Fryzury pełne frazesów

"Napis" - reż. Wojciech Nowak - Teatr Telewizji

Po dłuższej przerwie Teatr Telewizji zaprasza na premierę. Zobaczymy "Napis" Geralda Sibleyrasa w reżyserii Wojciecha Nowaka - sztukę uważaną za satyrę na polityczną poprawność.

Sztuka francuskiego autora była hitem wielu europejskich scen. Punkt wyjścia jest farsowy: pan Lebrun (Grzegorz Damięcki), który przeprowadził się do lepszej dzielnicy i prestiżowej kamienicy, odkrył w windzie napis „Lebrun = kutas”. Wszczyna prywatne śledztwo i stara się wzbudzić u sąsiadów współczucie, uznając, że irracjonalny i niezasłużony atak na jego osobę stanowi obrazę dla całej społeczności sąsiedzkiej. Spotyka się z obojętnością. Pozostali mieszkańcy, którzy na okrągło i przez wszystkie przypadki odmieniają słowa „Europa”, „tolerancja”, „nowoczesność”, uważają, że każdy odpowiada za siebie, panuje wolność i nie można nikogo do niczego zmusić. Wtedy w rozwiązanie problemu angażuje się potajemnie żona Lebruna (Monika Kwiatkowska-Dejczer), starając się wytłumaczyć sąsiadom poczucie krzywdy męża. Nie jest jednak w stanie wskórać niczego. Stąd pomysł bliższego poznania się podczas party.

Dramat porusza ważne problemy współczesności, konfrontując liberalną, polityczną poprawność z bardziej tradycyjnym podejściem do życia. Lebrun z początku próbuje forsować zdroworozsądkowe podejście do świata. Nie chce hołdować stereotypom nowoczesności i powtarzać, że „obie płci są takie same”, a „Internet fantastyczny”, bo „liczy się przejrzystość i transparentność”. Jednak w absurdalnej atmosferze podlewanej winem argumenty, że mężczyźni i kobiety różnią się przecież, Internet ma swoje wady, a poszanowanie prywatności nie musi być złe, żadne argumenty nie mają znaczenia. Dochodzi do totalnego zwarcia, rozpoczyna się wojna skrywanych światopoglądów oraz charakterów. Padają zarzuty „pedalstwa” i „faszyzmu”, po których szczytne idee europejskiej tolerancji stają się pustymi frazesami. Francuski autor napiętnował paradoks polegający na tym, że w zlaicyzowanej Europie nadal przesadnie celebrowane są „święta dzielnic” czy „święto chleba”. Lebrun z początku ma prawo się oburzać, z czasem jednak jego zachowanie staje się tak idiotyczne jak liberalnych sąsiadów: dał się sprowokować. Początek spektaklu Wojciecha Nowaka irytuje.

Świetni skądinąd aktorzy – m. in. Ewa Wiśniewska i Agnieszka Wosińska – zagrywają się na śmierć, nadrabiając gestem i mimiką miałkość dialogów. A i tak główną rolę grają przez dłuższy czas pieczołowicie przygotowane fryzury, podkreślające farsowość sytuacji. Uboga scenografia napełnia się komiczną treścią dopiero w drugiej części przedstawienia, gdy Krzysztof Globisz i Jerzy Scheybal dokonują cudów, by wykrzesać z komediodramatu głębszy sens. Lepiej, żeby dzisiejsza, mocno ograniczona przecież, oferta Teatru Telewizji nie ograniczała się do takich propozycji. Napis | 21.30 | TVP 1 | poniedziałek

Jacek Cieslak
Rzeczpospolita
3 lutego 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...