Garbaty i nieciekawy kucyk

"Konik Garbusek" - reż. Tomasz Grochoczyński - ZASP - Związek Artystów Scen Polskich

Z premiery "Konika Garbuska" wg baśni Piotra Jerszowa w warszawskim Teatrze Capitol wyszedłem mocno rozczarowany. Spektakl ten męczy potworną ilością tekstu, nudzi powtarzalnością motywów i brakiem konkretnych pomysłów inscenizacyjnych, a co chyba najgorsze, przeraża w warstwie interpretacyjnej, bo połowa aktorów najzwyczajniej nie potrafi mówić wierszem

Reżyser przedstawienia, Tomasz Grochoczyński, powtarzając już wystawiany przed paru laty utwór, nie wysilił się zbytnio w poszukiwaniu formy dla tego spektaklu. Ciekawie co prawda nawiązał do motywów rosyjskiego folkloru, którymi tekst jest przepełniony, a całość zręcznie osadził w konwencji ludowej zabawy, w trakcie której uczestnicy opowiadają baśń o cudownych przygodach Garbuska i jego właściciela Iwana, to jednak na tym pomysły reżysera się wyczerpały. Dodatkowo tylko na scenie postawił tyle stołków, ilu jest aktorów i kolejne sceny podzielił na zasadzie: kto mówi ten wstaje i działa. Po paru minutach taka forma zwyczajnie nudzi. Niestety otwarta konwencja spektaklu (na scenie znajdują się wszystkie elementy scenografii do kolejnych sekwencji) pozbawiona jest magii, a dzieci nie mają przyjemności odkrywania - skoro pokazało się im wszystkie kostiumy, lalki i rekwizyty, to już nie było momentu zaskoczenia. Choć sam minimalizm i skrót plastyczny ma w spektaklu swoje zalety.

Widowisko jest gęsto przeplatane muzyką wykonywaną na żywo, dzięki czemu zyskuje dużo dynamiki. Jednak dwa czy trzy stałe motywy szybko wpadają w ucho, a dopisane teksty piosenek zdecydowanie odstają od głównego tekstu. Do tego jeden do znudzenia powtarzany banalny układ choreograficzny osłabia całe przestawienie.

W tym spektaklu najbardziej jednak przeraża (i piszę to z całą stanowczością) brak umiejętności mówienia wierszem, a co więcej brak jego zróżnicowanej interpretacji. Tomasz Korczyk, grający główną postać - Wanię, przez półtorej godziny mówi w jednym tempie, akcentuje co drugi wyraz, trzyma się sztywno średniówki i nie zwraca uwagi na przerzutnie. Brzmi to gorzej niż na szkolnej akademii. Do tego kreowana przez niego postać bardziej wpisuje się w konwencję "commedii dell'arte", niż baśniowej opowieści, bo aktor całym ciałem, gestem i mimiką równocześnie podkreśla każde wypowiadane słowo. Teatr to nie kalambury - tak źle prowadzonego aktora dawno nie widziałem na scenie.

Słabą stroną spektaklu jest też adaptacja, a tak potężna ilość tekstu niesie ze sobą szereg pułapek. Po pierwsze dziecko nie jest w stanie skupić się na treści, skoro nie ma nawet chwili na zastanowienie. A po drugie, aktorzy ciągle wchodzą sobie w słowa, bo najzwyczajniej nie panują nad tym, kto po kim mówi - i nie prędko nad tym zapanują, choć jest cień szansy, że z każdym spektaklem będzie lepiej. Nie idzie im z pomocą nawet Narrator opowieści (w tej roli Krzysztof Zakrzewski), który sam gubi się w tekście pomimo ciągłej pracy ze scenariuszem - mało estetycznie położonym na wielkiej rozłożonej księdze baśni. Przecież widać, że aktor przerzuca kolejno strony scenariusza. To absolutny brak szacunku dla widza, ale najwyraźniej naiwna wiara reżysera jest taka, że dziecko nie zauważy. Przykre.

Na scenie nie było co prawda chaosu i bałaganu, aktorzy bardzo uważnie realizowali powierzone im zadania aktorskie, ale już moment w którym wracali na swoje stołki był znów niebezpieczny, bo jedni w skupieniu śledzili akcję, a drudzy siedzieli prywatnie, oddając się rozmyślaniom lub pustemu oczekiwaniu na swoją kolej.

Konik Garbusek to baśń magiczna, wiec nie mogło zabraknąć na scenie czarodziejskich postaci, a te najłatwiej jest pokazać w lalkach. Były więc (bardzo ciekawe plastycznie i z dużą dawką humoru) wymyślone Konie, Kobyły, Żar Ptak i Wieloryb (ten ostatni nawet zmechanizowany, co dało przeuroczy moment, w chwili gdy wypluwał z siebie nieskończoną ilość statków). Tu szczęśliwie reżyser rozsądnie oddał tytułową rolę Garbuska Natalii Leszczyńskej (aktorce lalkowej), a budowana przez nią postać była jedną z nielicznych zaskakujących i przyjemnych w odbiorze. Aktorka nie dość, że zapanowała nad wierszem, to także mistrzowsko potrafiła grać lalką, czego już nie można powiedzieć o innych, uparcie próbujących nawiązać kontakt z aktorką (a nie animowaną przez nią postacią), albo noszących lalki jak przypadkowe przedmioty.

Fantastyczną postać Cara stworzył za to Mirosław Wieprzewski. Jako jedyny bezbłędnie operował wierszem, nie poddał się prostemu, zgubnemu rytmowi, a wypowiedzi budował w oparciu o sens zdania, będąc równocześnie zabawnym, rubasznym i zaangażowanym w cały spektakl.

Ciekawie pomyślana była też rola Cud Dziewczyny (Katarzyna Anna Małachowska), zwłaszcza jej przezabawny monolog-słowotok. Szkoda, że zabrakło takich pomysłów pozostałym, bo spektakl mógłby być zbudowany z licznych perełek. A tak aktorzy zlali się w jedną wielką, mało kształtną masę i ciężko było czasem się połapać, co w dane chwili robią lub którą postać grają.

Wina to przede wszystkim reżysera, który najwyraźniej zbyt pewny siebie podszedł do wyzwania, jakim jest reżyseria spektaklu dla najmłodszych. Pozbawił przedstawienie magii, obarczył kilometrami tekstu, nie zapanował nad zbiorową kreacją, dając aktorom pełną dowolność w ruchach i gestach. W efekcie całość przypominała mocno wątpliwej jakości spektakle, którymi samozwańcze, objazdowe grupki teatralne raczyły dzieci w podstawówkach 25 lat temu. I nie wiem też czego w spektaklu dokonały wymienione na afiszu osoby odpowiedzialne za układ animacji lalek, taniec, ruch sceniczny i elementy cyrkowe - chyba były to konsultacje na odległość, bo większość z wymienionych zadań była praktycznie niezauważalna.

Chciałoby się powiedzieć - więcej pokory i świadomości przy pracy dla najmłodszych. Czasy się zmieniają i wymagania dzieci też. Twórcy tego niestety nie zauważyli.

Karol Suszczyński
Teatr dla Was
25 maja 2013

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...