany. - To jest teraz zarówno dla naszego teatru, jak i dla wszystkich teatrów w Polsce kolejne ogromne wyzwanie pod względem organizacyjno-finansowym.

Na razie ruszają próby do jesiennych premier: "Burzy" Grzegorza Jarzyny, "Streamu" Katarzyny Minkowskiej i "Onko" Weroniki Szczawińskiej. Będą także projekty performatywne z udziałem mieszkańców i mieszkanek Warszawy. - Zanim zaprosimy publiczność do teatru, chcemy najpierw spotkać się w przestrzeni przyrody - bezpieczni i wolni od obaw - komentuje.

- Mamy przekonanie, że decyzja o otwarciu teatrów nie może być uwarunkowana jedynie opłacalnością grania. Teatry publiczne mają zobowiązania wobec społeczeństwa. Pandemia nauczyła nas wszystkich tego jak ważna jest wspólnota, nie tylko ludzka, ale także ta obejmująca cały świat przyrody. TR wraca do publiczności, publiczność wraca do teatru, wszędzie gdziekolwiek ten teatr będzie. Bo teatr to wspólnota, nie budynek.

"Pewne jest jedno: czekamy na widzów

Dobrej myśli jest dyrektor Teatru Śląskiego w Katowicach, Robert Talarczyk. Ma już plan działania na najbliższy czas, choć przyznaje, że wychodzenie z kwarantanny jest wielką niewiadomą. - Sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, teatr jeszcze nigdy nie przeżył, dlatego trudno nam odnosić się do jakichś prognoz, szacunków i praktyk. Pewne jest jedno: bardzo czekamy na widzów i jesteśmy gotowi, by dla nich w każdym momencie wznowić repertuar i grać - komentuje.

Co będzie można obejrzeć w Śląskim już w czerwcu? - Planujemy, by na początek dla komfortu publiczności grać tytuły z małych scen w przestrzeni Dużej Sceny – pozwoli to na zachowanie podobnej frekwencji dla danego tytułu, jaka była przed pandemią. Będziemy także bacznie przyglądać się zachowaniom widzów i społecznym trendom – mamy liczne deklaracje, że ludzie czekają na uruchomienie działalności artystycznej i że chętnie kupią bilety. Jeśli to się potwierdzi, to będziemy intensyfikować nasze działania artystyczne, w tym granie wieloobsadowych tytułów z Dużej Sceny - relacjonuje Talarczyk.

Repertuar na czerwiec już układa Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Od 20 czerwca Słowak chce zacząć działać na wszystkich trzech scenach. - Zaczynamy od koncertu plenerowego z balkonu pt. "Otwieram głowę". Taki tytuł miał song kwarantanny z odcinka 3 serialu "Zamknięci w teatrze" i tak zatytułujemy nasz koncert i pierwsze wydarzenie po ponownym otwarciu - komentuje dyrektor Krzysztof Głuchowski.

Na widzów czekają też m.in.: Teatr Zagłębia w Sosnowcu, który najpierw powita widzów nie w sali, lecz w plenerze - spektaklem "Republika marzeń", a w sierpniu zaprosi widzów do środka, gdzie m.in. premiera "Ślubu" Radosława Rychcika; Teatr Wybrzeże w Gdańsku, który będzie korzystał z letniej sceny w Sopocie, nowej sceny Malarnia i Starej Apteki, a po 6 czerwca planuje powrót do przerwanych prób; oraz krakowska Łaźnia Nowa, która ma komfort w postaci nowoczesnej przestrzeni - hali pofabrycznej, pozwalającą łatwo przystosować widownie.

Nie wiemy, jak aktorzy mają się zachowywać. Potrzebujemy wsparcia

Wraca Teatr Powszechny w Warszawie, choć dyrektor Paweł Łysak wspomina o mnożących się pytaniach i problemach. - Nie wiemy, jak widzowie mają wchodzić, jak mają się zachowywać aktorzy, pojawiają się nawet sugestie przereżyserowywania spektakli, żeby zachować między aktorami bezpieczny dystans, co, moim zdaniem, nie wchodzi w grę. Potrzebujemy wsparcia epidemiologów na każdym etapie przygotowań do otwarcia teatrów - wyjaśnia dyrektor Paweł Łysak.

Wspomina o względach finansowych. Granie dla połowy widowni oznacza konieczność podniesienia cen biletów, a to nie wchodzi w grę, bo widzów i tak będzie pewnie trudno przyciągnąć.

Próby w Powszechnym miał zacząć węgierski reżyser Árpád Schilling, który zrealizował tu wcześniej "Upadanie". Na razie nie zacznie pracy nad "Dobrobytem", bo granice pozostają zamknięte.

Na razie nie wiadomo, kiedy dokładnie będzie można wrócić do Nowego Teatru Krzysztofa Warlikowskiego. - Sprawdzamy możliwości, konsultujemy się z całym zespołem, ale przede wszystkim czekamy na dokładne wytyczne od Ministerstwa, których spodziewamy się w poniedziałek. Kontynuujemy plany działań w sieci, ale równolegle pracujemy nad planami na lato i jesień w żywym planie - relacjonuje Eva Vedral.

Dokładanie do teatru
Brak precyzyjnych wytycznych ze strony rządu, o których wspominają teatry to jedno. Widmo zapaści finansowej, a co za tym idzie, brak możliwości produkowania zadowalających artystycznie premier, to drugie. Niepewność, czy proces odmrażania gospodarki nie okaże się chwilowy, bo, jak twierdzi wielu lekarzy, szczyt epidemii może być dopiero przed nami, to trzeci problem. Ale problemów i wątpliwości jest więcej. Co rozporządzenie w obecnym kształcie oznacza dla małych teatrów?

- Granie przy połowie zajętych miejsc skazuje nas na "dokładnie" do spektaklu. O rentowności możemy mówić przy 80-90% zajętych miejsc, trzeba jednak zaznaczyć, że czasami nawet 100% frekwencja nie zapewnia w pełni pokrycia kosztów spektaklu - komentuje Karolina Purłan z krakowskiego Teatru Nowego Proxima, którego widownia liczy 100 miejsc.

- Nie za bardzo mamy się jak wypowiadać w tej kwestii. Przestrzeń tymczasowej siedziby Teatru Żydowskiego jest tak niewielka, że nie spełnimy wymogów reżimu sanitarnego - przekazuje Edyta Bach z ciągle bezdomnego Teatru Żydowskiego w Warszawie, zajmującego obecnie malutką salę Klubu Garnizonowego.

Czy wicepremier Piotr Gliński pomoże małym teatrom w grożącej im katastrofie? Co z epidemiologicznym wsparciem dla instytucji? Jakimi dokładnie wskazówkami powinni się kierować? O to zapytałem Ministerstwo Kultury. Czekam na odpowiedź razem z tysiącami artystów, którzy nie mogą się doczekać spojrzenia w oczy swojej publiczności.

Marcin Dutkowski
Onet.Kultura
29 maja 2020
Wątki
Kontrawirus

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...