Format zobowiązuje

Lektura książki Bogdana Toszy pod tytułem Pisane na stronie jest zobowiązaniem. Czuję się zobowiązana, żeby zdać relację z jej zaistnienia, ale i osobniczo, prywatnie czuję się zobowiązana do żarliwej pracy.
Każda strona jest przepełniona wyważonym sądem, przenikliwą myślą o efekcie twórczej pracy. Książka, na którą składają się felietony reżysera, dyrektora Teatru Śląskiego (1992-2003), stanowi zgrabną kompilację tekstów o podróżach w głąb kultury, ludzi, a nade wszystko do wnętrza siebie. Teksty składające się na omawiany tu tom są potwierdzeniem słów Nabokova, który twierdzi: "sztuka to jest coś, gdzie tkliwość, rozum i współczucie, i zrozumienie schodzą się razem i stanowią prawa, wobec których nic innego się nie liczy". Sztuka stanowi sens człowieczej drogi. Ani na chwilę nie ma się poczucia jakby było inaczej, dlatego tak istotne jest to, by tak rzec, aby artyści byli przekonani o słuszności swej służby sztuce. Jak czytamy w Dziurawym parasolu ochronnym: "Na pewno jednak ludzie teatru muszą dziś bardziej radykalnie odpowiedzieć sobie na pytanie o byt w teatrze. O to, czy naprawdę są zdeterminowani w nim pozostać, gotowi na wiele wyrzeczeń i upokorzeń z rzadka obecnością światełka sukcesu. Parasol ochronny jest coraz bardziej dziurawy". Autor z przekonaniem pisze o problemach natury materialnej i rozterkach z tym związanych. Przykładem niech będą aktorzy, którzy po około dwudziestu latach pracy w teatrze zastanawiają się, czy aby nie nastał już czas, żeby pomyśleć o sobie (wizja pracy na Zachodzie). Celem takich uwag nie jest bynajmniej labidzenie, a próba ukazania, że w innych krajach, żeby daleko nie szukać, w Niemczech, teatr instytucjonalny nie boryka się z takimi problemami jak teatr polski. W umiłowaniu sceny przez Bogdana Toszę nie ma miejsca na luki w wykształceniu literackim i teatralnym, nadrabianie tychże znajomością języków obcych czy fetyszyzacją wszelkich nowinek artystycznych. Jak powiedziałby Ryszard Kapuściński: "Kultura wysoka wymaga wysokiego odbioru". Dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu (2004-2006) nie kryje ironii, kiedy myśli o tzw. pomysłach reżyserskich, wychodząc z założenia, że żaden klozet czy wanna w sztuce nie poszerzą pola wypowiedzi reżysera, ponieważ już literatura dramatyczna daje spectrum możliwości interpretacji, zrozumienia myśli i intencji autora. Co nie oznacza jednak, iż Tosza skłania się ku teatrowi papierowemu. Szczególnie ciekawy jest felieton dotyczący wolności dramaturga. Bowiem, jak się dowiadujemy, dramaturg może pozostać człowiekiem sceny i dążyć do tego, żeby wyjść do publiczności, by badać reakcje widowni na słowo pisane, albo też być człowiekiem literatury mniej zainteresowanym życiem poza sceną. Teatr jest domeną doczesności, trwa tu i teraz, gdy podnosi się kurtyna, ale poruszane na scenie kwestie są palące, nie przypominają żywotu jętki jednodniówki. "Strzeżcie się nikczemności serca", nawołuje Josif Brodski. Książka Pisane na stronie została podzielona na cztery korespondujące ze sobą części (Z notatnika, Pisane w poniedziałek, Felietony (nie) z ambony, Wspomnienia), co wzmacnia wrażenie spójności, powiązania zamieszczonych w tomie tekstów. Ponad wszelką wątpliwość felietony absolwenta filologii polskiej i historii sztuki oraz reżyserii dramatu są owocem umysłu twórczego i pracowitego. "Pieśni są po to, by były śpiewane, a ludzie żyją jak im w życiu dane". Myśląc syntetycznie, autor ocala twórców (Emir Buczacki, Vlastimil Hofman, Antoni Kępiński), motywy (buty); rozważnie czuwa nad szczegółem, pamięcią smaku i nut. Lektura książki B. Toszy jest zobowiązaniem. "[.] nawet co rzeczywiste wydawało się tylko cieniem" (Cz. Miłosz, W tumanie). "Pisane na stronie" - aut. Bogdan Tosza - Wydawnictwo Archidiecezji Lubelskiej "Gaudium" 2007.
Magdalena Gruda
Dziennik Teatralny
26 listopada 2007

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia