Franciszka Starowieyskiego teatr rysowania
wystawa "Hommage á Franciszek Starowieyski - Teatr Rysowania"Za życia otaczał go nimb sławy. Nosił się po wielkopańsku i był świadom swej popularności. Celebrował ją umiejętnie, wykorzystując talent rysownika, aktora i gawędziarza. Do historii przeszły jego "Teatry Rysowania". Owoc jednego z tych spektakli od środy można oglądać we wrocławskim Muzeum Narodowym
Był twórcą niezliczonych obrazów, plakatów, scenografii, charakterystycznych, rozpoznawalnych na pierwszy rzut oka. Kreślonych wielkim gestem, komponowanych ze swadą. W "Teatrach Rysowania" na oczach wielbicieli z wirtuozerią kreślił fantastyczne twory. Jak Salvadore Dali kreował niesamowite wyobrażenia na podstawie realnych kształtów, a przy okazji budował pomnik samemu sobie, artyście - demiurgowi.
Zawsze w tych samych spodniach, przewiązanych sznurem, z którego ponoć odcięto wisielca, zaczynał akcję od nakreślenia centralnego koła - bez cyrkla, z ręki. Zawsze bohaterem obrazu było nagie ciało dojrzałej modelki o rubensowskich kształtach.
"Teatry" trwały po kilka dni. W tym czasie artysta barwnie opowiadał o swoim życiu, sztuce, wielkich wydarzeniach z historii i ich niezwykłych, autorskich interpretacjach. Skandalizował, uwodził, i rysował, rysował, rysował.
W tej roli reżysera i aktora występował ze 30 razy, z czego we Wrocławiu dwukrotnie. Pierwszy raz w 1987 roku, kiedy na zaproszenie Jacka Wekslera, dyrektora Teatru Polskiego, w ramach Spotkań Teatru Otwartego tworzył na oczach publiczności w salonie BWA przy ul. Świdnickiej. Drugi raz gościł w Sali Wójtowskiej ratusza na zaproszenie Macieja Łagiewskiego, dyrektora Muzeum Miejskiego. Dzieło z ratusza zobaczyć będzie można w kwietniu, w nowo otwartym Pałacu Spätgena. Pierwsze natomiast od dziś eksponowane jest w atrium Muzeum Narodowego.
Mariusz Hermansdorfer, dyrektor muzeum: - Zbudowałem z obrazu rodzaj rotundy, by złożyć hołd wielkiemu artyście. Dzieło kupiłem tuż po akcji w BWA i wtedy prezentowaliśmy je przez kilka tygodni. Ile kosztowało? Nie pamiętam, to był koniec roku, nie było go gdzie przechowywać. Dałem, ile miałem, na pewno nie przepłaciłem.
Obraz jest monumentalny, zapełniają go monstrualne figury: ludzkie, zwierzęce i wymyślone. Jak zwykle inspirowane sztuką dawną. Przed dziewięcioczęściowym obrazem na podłodze ułożona została część dodatkowa - rozbudowana inskrypcja: "Obraz powstał w wyniku publicznego działania w dniach od 28 września godz. 17.30 do 2 października 23.15, roku 1687". I oczywiście stylizowany podpis autora, który jako Franciszek Andrzej Bobola Biberstein-Starowieyski utrzymywał, że wcielił się w niego duch żyjącego w XVII wieku przodka - Jana Byka herbu Biberstein - i konsekwentnie podpisywał swe prace datami o 300 lat wcześniejszymi.
"Hommage á Franciszek Starowieyski - Teatr Rysowania". Prezentacja obrazu i dokumentacji fotograficznej z jego powstawania w Muzeum Narodowym (pl. Powstańców Warszawy 5) czynna do 22 marca.